Noc Ludzi Potworów/Jestem Samobójcą
Pierwszy crossover w Odrodzeniu uznaję na całkowitą klapę. Zderzyły się w nim dwa skrajne aspekty, jeden idiotyczny, drugi kapitalny. Cała historia z
Hugo i jego ambitnym planem stworzenia potworów na podstawie Venomu
jest całkowicie kompromitująca. Raz że rzygam już takimi zabiegami, dwa nie ma w tym nic odkrywczego jak niedzielny obiad na Śląsku, trzy no ileż można wymyślać takich historyjek dla pięciolatków? Potwory, przeobrażenia,
szlamy na twarzy zmieniające charaktery ludzi, transformacje potworów
jak robotów w Power Rangers... Czysta abstrakcja, moim zdaniem kompletnie nie pasująca do brudu i syfu Gotham City. Był idealny poważny motyw z huraganem. Kurczaczki liczyłem tutaj na rewelacyjną narrację kiedy Bat-Rodzina mierzy się z czymś całkowicie chaotycznym, nie dającym się obrać żadną miarą, w żaden sposób skalkulować. Czysty zew natury, przerażenie jak mało znaczymy w porównaniu do rozszalałego żywiołu. A tutaj co? Olano ten wątek. Zostały tylko powiewy wicherku i informacje o tym jak podnosi się woda. A w tym wszystkim potwory jak Plastic Many rozlewającego się na budynki. Komedia. Dno. Żenada. Na co to komu? Nie dało się się wymyślić czegoś poważniejszego??
Jestem Samobójcą
Dla odmiany jest zdecydowanie lepiej. Chociaż dziesięć kadrów na których x typa celuje w Batmana, a ten nie ma żadnej rany, obrażeń jest już po prostu śmieszna. Tryb kuloodporny level hard
Tak samo jak nie czaję ryzyka Batka,
przecież Bane mógł mu skręcić kark, zamiast znowu pastwić się nad jego kręgosłupem. Rozumiem to był ukłon w stronę klasyki, ale no ileż można? Przecież do skręcenia karku nie potrzeba zastrzyku Venomu...
Ale odejmując moje pseudo poważne rozważania w komiksach superhero - jest dobrze. Akcja się klei, relacja Nietoperza z Kotką jest rozpisana kapitalnie. A cała akcja ratunkowa w ostateczności się broni. King daje radę i daje mu ogromnego plusa za wtrącenia romansu i flirtu do ponurego świata Batmana!