zjadłem trochę lata
Yuru Yuri ♪♪ - to samo co poprzednio, tylko w odrobinę poprawionej formule. Obcięto czas antenowy dla Kyouko, a wrzucono więcej Akarin i więcej z pairingu Himawari/Sakurako. Czyli jak najbardziej na plus. Jeszcze by tylko trochę więcej uwagi poświęcić Ayano i proporcje byłyby idealne. Ogólnie obejrzałem dokładnie to, na co liczyłem - było niewymagająco i wesoło. 8/10
Natsuyuki Rendezvous - smaczne josei z reguły są smaczne, chociażby ze względu na to, że często zaczynają się w miejscach, gdzie większość serii się kończy, ale nie obyło się bez elementów, które mi nie podeszły. Zwyczajnie nie polubiłem Atsushiego i zwyczajnie kibicowałem Ryousuke, któremu postanowiono uprzykrzać życie jak tylko się da. I fajnie, że koniec końców wszystko to można by włączyć w poczet "idealności" głównego bohatera, ale ta sama "idealność" nie pasowała mi jakoś do formuły oglądanego anime. Tego typu biblijnych męczenników, którzy wszystko zniosą i ledwie się skrzywią, wolałbym widzieć w przerysowanych shounenach, a nie josei, które w jakiś sposób stawiać ma na autentyczność przedstawianych postaci. Poza tym - było bardzo ok. 7.5/10
Tari Tari - no i cuś od P.A Works, któremu staram się ostatnio kibicować. Nie zawiodła mnie wysokiej jakości animacja z jak zawsze pięknymi tłami. Trochę kulały projekty postaci, które zwyczajnie mogłyby być ciekawsze, a i w paru ujęciach perspektywa twarzy zdawała się leżeć. Główna bohaterka, to klasyczna happy-go-lucky, lepiej z kolei z jej koleżankami, bo obie by można nazwać progresywnymi tsundere, których tsun-tsun budzi się w kryzysowych momentach, by później całkowicie zaniknąć, gdy stresowa sytuacja się załagodzi. Takie rozwiązanie zdecydowanie mi podchodzi, bo zarówno mamy możliwość obcowania z wydobyciem z postaci pierwiastka dere, jak i nie musimy się zmagać z oglądaniem usilnego księżniczenia się, gdy tsundere akuratnie nam nie podejdzie.
Fabularnie było przeciętnie, w sensie - dobrze, ale bez żadnego zaskoczenia. Historia była przewidywalna i nieszczególnie świeża w swoim pomyśle. Tyle tylko na plus, że całość opowiedziana była zgrabnie i z wrażliwością, którą w produkcjach P.A Works lubię. 7.5/10