Plastic Memories - bezczelny wyciskacz łez, całkiem fajny. Pomysł na anime, choć również naciągany, po pierwszym odcinku robił spore nadzieje. Otóż jesteśmy w przyszłości, codziennością jest posiadanie własnego androida. Niestety ich wadą jest to, że po paru latach ich pamięć się zeruje, trzeba je także jak najszybciej odebrać od właściciela. W przeciwnym wypadku mamy prawdziwy bunt robotów. Nasz bohater zatrudniony zostaje w agencji odbierającej ludziom te maszyny.
Z początku liczyłem na to, że na przestrzeni dwunastu odcinków poznamy dwanaście różnych historii i takie rozwiązanie mogłoby być zaskakująco fajne. Zresztą sam początek anime właśnie na to wskazywał. Niestety, dość szybko fabuła schodzi na głównych bohaterów i czystą dramę, jaka wiąże się z ich losami. Ale - jak ktoś lubi sobie w sekrecie pochlipać w poduszkę, nawet jeżeli ze świadomością, że jest łapany na dość tanie sztuczki - polecam. x)
Saiunkoku Monogatari - zapamiętałem to anime z Hypera, czy innego polskiego kanału, który puszczał anime. Dość dobrze kojarzyła mi się ścieżka dźwiękowa grana na erhu oraz przyjemny opening. Fabularnie zaś zostajemy przeniesieni do startożytnych Chin, gdzie młoda kobieta za cel stawia sobie działalność na korzyść społeczeństwa. Wiąże się to z takimi problemami jak chociażby ten, że kobiety nie mogą zostać urzędnikami państwowymi. Mimo tego bohaterka się nie poddaje, a całość jej przygód uzupełnia haremowo-romantyczny setting.
Nie w tym jednak leży mój główny problem z tym anime, a w fakcie, że... Historia strasznie się wlecze. W nudnym i liniowym tempie. Często można znaleźć w różnych zakątkach internetu informacje, że współczesne anime są wyprane z charakteru, że są powtarzalne, że nic się w nich nie dzieje. Ale mając styczność z Saiunkoku Monogatari muszę się z tym zupełnie nie zgodzić.
Współczesne historie często i gęsto łamią różne stereotypy, często wymieniają się zapożyczeniami z innych serii, pojawiają się eksperymenty z "kamerą", z kolorami, formatem odcinków, chronologią. Tutaj mamy po prostu historię. I nie jest ona zła, ale... Po prostu mnie nie angażuje, przez co zmagam się z tymi 39 odcinkami już od miesiąca. Brakuje mi jakichś smaczków, jakiejś niestandardowej wstawki muzycznej, zmiany tempa historii, dziwnej postaci, która pojawiłaby się ni stąd, ni zowąd. Jakiegoś żartu z innego anime, jakiegoś ładnie narysowanego tła.
Anime jest w porządku i zresztą ma całkiem solidną średnią na MAL'u (8.07). Ale współczesne produkcje, na które tyle osób narzeka, chyba aż nadto mnie rozpieściły. Potrzebuję czegoś więcej, niż spójnej historii.