Gildia Literatury (www.literatura.gildia.pl) > Dyżur Literacki

Dyżur Literacki - Magda Kozak

<< < (5/5)

MKozak:
Uhm, poważna sprawa.
Wspominasz tu o czymś, co zawsze jest bardzo ważnym dylematem dla pisarza... i, obawiam się, nierozwiązywalnym. Albowiem ilość pytań, które można zadać dowolnej książce, aby poprzeć bądź zakwestionować jej wiarygodność (bądź, jak to ująłeś „poczucie rzeczywistości”) jest, moim zdaniem, nieograniczona.

Przykładowo popatrzmy na podnoszone przez Ciebie: po co wampirom służby?
Wyjaśnienie, które uważny czytelnik znajduje w książce, jest następujące: w przygotowaniu do „Pojednania” wampiry stają się pełnoprawnymi członkami społeczeństwa. Tak, aby po ujawnieniu się każdy z nich mógł żyć, jak „normalny człowiek”. Czyli np. prowadzić tramwaj nocny, wykładać na uniwersytecie, służyć w amii i tak dalej. Żegnamy koncepcję atłasowych trumien w zmurszałych zamczyskach, przechodzimy do nowoczesności.
Logicznym wydawałoby się, by w tej sytuacji wampirze oddziały szturmowe chciały działać w ramach legalnej państwowej instytucji (inaczej byliby po prostu przestępcami). Tak samo, jak członkowie Rodu Naukowców powinni certyfikować swoje dyplomy a Winorośle należeć do odpowiednich stowarzyszeń artystycznych i wykłócać się z ZAIKSem ;) Niniejszym stawiamy na legalizm, panowie i panie.
Ale czy jest to wyjaśnienie satysfakcjonujące? Zapewne nie dla każdego. Albowiem znajdą się tacy, którzy będą uważać, że Prawdziwe Wampiry nigdy by się tak nie zachowały; pozostałyby na wieki wieków w swoich lożach i trumnach, groźnie łypiąc nietoperzym okiem z kamiennych wież. Albo owszem, może i by mogły sobie chcieć włączyć się w normalny nurt życia społecznego - ale na pewno złożona z tysiącletnich mądrali Kapituła nie byłaby w stanie na tyle zinfiltrować odpowiednich władz, by umieścić „swoich nieludzi”, gdzie trzeba.
Wciąż jednak nadal wszystko zostaje w sferze gdybania i coś, co jednemu wydaje się wiarygodne, inny odsądza od czci i wiary. Cóż poradzić?

Może więc spróbujemy praktycznie: czy koniecznie brak szczegółowych opisów umocowań polityczno-prawnych Nocarzy kwalifikuje opowieść o nich jako niemożliwą? Ręka do góry, kto wie dokładnie, jak powstawał GROM w 1990 roku, kto się z kim i o co przepychał w których kuluarach (a także jakie stanowisko zajmował w tej sprawie Lord Ultor ;)). Czy per analogiam uznajemy za niewiarygodne istnienie obecnej jednostki wojskowej 2305? I czy z tego powodu powinniśmy odrzucić wszelkie napisane o niej historie?

Jak głęboko musimy rozgrzebać króliczą norę, by wyobrazić sobie dalsze jej podziemne istnienie? Jednemu wystarczy spojrzeć na wlot, inny musi dotrzeć aż do dna. Ale które książki są lepsze i ważniejsze - pisane dla tych pierwszych, czy dla tych drugich? Pytanie, rzecz jasna, retoryczne... Niemniej jednak coś trzeba wybrać.

Wybrałam, co następuje: książka ma mieć solidnie odrobione lekcje w zakresie jej tematyki. A tematyką jest środowisko służb specjalnych.

Pamięć o tego typu tle jest, według mnie, bardziej potrzebna do tego, żeby słuchający poszedł za tym, kto opowiada, a nie gdzieś w przeciwnym kierunku.

Zgadzam się w całej rozciągłości – ale mam nadzieję, że zdążyłam już dowieść, jak bardzo postrzeganie obecności lub braku tła jest względne i zależne od osobistych preferencji konkretnego czytelnika. Bo dla jednego ta sama książka obfituje w szczegółowo i bogato nakreślone tło a innemu z kolei brakuje opisów tego, co by go interesowało, więc uznaje ją za niedorobioną, czasem wręcz pustą. Pierwszy z nich zachłannie podąży za opowieścią, drugi odrzuci ją wzgardliwie na półkę. Książka, która spełniałaby wszystkie oczekiwania wszystkich czytelników, nie istnieje. Wobec powyższego mogę tylko rzec:

Klientów, którzy w serwowanym menu nie znaleźli niczego odpowiadającego ich gustom, najmocniej przepraszamy, pokornie polecając sąsiednie restauracje. Zaś tym, którzy ze smakiem raczą się naszymi wyrobami – stokrotne dzięki!

 :D


Edit: literówki  :oops:

Nawigacja

[0] Indeks wiadomości

[*] Poprzednia strona

Idź do wersji pełnej