Bartek, twoje przekonanie jak dla mnie jest kompletnie błędne.
Ale po części je rozumiem. Założę się, że powody nabycia Azylu przez wielu rodzimych nabywców był taki sam, jak w innych krajach, tzn. zachwycająca forma i rysunki sprawiające, że ta historia nie była czymś "standardowym" w porównaniu z typowym komiksem o Batmanie.
Tyle się mówi o tym, że "Azyl..." był sukcesem zarówno artystycznym, jak i komercyjnym. Mało kto jednak wie, że ludzie którzy go kupili nie darzą tej pozycji jakąkolwiek sympatią, nie zachwycają się nim ani nic z tych rzeczy. Uważają, ze to jakieś pretensjonalne i bełkotliwe badziewie, które odstawia sie na półkę i zapomina o nim.
Takie nastawienie jest dla mnie kompletnie niedorzeczne. Ludzie myślą, że przeczytają ten komiks i będą wiedzieli za pierwszym razem, o co w nim naprawdę chodzi. A tak nie jest, bo to dzieło należy czytać symbolicznie, trzeba zrozumieć jego background i kapitał kulturowy, jaki Morrison wyniósł z edukacji w angielskich szkołach, które narzucają zupełnie inny kanon literacki i pozycje na lekcjach literatury. Mamy tutaj do czynienia z inną wrażliwością i innymi odwołaniami i dlatego nam, z równie innym kapitałem, trudno jest czytać "Azyl ...".
Wiecie, nie chce wyjść tutaj na jakiegoś snoba, wielce oczytanego w literaturze angielskiej. Tak nie jest.
Tyle tylko. ze różnica polega na tym, że ja nie staram się krytykować czegoś, czego nie rozumiem. Taka krytyka podchodzi pod bardzo nieuprzejmą formę ignorancji.
Ja wierzę, że "Azyl..." ma wiele do przekazania potencjalnemu czytelnikowi. Callahanowi się udało, stworzył jego własną interpretację. Wbrew jakimkolwiek pozorom jest to komiks, który mówi najwięcej o tym, kim jest Batman, na czym polega jego esencja, jego istota i przesłanie. Jest gruntowną analizą jego mitu z perspektywy krzywego zwierciadła. Pokazuje go w stanie transformacji, kiedy to wątpi, załamuje się, by potem odrodzić się i na nowo powrócić do sedna.
Także zalecam stoczyć bój z tym komiksem, wejść w niego, DOKŁADNIE przeczytać. Być może odnajdziecie jego ukrytą idee, być może nie... ale lepiej jest spróbować, aniżeli krytykować i nazywać go bełkotliwym komiksem, bo to bzdura. Mówią tak osoby, które go nie zrozumiały albo (co gorsza) nie chciały go zrozumieć.
Ewentualnie możecie pograć sobie w grę komputerową, która jest przemieleniem komiksu i strywializowaniem jego treści, ale jak dla mnie to droga na skróty, w sumie nic nie dająca.
Nawet jeżeli lektura wymusi na was poznanie psychoanalizy Junga, ezoteryki itp. To dlaczego by tego nie poznać? Dla mnie poznanie tych aspektów było fascynującą, ciekawą przygodą intelektualną, dającą wiele dobrego
Wreszcie... tyle w Polsce mówi się o tym, że komiks jest sztuką, ze ma walory artystyczne. I aj tutaj wyczuwam ironię, bo promując w ten sposób komiks odpychacie komiks, który jako nieliczny na tytuł "sztuki" zasługuje najbardziej. A coś, co nazywamy sztuką, nie musi być proste, klarowne. Zwykle pod tą nazwą widzę wytwór nietypowy, wymagający od czytelnika pewnego zaangażowania.
Jeżeli "Azyl..." nie jest dziełem sztuki, to co nim jest?
P.S. Bartek, tak mnie zastanawia, czego ty wymagasz od komiksu z Batmanem? Mam takie nieodparte wrażenie (może się mylę), że tobie wystarczy, jak pojawi się w nim zagadka kryminalna, mrok, gadżety, jaskinia... krótko mówiąc wszelkie konwencje charakterystyczne dla bat-komiksu. Czyżbyś chciał czytać non-stop to samo w jego historiach?
P.S. 2 Zaznaczę jeszcze, że ja niczego nie narzucam. Nie widzicie w tym komiksie nic szczególnego? W porządku. W tej sytuacji jednak jego krytyka jest bezsensowna.