Najbardziej i tak niszczy Frankenstein Wrightsona. Nawet Cromwell Stone przy tych wypocinach jęczy i kwiczy
Wrightson genialny jest, to prawda ale liga ani lepsza ani gorsza od "Cromwell Stone" Andreasa. Ta sama, czyli Wielka Liga... I jeden i drugi pięknie kultywują to co zaczął Dore i cała masa niemieckich artystów z przełomu wieku XIX i XX. Dorzucę jeszcze do powyższych Maleeva który czernią i bielą operuje z równym pietyzmem i wprawą.
Wrightson skłania się bardziej ku tradycji, Andreas ma nowocześniejsze spojrzenie na sprawę i bardziej kombinuje z rzutami, perspektywami, etc, etc.
Brawa dla wymienionych wyżej panów a Egmont powinien więcej tego typu grafiki komiksowej rzucić na rynek zamiast cienkich graficznie projektów pod grafomana Gaimana i innego Millera którzy już są po prostu nudni