Autor Wątek: Batman  (Przeczytany 1252259 razy)

0 użytkowników i 1 Gość przegląda ten wątek.

Offline JAPONfan

Odp: Batman
« Odpowiedź #345 dnia: Czerwiec 17, 2008, 08:46:19 am »
jeśli ten Batman (w sensie: i syn) ma cokolwiek wspólnego z tym nowym filmem (nie wiem, nie czytałem), to Egmontowi się nie dziwię, że to wydaje. natomiast nie rozumiem, czemu nie sięgnąć po inne kapitalne tytuły z netoperkiem, które na pewno przyczyniłyby się do jego popularności, jak choćby Year 100 czy Long Halloween, żeby rzucić pierwsze z brzegu. skoro już wydajemy raz na sto lat, wydawajmy te najciekawsze.
ale cóż, w sumie pozostaje wzruszyć ramionami i zaopatrzyć sie za granicą.

wspolnego poza batmanem nie ma nic. B&S to takie w sam raz na zeszytowke a nie trade. Nie wiem kto podejmuje decyzje "co wydac" ale sfakapowal sie na calej linii. Od wyboru tematu po cene za pierwsza (?) czesc. Egmont chyba nie zauważył że ich ceny nie sa konkurencyjne wobec nikogo.

Offline kas1

Odp: Batman
« Odpowiedź #346 dnia: Czerwiec 17, 2008, 08:50:03 am »
A ja dodatkowo lubię styl Hamptona.
A jak Hampton, to Night Cries - też sen, też odlot. Polecam!
Właśnie, właśnie. Kolejna świetna rzecz z batkiem, którą ostatnio przeczytałem. Generalnie nasuwa sie wniosek, że elseworldy stoją na wyższym poziomie.

godai

  • Gość
Odp: Batman
« Odpowiedź #347 dnia: Czerwiec 17, 2008, 09:14:54 am »
Zatrważające, ale prawdziwe. Wygląda na to, że run Morrisona to taka średniawka w stosunku do innych dostępnych rzeczy.

Nie wiem, czemu nie sięgnąć po takie zestawy jak Rucka i Janson (rewelacyjna historia o śmierci Ra's al Ghula - w odróżnieniu od słabującej (jak dla mnie) Resurrection [i tak pewnie jej nie wydadzą w Polsce, bo przy tym "planie wydawniczym" nie ma czasu - może i dobrze {mam na myśli Resurrection, nie Death and the Maidens}]), wspomniany duet Loeb / Sale - w końcu ci autorzy już się pojawiali z niezłym skutkiem (chociażby Superman na wszystkie pory roku), może właśnie Elseworldsy - dwa już były, czemu nie iść za ciosem? W tej linii była masa świetnych komiksów; z nowszych rzeczy (dla mnie nowsze Batmany = po 2000 roku) to chociażby City of Crime Laphama i Bachsa - duże nazwisko scenarzysty, historia prawie mu dorównuje. Kurde, nawet takie rzeczy jak Gothic chociażby - to starocie, owszem, ale akurat na tym etapie postaci, który najwięcej polskich fanów zna - my go pamiętamy głównie z runu Granta i późniejszego, coraz słabszego Knightfallu. Szkoda, że run z Jonesem za sterami grafiki tak szybko zdechł...

A Night Cries, heh, cóż. Dla mnie szczególny, bo to był mój pierwszy oryginał z Batmanem, dostałem go zresztą od Marcina Rusteckiego w prezencie (długa historia) wkrótce po wydaniu w Stanach. A dodatkowo, jak coś napisał Archie Goodwin, którego wielu twórców amerykańskiego mainstreamu traktuje niemal jak boga wcielonego, to to z zasady jest ponadprzeciętne, bo to świetny scenarzysta był i doskonale potrafił przemycić pod peleryną i trykotem dużo bardzo ważnych i cennych rzeczy. Chociaż tematyka z gatunku tych najcięższych, to nie popadł w dydaktyzm i nachalność.


Offline C.H.U.D.Y.

