I nie zgadzam się niemal z każdym zdaniem tej recenzji (chociaż popieram że Jim Lee o wiele lepiej sprawowałby się jako ilustrator komiksów o Supermanie ). Mimo to graficznie jest i tak świetnie, Lee zawsze rysował ponadprzeciętnie (szczególnie kobiety ) a Miller chciał wyciągnąć z Batmana coś nowego i IMO to mu się udało. Ja wiem Chudy że masz swój świat i jedną idealną wizję Batmana w której Bruce do końca swojego życia powinien pozostać męczennikiem czującym ból z powodu tego co robi i kim jest, ale to jest elseworld i jeśli tak bardzo nie podoba Ci się że Batman po części przestaje przestrzegać swój kodeks honorowy to ciekawe jak reagujesz na nowego Punishera spod pióra Ennisa?
Po pierwsze - dobrze, że masz własne zdanie
Po drugie - styl Lee do Batmana nie pasuje. I już. Lee reprezentuje klasyczny, mainstreamowy styl, z swoimi zaletami (atrakcyjność, dynamizm), jak i wadami (rysowanie postaci wyjętych z "Dynastii", pięknych, o nieskazitelnej urodzie). W ogóle nie przyjmuje obecnej wizji graficznej Batmana zaaranżowanej przez edytorów DC. Napakowany Batman z sznurem pięknych panien o biustonoszu rozmiaru D/D+ to nie estetyka dla Batmana, a taką reprezentuje Tony Daniel, rysownik „Bitwy o Kaptur”. W komiksach z Nietoperkiem zawsze podobała mi się różnorodność artystyczna, która jest uchwycona chociażby w Black & White. Za Batmana brali się tak różni rysownicy… Sienkiewicz, Jones, Wagner, Russel, Bolland, Sale, i każdy z nich uchwycił coś ważnego w Mrocznym Rycerzu. Dziś (oprócz późniejszych zeszytów w Confidentialu) tego nie potrafię uchwycić ...
Po trzecie - Moim zdaniem Millerowi nie udało się stworzyć przekonywującej wizji Batmana jako Największego Drania Świata. Jest nielogiczna, a ta nielogiczność jest konsekwencją słabych dialogów i prowadzenia fabuły (niewiadomo, dlaczego niektóre sceny mają w ogóle miejsce), czyli braku gospodarności. Miller nie potrafił zagospodarować tymi marnymi 21 stronami. Owszem, można przyjąć stanowisko, że Miller najzwyczajniej w świecie robi sobie jaja (jak to robi Kamil Śmiałkowski). Ale jeżeli to jest pastisz, lub parodia, to mógłbym zapodać inne tytuły superbohaterskie, które parodiowały trykociarzy znacznie ciekawiej, z smakiem, inteligencją.... weźmy chociaż Howarda the Ducka czy Spider-Hama.
Po czwarte - gdybyś czytał mnie dokładniej to zauważyłbyś, że dla mnie siłą komiksów o Batmanie jest różnorodność wizji. I nie jestem dyktatorem postulującym słuszną interpretację tej postaci. Jej nie ma.
Wreszcie po piąte - O ile się nie mylę (poprawcie mnie, jakby co), to w "The Slavers" jest scena, gdzie Frank dzwoni po karetkę dla niewinnych kobiet, które ucierpiały podczas jego akcji. Albo zostały postrzelone, albo zatruły się jedzeniem, w którym była trucizna... Aczkolwiek chętnie przeczytam Twoją odpowiedź na post kas1
zamknąłem cytat.
graves