W wydanych u nas knigach Gene Wolfe jest cała galeria interesujących postaci, jedna niepodobna do drugiej: wymieniany już Severian to właściwie co najmniej dwie osoby w jednej postaci, Lucjusz z cyklu "żołnierskiego" - zagubiony facet z mieczem, który wyszedł Wolfowi żywcem z Herodota; klecha Jedwab - człek obdarzony przede wszystkim zdrowym rozsądkiem.
W Swanwickowej "Córce Żelaznego Smoka" jest ciekawa parka: coraz bardziej cwana i podła nastolatka Jane i jej nauczyciel, psychopatyczno-mechaniczny smok. W "Stacjach przypływu" tego autora jest biurokrata bez imienia i właściwości, tak przeciętny, że aż nieprzeciętny.
A najsympatyczniejsze panny pojawiają się chyba u Neala Stephensona: D.U. jak "Do usług", cyklowa Eliza czy Nell z "Diamentowego Wieku", żadna przy tym nie jest ozdobnikiem.
Bohaterowie Dukaja mogliby się właściwie naprzemiennie pojawić w jego książkach: Berbelek, Generał czy Gierosławski - jedna nadludzka sitwa
Żeby bohater był interesujący, interesująca musi być kniga. Gdy kniga sztampowa, to bohater może se być nawet czczącym Czarną Kozę z Lasów wenusjańskim trójmackowym wampirem z SS i wywoła u czytelnika tylko blade: aha.