  • Redakcja KZ
  • Szafarz bracki
  • *
  • Wiadomości: 2 231
  • Total likes: 0
  • Angry Comic Book Nerd
    • KZ
Odp: Batman
« Odpowiedź #348 dnia: Czerwiec 17, 2008, 10:34:30 am »
We wrześniowych zapowiedziach DC pojawiła się taka oto wzmianka:

Cytuj
JOKER HC
Written by Brian Azzarello
Art by Lee Bermejo & Mick Gray
Cover by Lee Bermejo
In the all-new, hardcover original graphic novel JOKER, writer Brian Azzarello (100 BULLETS) and artist Lee Bermejo (HELLBLAZER covers) - the creative team behind the acclaimed miniseries LEX LUTHOR: MAN OF STEEL - show an even darker and more disturbing side to the most dangerous man in Gotham: The Joker.
After yet another stint in Arkham Asylum, The Joker finds "his city" divided among mobsters and costumed villains. Not content to settle for a piece of the pie, The Joker vows to take back the whole damn enchilada by any means necessary. Look for appearances by a slew of Gotham's most wanted, including gritty takes on Two-Face, Riddler, Killer Croc, Penguin, Harley Quinn and even Batman!
Not since THE KILLING JOKE have you seen such a powerful tale of The Joker - you won't want to miss this one!
Advance-solicited; on sale October 22 o 128 pg, FC, $19.99 US
Nie zauważyłem wczesniej żadnego newsa o tym komiksie.
Ta zapowiedź bardzo mnie ucieszyła. Brian Azzarello, Lee Bermejo i Joker...! Czekam z niecierpliwością.

No to spójrz na to:

http://www.batman-on-film.com/thejoker_bermejo.html

http://www.worldsfinest.it/public/batman/articoli/files/2007/2110_bj_3.jpg

http://www.worldsfinest.it/public/batman/articoli/files/2007/2031_bj_2.jpg

http://i22.photobucket.com/albums/b310/midnite4/Lee%20Bermejo/Joker20Art.jpg

Czekam na tą graficzną nowelkę z niecierpliwością, o ile będzie dla dorosłych i o ile edytorzy nie będą w nią za bardzo ingerować.

Odnośnie Batman & Son...

Panowie,

Egmont wydał początek runu Morrisona, gdyż ten ostatnimi czasy był najlepiej sprzedającą się rzeczą z Batmanem (jeżeli chodzi o trade'y). Jak to ktoś trafnie stwierdził w wątku o polskim Hellblazerze, mamy tutaj do czynienia z chłodną kalkulacją. W dodatku podzielenie oryginalnej kolekcji na dwie  bardziej przekonuje do wywnioskowania, że wydawnictwo sprawdza grunt.

A nie sądzę, żeby kontynuowali publikację runu Morrisona. Po pierwsze jest to rzecz słaba (dlaczego tak jest pisałem w ostatnim KZ-cie: http://www.kazet.bial.pl/2008_02/pp_syn.htm), po drugie się nie sprzeda. Bo produkt o takiej objętości jest za drogi. Równie dobrze mogliby wydawć w takiej cenie całą kolekcję, czyli + historie z zeszytów 663-666.

Nie wydadzą u nas City of Crime, ponieważ komiks ten słabo się sprzedał w juesej.
I nic nie pomoże fakt, że jest to świetna historia.

To samo z resztą tytułów - albo są za stare (ma to znaczenie wszakże, chociażby przypadek polskiego Hitmana), albo DC Comics nie zebrało danych runów w trade'y (taka sytuacja ma się z runem moencha i jonesa). Oczywiście istnieją sporadyczne przypadkie, kiedy europejskie wydawnictwo zbiera amerykańskei historie, które przez Marvela/DC nie zostały w ameryce wydawne w trade'y, ale są to niezwykle rzadkie sytuacje...

Polskie fan nietoperka ma cięzkie życie, nie ma co....
« Ostatnia zmiana: Czerwiec 17, 2008, 10:36:32 am wysłana przez C.H.U.D.Y. »

Offline JAPONfan

Odp: Batman
« Odpowiedź #349 dnia: Czerwiec 17, 2008, 10:44:09 am »
Mogli wypuscic cokolwiek. Ale oni robia swinstwo. Zapowiadaja trade taki jak wyszeł orginalne po czym kiedy trafia na pólko okazuje sie ze zmniejszyli objetosc. To tak jakby wydali Husha (ktory jak rozumiem tez sie kiepsko sprzedał bo na dwojke trzeba było czekac rok) w 4 czesciach. Zreszta chyba nie urodzili sie wczoraj zeby wiedziec ze to co fajne w uesach nie jest dobrze przyjmowane w polsce.

