Straciłem jakąś godzinę na odnalezienie i przeczytanie "Rozbitków Czasu" i to taka ramota jest, czy może inaczej oldskulowe sf.
Jeśli widzieliście film "Barabarella", to jest właśnie coś takiego ( szczególnie jeśli chodzi o scenografię ), tylko dużo mniej erotyki i humoru, po prostu na poważnie. Mamy więc hibernatusa z XX wieku, zarazę, najeźdźców z kosmosu, nieszczęśliwą miłość, and last but not least, ogromne, mówiące żaby o ludzkich biustach.
Jeśli reszta serii zawiera podobne historię, to nie chciałbym poznawać dalszego ciągu.
Natomiast jeśli komiks "Barbarella" przypomina film, to chętnie bym go przeczytał.