Batman część 1 Jestem Gotham
Hmmm, zacznę od tego że to bardzo miłe zaskoczenie. Spodziewałem się czegoś średniego, a otrzymałem całkiem dobry towar
Ale po kolei, pierwsza historia spodobała mi się dzięki nowemu spojrzeniu na postać Calendar Mana. Całkiem inna postać w porównaniu do Długiego Halloween czy Mrocznego Zwycięstwa. Motyw ze
zmianą skóry niczym u węża wraz z rozwojem intelektualnym i coraz to większym doświadczeniem może wprowadzić tego antagonistę do ścisłego topu wrogów Batmana. Pewnie w ostateczności to się nie wydarzy, ale mimo wszystko zmiana na plus.
Główna historia się broni. Nowi bohaterowie w Gotham rozpisani są poprawnie, chociaż jak już ktoś zauważył wcześniej można było ich wątek jeszcze pociągnąć przez 2-3 zeszyty, aby ich
szaleństwo wypadło bardziej wiarygodnie. A i momentami troszkę spokojniejsza tonacja byłaby wskazana, aby tempo akcji nie było tak jednostajne. Bum bum bum. Mimo wszystko widać, że fabuła była przemyślana od początku, brakowało tego w ostatnich tomach Snydera w nowym DC.
Bardzo dobrze, że w komiksie swoje trzy grosze wtrąca
Hugo Strange, mało tej postaci w komiksach wydawanych u Nas. A gość ma potencjał.
Mając okazję zapytam bo mam pewną niejasność.
Podczas rozmowy Batmana z Amandą Waller Bruce dowiaduje się że było dwadzieścia osiem ofiar wybuchu. Tą 28 jest samobójca detonujący bombę?Strona graficzna bez zastrzeżeń, są widowiskowe przejrzyste plansze, na kadrach nie ma chaosu. Szczególnie intrygująco wypadają sceny z samolotem kiedy z perspektywy Batmana widzimy w jakim kierunku spada uszkodzona maszyna. Robi to wrażenie.
Reasumując Jestem Gotham oceniam na 8. Może trochę zawyżam ocenę, ale to przez to że spodziewałem się czegoś słabszego. Nie wiem skąd miałem takie przypuszczenia, ale miłe zaskoczenie więc i ocena bardzo dobra. Polecam!