Offline C.H.U.D.Y.

  • Redakcja KZ
  • Szafarz bracki
  • *
  • Wiadomości: 2 231
  • Total likes: 0
  • Angry Comic Book Nerd
    • KZ
Odp: Batman
« Odpowiedź #350 dnia: Czerwiec 17, 2008, 10:53:33 am »
Japon, zapytaj siebie szczerze...
Czy taka akcja była do przeiwdzenia?

Bo według mnie była.
Z tego powodu z polskich komiksów kupuje jedynie pozycje polskie i europejskie, a najczęściej kupuje pozycje z KG.
Mainstreamowych rzeczy nie warto kupować po polsku. To strata pieniędzy.

Offline yurek1

Odp: Batman
« Odpowiedź #351 dnia: Czerwiec 17, 2008, 12:13:34 pm »
robię dokładnie tak samo. ostatnio nawet francuzów przestałem kupować, bo od półtora roku uczę się francuskiego i czytanie komiksów traktuję jako świetne ćwiczenie. fakt, że euro niespecjalnie tanie, ale wolę sam decydować, co kupić, miast czekać na egmont. (i też zauważyłem, że biorę przede wszystkim to, co wydaje KG...)
Oh no, what a time to get diarrhoea!

Offline Blacksad

Odp: Batman
« Odpowiedź #352 dnia: Czerwiec 17, 2008, 04:22:32 pm »
Ja kupię. Nie jestem "batmaniakiem" i to, co w PL sie ukazuje zupełnie mi wystarcza. Nawet jeśli w okrojonej formie - mam łatwiejszy dostęp, ot co.
Ale trochę Was rozumiem. Rozumiem - bo rzecz pocięta wychodzi. A "trochę" - bo podobno i tak jest kiepska ;-)
Chrzań się, Smirnov

Offline freshmaker

Odp: Batman
« Odpowiedź #353 dnia: Czerwiec 29, 2008, 10:52:20 pm »
niezle zestawieni:

http://www.cracked.com/article_15029_p2.html

szczegolnie zabija spray na rekiny
"...żyję jak król i łamię non-stop prawo..."
mój ulubiony aktor antysemita Mel Gibbons

Offline C.H.U.D.Y.

  • Redakcja KZ
  • Szafarz bracki
  • *
  • Wiadomości: 2 231
  • Total likes: 0
  • Angry Comic Book Nerd
    • KZ
Odp: Batman
« Odpowiedź #354 dnia: Czerwiec 30, 2008, 09:20:47 am »
SPOILER!

Skusiłem się na przeczytanie pierwszych dwóch części "Batman R.I.P." i przekartkowałem międzyczasie poprzednie zeszyty Morrisona. Wnioski, jakie wysnułem, są szokujące jak dla mnie....

... Otóż Black Hand, organizacja która w  R.I.P. chce zabić Batmana i wydaje się zawsze parę kroków przed nim, jest prowadzona albo przez samego Bruce'a Wayne'a (kompletne rozszczepienie osobowości) albo przez Alfreda (właściwie to samo, tyle tylko ze trochę inaczej...).

I co gorsze najbardziej prawdopodobnym rozwiązaniem wątku będzie metamorfoza Alfreda w rolę czarnego charakteru.

Dlaczego?

