Moim zdaniem "Samotnik" to bardzo ciekawy komiks, o niebo lepszy od beznadziejnego "Czyśćca" i średniego "Henri Désiré Landru". Opowiadana historia jest prosta jak drut, a sama lektura, mimo niemalże 400 stron, nie zabiera wiele czasu. Wszystko za sprawą filmowej narracji, bo większość scen opowiedziana została przy pomocy sekwencji kadrów, niemal klatka po klatce, jak gdyby akcja toczyła się w zwolnionym tempie. Taki zabieg zastosowany przez Chabouté nie tylko nadaje opowieści klimatu, ale ma też swoje uzasadnienie i spełnia inną ważną rolę w komiksie. Same dialogi w "Samotniku" sprowadzone są do minimum, dlatego jeśli we wcześniejszych komiksach komuś nie podobał się styl rysownika, tutaj będzie irytować ze zdwojoną siłą. Wracając do samej historii; jest nieskomplikowana, ale niepozbawiona głębi. Chabouté znów zrobił historię z tzw. przesłaniem i chociaż komiks momentami ociera się o banał, uważam że tym razem się broni. Mnie w każdym razie zaskoczył bardzo pozytywnie. Dość powiedzieć, że czytałem go już trzy razy i z każdą kolejną lekturą zyskuje w moich oczach.