Jestem po lekturze Scalepd Vol. 1 Deluxe (pierwsze jedenaście zeszytów) i Dashell Bad Horse wyrasta na jednego z moich ulubionych bohaterów komiksowych. Pierwsze miejsce wciąż okupuje Alec Holland (a właściwie jego wersja roślinna), ale indianiec depcze mu po piętach.
Gdzieś, ktoś, napisał, że kreska R.M Guery to bazgroły. Uważam, że pewna zamierzona "niestaranność" jest jak najbardziej wskazana, a już szczególnie w takim brudnym tytule. Niektóre plansze są wręcz genialne skomponowane. Moment kiedy Diesel nap*****la kogoś dzwonkiem od bydła i jego dymki przeplatane odgłosami KLING i KLANG pięknie oddają rytmikę tej klasycznej sceny, kończącej się równie klasycznymi słowami "czy ktoś ma jeszcze ochotę na protesty?"
Chyba jednak trochę zbyt dużo oczekiwałem bo nie miałem takiego konkretnego efektu WOW po przeczytaniu tych 11 zeszytów.
Kapitalny główny bohater, ciekawa plejada pozostałych postaci, klimat zawiesisty w ch.... cholerę, ale jakoś nie wbiło mnie w fotel (jak np. Southern Bastards tego samego scenarzysty)
Na razie z mojej perspektywy 7,5/10.