Pierwsze primo: Wynika to z historii komiksów o Batmanie. A dokładniej z lat 50., do których Morrison zresztą się odwołuje (wspominał o tym w wielu wywiadach). W Showcase Presents: Batman vol. 2  można odnaleźć historię, w której pojawia się Outsider - jegomość (okładka: http://www.dccomics.com/media/product/7/2/7255_400x600.jpg) był prawdziwym skurczysynem, które dynamiczny duet nie potrafił pokonać. Koniec końców ten koleś okazał się nikim innym, jak Alfredem cierpiącym na chorobę psychiczną.
Ktoś powie, że to już kiedyś było i że Morrison ma większe ambicje do tworzenia komiksów. Ale we wcześniejszych numerach można odnaleźć przykłady dużego wspierania się starymi komiksami. Przykładowo 673 numer Batmana posiada tytuł: "Batman Dies at Dawn". Numer 156 zaś, do którego sie odwołuje, ma tytuł "Robin Dies at Dawn".
Ktoś powie - Pod koniec drugiej części widać, jak ludzie z Black Glove chcą zabić Alfreda. Oczywiście to może być podpucha. Tak samo jak wątek, w którym matka Bruce'a jest narkomanką, a Thomas Wayne jeszcze żyje i mało tego - nie dość, ze zaplanował śmierć swojej żony, to jeszcze przewidział że za 20 lat jest syn będzie latał w obcisłych majtach i bił kryminalistów i od tamtego czasu planował nad nim zemstę (kretyńskie, co?). Niemniej w komiksie istnieją elementy, które udowadniają, ze powyższy infantylny wątek jest zwykłym scenariuszowym kamuflażem. Z drugiej strony w zapowiedziach do trzeciego numeru wyraźnie widać, że w następnej cześci Batman spotka się z "pierwszym Batmanem", co z kolei odwołuje się do Detective Comics #235 z '56 roku, kiedy to Bruce odnajduje stary film z imprezy balu przebierańców, na której był jego ojciec. W stroju nietoperza powala on jakiegoś łotra. Batman w starym wdzianku zapewne się pojawi, ale kto inny założy jego kostium...
Wszelako moim głównym założeniem, dla którego Alfred jest Black Hand to fakt, że to on moze być jedynym narratorem prozy z Batman #663 (jest obserwatorem zarówno wydarzeń w Arkham, jak i w Jaskinii). Pytanie - dlaczego? Z jednej strony jest on miłośnikiem kryminałów. Sam Bruce wspomina, ze nikt nie ma tak wielkiej biblioteki z powieściami sensacyjnymi, jak Alfred. Dwa - historia. W latach 50. Wyszedł zbiór historii będących futurystycznymi opowieściami autorstwa Alfreda, który dzielił się z czytelnikami swoja radosną twórczością. Były to pierwowzory Elseworldów. Wielce prawdopodobne, że historia szatańska (z numeru 666), w której Damian zostaje Batmanem, jest fikcją stworzoną przez Alfreda, albo jego zawistne alter-ego.

Drugie primo: Bruce nie mógł popaść w szaleństwo. Raz, ze to już było (pierwsza miniseria z Batman, "The Untold Legend of Batman" Lena Weina, której głównym antagonistą Batmana okazuje się.... psychicznie zmęczony Bruce Wayne). Dwa, że jest manipulowany przez Jezebel Jet, którą mogliście spotkać w egmontowym wydaniu "Batmana i syna". Otóż Jezebel wmawia Bruce'owi, że to on może być Black Glove. Bruce bierze to sobie do serca bardzo głęboko. Dlaczego? Być może Jezebel posiada moc manipulacji umysłem. I tutaj znów kłania się historia. Otóż w sferze galaktycznej DCU, czyli New Gods (ostatnio DC wydaje omnibusy Kirby'ego związane z tym unwiersum) można odnaleźć Nową Boginię o imieniu Jezebelle, która ma czerwone włosy i posiada moc manipulacji (przypomnijmy, ze do New Gods Morrison odwołuje się w Finel Crisis, a R.I.P. jest związany z tym eventem). Z drugiej strony jest odwołanie judeo-chrześcijańskie do postaci Izebel (http://www.biblia.info.pl/spb.php), która potrafiła przekonywać innych do czynienia tak, a nie inaczej. Jeśliby iść dalej tropem religijnym to "Jizebul", pochodna, jest jednym z wielu imion demona Baala.

Mam nadzieję, że dzięki tej pokręconej trochę analizie mogłem wam ukazać intrygę, jaka kryje się za płachtą obecnego eventu i tego, jak dalece może on zmienić mitologię Batmana. Przyznam jednak szczerze, że zdenerwowałbym sie mocno, gdyby za tym wszystkich stał nie kto inny, jak Thomas Wayne, ojciec naszego ponuraka. Dla mnie byłoby to kompletnie bezsensowne rozwiązanie sprawy.

godai

  • Gość
Odp: Batman
« Odpowiedź #355 dnia: Czerwiec 30, 2008, 10:27:42 am »
To by była masakra.

Z tym ojcem, to nie było tak, że "jakiegoś łotra", tylko otłukł i pomógł zaaresztować gangstera (nie pamiętam nazwiska, wybaczcie), który potem się zemścił i nasłał Joe Chilla - oczywiście w universum pre-crisis, bo zostało to potem zgrabnie zretconnowane. Obie związane z tym historie (w tym śmierć Chilla z rąk swoich kumpli) były w tomie Greatest Batman Stories Ever Told.

