W końcu miałem zaszczyt i przyjemność przeczytać Zabójczy Żart w nowym wydaniu. Zacznę od kolorów, które moim zdaniem są fantastyczne (te krewetki!
). Nie będę opisywał tysięczny raz samej fabuły, ale siła i słabość tego komiksu tkwi w postaci Batmana i całego jego systemu sprawiedliwości. Joker x razy uciekał z więzienia i mordował x osób, każdy wie do czego jest zdolny, każdy wie że jego szaleństwo jest nie do powstrzymania. Krzywdzi Barbarę i
Gordona, czyli osobę która znaczy dla Batmana prawie tyle co Alfred. Ma w końcu niepowtarzalną okazję do przerwania tego zbrodniczego koła, i co następuje dalej? Śmiech...
Zdaję sobie sprawę, że wizja twórców opierała się na więzi pomiędzy nimi, ale wyszło to trochę sztucznie. Trzymanie Batmana w ryzach w takiej sytuacji jest naciągane, Gordon sam mówi o zachowaniu sprawiedliwości, pomimo tego, że jego córka mogła zginąć. Dla mnie to wszytko jest przesłodzone, nie można ciągle popełniać tego samego błędu. Joker ucieka, trwa panika, wszyscy są wściekli, a później odpuszczają. Nawet w Powrocie Mrocznego Rycerza, Joker sam musiał skończył ze swoim życiem. Ciągle ten sam schemat...brakuje innowacji, a w rzeczywistości czyny przeczą słowu bohaterów.