Parę dni temu przeczytałem całą serię za jednym zamachem, tak żeby wyrobić sobie zdanie i aby wrażenia nie uległy zatarciu. Cóż mogę powiedzieć... Rysunki przepiękne, postacie wyglądają jak żywe. Ma się ochotę patrzeć i podziwiać w nieskończoność. Fabuła mocno średnia, bardzo nierówna. Najlepszy dla mnie był tom ostatni, szczególnie mocna scena finałowa. Największy zarzut z mojej strony to dialogi na poziomie Ryśka z Klanu. Dawno nie czytałem czegoś tak drętwego i sztucznego, całkowite przeciwieństwo rysunków. Nie wiem z czego wynika ta niekonsekwencja, ta nagła zmiana nastrojów. Postacie najpierw rzucają obelgami, są gotowe się pozabijać, by dosłownie za chwilę, w tej samej scenie być słodkimi aż do przesady. Sceny wyjęte żywcem z oper mydlanych. Nie wiem za bardzo czy jest to wina tłumacza, czy też dialogi brzmiały też tak fatalnie w oryginale.
Poza tym nurtuje mnie jeszcze jedna kwestia. Chodzi mi o format zeszytów. Pierwszy raz spotkałem się z czymś takim, żeby w obrębie serii, część numerów była w innym formacie. I tu nasuwa się pytanie. Czy jest to rozwiązanie przyjęte przez Taurusa, czy też było zastosowane w oryginale?