Sprawa z ojcem śmierdzi równie słabą historią z powrotem rodziców Petera Parkera sprzed wielu, wielu lat, którzy ostatecznie okazali się klonami. Syf, kiła i mogiła.

Sugerowane przez ciebie rozwiązanie sprawy byłoby smugą rzadkiego kału jak stąd do Gotham i z powrotem. No cóż, jeśli ktoś w tej ekipie jest niepoczytalny i szalony, to najwyraźniej scenarzysta. W ogóle, odkąd Kahn przestała trzymać ten dział za mordę to wyprawiają się tam nieziemskie hece. Albo może ja za stary jestem, żeby czytać nowe przygody Batmana. Czym skorupka za młodu...
« Ostatnia zmiana: Czerwiec 30, 2008, 10:29:20 am wysłana przez godai »

Offline C.H.U.D.Y.

  • Redakcja KZ
  • Szafarz bracki
  • *
  • Wiadomości: 2 231
  • Total likes: 0
  • Angry Comic Book Nerd
    • KZ
Odp: Batman
« Odpowiedź #356 dnia: Czerwiec 30, 2008, 11:10:06 am »
U mnie to również nie powoduje entuzjazmu.

Niemniej jestem absolutnie pewien, że wątek z rodzicami jest zwykłą zasłoną dymną. W ostatnim numerze R.I.P.u jasno jest napisane, ze Black Glove ma dostęp do oficjalnych akt policyjnych i lekarskich, dzięki czemu może z łatwością fałszować dane dla dobra popełnionej zbrodni.

Wątek z Alfredem też cuchnie... ale zobaczymy, jak Morrison to rozkręci. Swego czasu jak pisał scenariusze do New X-Men tez stosował parę szokujących trików. A dzisiaj te historie są zaliczane do klasyki.

I to nie jest tak, ze ja chcę bronić runu Morrisona do Batmana. Nie, bo uważam go na razie za słaby. Chciałem jedynie ukazać, jak wątki z wcześniejszych zeszytów łączą się w mającym miejsce obecnie letnim evencie i do czego one mogą doprowadzić. Równie dobrze moje rozważania mogą się całkowicie nie sprawdzić. Nikt oprócz pracowników DC nie posiada świadomości tego, co nastąpi w następnym zeszycie. Prawdą jednak jest, że ostatnie pomysły DC można o kant tyłka potłuc, co zresztą widać w rankingach sprzedaży. Obroty komiksów spod znaku DCU spadły ostatnio o 20%. Na ostatnim konwencie Didio o mało nie został zjechany za swoje żarty w stylu "kto chciałby mnie zastąpić?". Osobiście chciałbym, żeby zrobiono czystkę w DC Comics, głównie w warstwie edytorskiej i "góry" (czyli wypieprzyć Levitza). Ponoć okazja znalazł się doskonała, bo w Warnerze zmieniono szefa frakcji rozrywkowej, do której należy m.in. DC Comics. Nie zapominajmy, że DC Comics to własność Warnera, a ci jak widzą, ze coś sie nie sprzedaje to idą za ciosem.

godai

  • Gość
Odp: Batman
« Odpowiedź #357 dnia: Czerwiec 30, 2008, 11:29:11 am »
Obyś miał rację, bo tam potrzeba twardej i silnej ręki, która przymocowana jest to głowy z wyrazistą, porywającą wizją, która jednocześnie potrafi nawiązywać do najlepszych tradycji wszystkich tych postaci.

W sumie Batmanowi, to potrzeba takiego Alana Granta z końca lat 80-tych - kolesia, który przywalił ostrego kopa po występach Millera i podtrzymał hype w okolicach filmu, a potem go umiejętnie wykorzystał.

Tymczasem, na marginesie, powiem, że przeczytałem Officer Down. Jestem rozczarowany.

Akcja pełznie, nie emocjonuje mnie wcale, śledztwo lepiej by zrobili "członkowie znanego oddziału ochotników z Baker Street" (że zacytuję Drake'a), graficznie góry i doły - Pander Brother, co to jest do licha? Dawno nie widziałem takiego wyrzygu, nie mówię nawet o koszmarnej kresce, ale o trzymaniu się jakichś wzorców - Bullock jest gruby, a Barbara nosi okulary. Dobrze, że o wózku nie zapomnieli.

