No dobra. To macie jeszcze jeden odcinek i koniec. Ja nic więcej nie napiszę. PLIIIIZ!!! Pociągnijcie dalej tą historię... Chcę zobaczyć jak to się skończy. PLIIIIZ!!! No ja już dalej pomysłów nie mam :wall: PLIIIZ! Piszcie dalej!!!!
Odc. 2:
- Dzień dobry! - powiedział Heero wchodząc do biura. - W czym mogę pomóc? Nazywam się Heero Yuy i jestem współwłaścicielem tej szkoły.
- Dzień dobry. Nazywa się Miyu Yamano, a to mój przyjaciel Lava. Przyszliśmy zapisać go na intensywny kurs samoobrony.
- Bardzo miło mi was poznać. A więc panie Lava, chce pan nauczyć się samoobrony?
- ...
- Hmm... Pani przyjaciel nie jest zbyt rozmowny.
- Eee tam. Po prostu jest bardzo nieśmiały...
(Lava) - ...
- No dobrze. - Powiedział Heero - Myślę, że damy pana do grupy Trowy Bartona. Powinno się panu spodobać. Chodźmy. - Po czym wyszli z biura i przeszli do sali, gdzie uczył Trowa.
- Witaj Trowa! Przyprowadziłem ci nowego ucznia.
(Trowa) - ...
- To jest Lava. Myślę, że powinniście znaleźć wspólny język.
(Lava) - ...
(Trowa) - ...
(wszyscy w sali) - ...
- No to skoro wszyscy już się zapoznali to chodźmy do biura załatwić resztę formalności. Trowa, zostawiam pana Lavę pod twoją opieką.
(Trowa) - ...
- Taak, mnie też baniak napiernicza...
Tymczasem w rezydencji Winnerów, Quatre wstał z łóżka rześki jak skowronek. Przeciągnął się i spojrzał na śpiącą jeszcze Dorotę (Dorota Katalonia -Winner przyp. aut. :P). Spojrzał na wgniecioną w łóżko żonę i przypomniał sobie co się disiaj w nocy działo. Na jego twarzy pojawił się demoniczny uśmieszek. Przeczesał swoje blond włosy ręką, założył szlafrok i wyszedł z sypialni.
- Dzień dobry panie Quatre, jak minęła noc?. - powiedział stary lokaj rzodiny Winnerów.
- Dzień dobry Jenkins. Myślę, że noc upłynęła hm... przyjemnie - odrzekł Quatre z tym samym tajemniczym uśmieszkiem.
- Przyniosłem pańską kawę i poranną gazetę. Kucharka kazała przekazać, że śniadanie jest już gotowe.
- Dziękuję Jenkins. Powiedz pannie Peabody, że zejdziemy jak tylko wstanie Dorota.
- Tak jest panie Quatre. - odrzekł lokaj po czym wyszedł.
Quatre wziął do ręki gazetę i usadowił się w swoim fotelu.
"Kolejny atak Poke-eko-terrorystów" głosił nagłówek. Tym razem grupa terrorystów uwolniła znowu sto pokemonów, które rozlazły się po całym kraju. "Uwolnić wszystkie pokemony! Ludzie do zoo!" - tak brzmiały ich hasła. Ich przywódcą był koleś o ksywce Vash, a głowne siły stanowiłó dwoje ludzi: Juna Ariyoshi i Tokyo Oshima. Nikt nic więcej nie wiedział o tej organizacji.
"Shit. Zanosi się na coś poważniejszego niż tylko uwalnianie pokemonów" - pomyślał Quatre. Nie wiedział skąd się u niego wzięło to uczucie, ale gdzieś w kościach czuł, że coś tu jest nie tak. Odłożył gazetę i podszedł do telefonu. Po chwili namysłu wybrał numer lokalnego biura Oddziałów Prewencji.
Dalej ludzie! DALEJ!!!