Dla mnie każdy - byle nie Bale. Więc tym bardziej może być Affleck, bo to dobry aktor i podobał mi się jako Daredevil.
Obejrzałem ponownie Daredevila (tym razem wersję reżyserską)i ten film, z perspektywy geeka, nie jest taki zły. Scenariusz w miarę logiczny, bez jakichś dziur (acz też bez specjalnych zachwytów) - klasyczne superhero. Affleck jako DD - bardzo bardzo (podobała mi się ta 100% komiksowa fryzura). Bullseye niczym z Guardian Devil czy PunisherMAXa. Cameo Franka Millera i epizod Kevina Smitha. Do tego takie geekowe smaczki, jak pojawiające się nazwiska Quesada, Lee, Romita, Ditko.
Co drażni?
Sceny walki, powolne i z przerwami, widać, że robione przez amatorów.
Kingpin, wesołkowaty i radosny.
Postać (i aktorka) Elektry - strasznie przykre jest to, co zrobili z najgrożniejszą zabójczynią universum Marvela.
Ale mimo powyższych - jak jesteś fanem superhero to warto. Czekam na Bena Wayne'a.