I ogólnie zakończenie jest słabe, a Batman z tej historii miał być chyba wzniosły i uderzający w serce, a jest jakimś skretyniałym pozerem.

Straszne.

Offline C.H.U.D.Y.

  • Redakcja KZ
  • Szafarz bracki
  • *
  • Wiadomości: 2 231
  • Total likes: 0
  • Angry Comic Book Nerd
    • KZ
Odp: Batman
« Odpowiedź #358 dnia: Czerwiec 30, 2008, 01:53:03 pm »
To prawda, Alan Grant ostatnio odnosi sukcesy jako edytor angielskiego kwartalnika humorystycznego wydawnictwa Bad Press Ltd. o nazwie "Wasted".

http://www.comicbookresources.com/?page=article&id=12460

To człowiek z doświadczeniem i posiadający dobre wyczucie odnośnie tego, o co chodzi tak naprawdę w Batmanie. Problem polega jednak na tym, że zarówno Granta, jak i Breyfolga w DC Comics nie lubi pewna gruba ryba. To ponoć ktoś tak ważny, że nie ma bata, ażeby ci dwa jegomoście mogli wrócic do opowiadania historii z Gotham.

http://ohdannyboy.blogspot.com/2007/01/batman-alan-grant-norm-breyfogle-speak.html

Niemniej pragnę się z Tobą nie zgodzić co do Officer Down. Moim zdaniem jest to wzór do naśladowania jeżeli chodzi o crossovery. Po pierwsze nie przedstawia jakiegoś super ważnego wydarzenia, które zmieni raz na zawsze całe uniwersum i sprawi, że zostaną rozwiązane problemy III świata. Po drugie edytorzy i scenarzyści tak ułożyli fabułę i tak podzielili się swoimi rolami, że stworzyli spójnego, poukładanego i nieprzynudzającego thrillera policyjnego z dużą domieszką superhero. Owszem, fabuła jest nieco przewidywalna, ale końcówka (to, kto jest zabójcą) jest nader zaskakująca. I nie jest to żaden psychopata ani kolorowy łotr, w porównaniu z innymi crossami. Ponadto Batman nie jest "jakimś skretyniałym pozerem" w tej historii. Tutaj przedstawiono raczej, jak wydarzenia z No Man's Land odcisnęły piętno oraz pokazano, jak ważną osobą dla niego jest Gordon (a podczas NML obaj przeżyli wiele ważnych chwil - chociażby przypomnę wspaniały LotDK #125 albo moment, w którym Batman tak denerwuje Jima, że ten daje mu w twarz z całej siły). Mało tego, w Officer Down ukazano początek alienacji Batmana, które swoje apogeum będzie miała podczas "Bruce Wayne: Fugitive". To tutaj Batman zaczyna sie robić jakiś osłupiały i znieczulony emocjonalnie, co skończy się tym, że jak zostanie oskarżony o zamordowanie jednej z najważniejszych miłości swego życia, postanowi porzucić personę Bruce'a Wayne'a w imię pozostania na jakiś czas tylko i wyłącznie Batmanem. A to są jedne z najlepszych momentów w historii Batmana po NML. Aha, i Batman mógł sobie pozwolić na pilnowanie Gordona, gdyż posiadał "oddział swoich uczniów" w postaci Bat squadu, którzy szukali wkoło zamachowca. Zdaję sobie sprawę, że nie podoba ci się koncept Batmana-generała oddziału zawodowców, niemniej ten koncept ma dobrze umotywowane fundamenty. Mogę się z Tobą zgodzić co do słabej warstwy graficznej, niemniej podobał mi się unikalny, kreskówkowy styl kreski Ricka Burchetta.

Officer Down to historia zwarta, konsekwentnie realizująca pewien pomysł i otwierająca ciekawe wątki na przyszłość (z jednego z nich wykluje się ciekawa historia z Gotham Central. Nie mówiąc już o tym, że to od tego komiksu zaczeto się interesować na serio GCPD). To również dobra historia o przemijalności i braku stałości w status quo. Tak powinny wyglądać crossovery - małe, konkretne, spoiste, mające skutek jedynie na ograniczonym obszarze.

godai

  • Gość
Odp: Batman
« Odpowiedź #359 dnia: Czerwiec 30, 2008, 02:29:00 pm »
Co do Granta i Norma to wiem, bywam od dawna na forum tego drugiego i śledzę. Niestety. Tym bardziej przydałby się dobry silnoręki.

Co do OD, no cóż, mamy zupełnie różne odczucia. Dla mnie ten crossover przynudza - ja generalnie średnio lubię crossovery, bo trzeba wcisnąć wiele postaci zupełnie pretekstowo czasem.

Stanie przy łóżku i gapienie się nie dowodzi dla mnie żadnej głębi. Nie mówię, że ma się zachowywać jak w Night Cries, wyjąc do księżyca, ale do mnie to nie przemawia. Wolałbym, żeby jednak coś zrobił. Ja bym się tak zachował. No, ale ja nie jestem milionerem, który nocą skacze po dachach, tylko zwykłem człowiekiem. Chociaż, z drugiej strony, to najbardziej cenię w tej postaci - że jest zwykłym człowiekiem i nie strzela promieniami z dupy.

Ciekawi mnie, jak ktokolwiek wyjaśniłby obecność kamerdynera pewnego gothamskiego utracjusza, obsługującego łózko chorego - gdyby ktokolwiek w ogóle pomyślał, żeby o to zapytać? To taki drobiazg, który jest dla mnie odpryskiem na lakierze zawieszenia niewiary dla tej historii.

Koncept "zastępowego" faktycznie mi nie leży. Dla mnie najlepsze lata to był okres po odejściu Graysona na studia i drugi, po śmierci Todda - kiedy to był samotny, mroczny mściciel. Drake'a jakoś zaakceptowałem, bo wzrastałem razem z nim i byłem niewiele starszy od niego, kiedy pojawił się w czytanych przeze mnie komiksach. Ale nie lubię "ekipy" - najlepszym przykładem takich przepakowanych herosami historii są Outlaws, Najlepsi na świecie i podobne.

Czytam to, jakby to była gra turowa - każdy heros rzuca kostką i wykonuje swój ruch, czasem z sensem (w OD w miarę z sensem, ale tylko w miarę), czasem po prostu niektórzy wyjmują się z dupy, nie wiadomo po co. Co tam np. robił Azrael, prócz tego, że startował w konkursie na najidiotyczniejszy kostium w zastępie?

Czy DK się tak zaczyna alienować, to nie wiem. Jak dla mnie średnio - odwiedza Gordona, siedzi przy nim, gada z nim. No, kwestia spojrzenia. Nie czytałem też BW:F więc trudno mi powiedzieć, bo nie widziałem rozwoju tych wątków.

To, że Gordona postrzelił gliniarz było ciekawe, ale zaskoczenie mniej więcej tej klasy, co finał filmy z Cordellem Walkerem. Może dlatego, że nie czytałem jeszcze NML - nie wiem, czy Rich grał tam jakąś bardzo ważną rolę. Zaskoczeniem by było, gdyby to Montoya strzeliła mu w plecy i gdyby to było DOBRZE umotywowane, bo linia zemsty za zniszczenie życia to wyświechtany łach. Szczególnie przy Batmanie.

A graficznie... Burchett jest bardzo dobry i bardzo mi się podobał - najbardziej z całego zestawu. Co nie zmienia faktu, że nie przepadam za takim stylem - doceniam warsztat  umiejętności, ale nie jest to rodzaj kreski, jaki lubię, więc tu raczej ocena intelektualna niż artystyczna. Co do jej "unikalności" to kwestia dyskusyjna - ale niektórzy uważają, że całość mangi rysowana jest jedną identyczną kreską, więc tu się nie ma co zagłębiać.

Ale na pewno, bez dwóch zdań, gdybym miał w rękach kolesia, co postrzelił mi przyjaciela, to lał bym go tak długo, że własną krwią, używając wybitego zęba zamiast stalówki, napisałby zeznanie i przyznanie do winy. Tak zrobiłby w/g mnie także Zamaskowany Mściciel, Mroczny Rycerz i Detektyw. Widać, Zastępowy Harcerski ma miękkie serce.

Już wiem, po kim Drake odziedziczył postawę, którą zaprezentował po śmierci Stephanie - kompletnego zlania sprawy i nie zrobienia niczego wartościowego.

:)

 

anything