Co się nie podobało :
- Że na giełdzie poza samymi komiksami nie było też jakichś akcesoriów nie komiksowych choć z komiksami powiązanymi (koszulki, gadgety, figurki... kapsle)
Na stoisku Gildii były t-shirty Ongysa z Malwinką. Przez cały dzień pojawiła się jedna zainteresowana osoba. Obok Incala widziałem stojak z całym mnóstwem t-shirtów. W Kiosku były koszulki ligatury. Więc po pierwsze nie masz racji, że nie było, po drugie myślę, że mała ilość komiksowych gadżetów wynika z małego zapotrzebowania na nie. Tu nie Francja, niestety.
– Brak urozmaicenie stoisk według kategorii np. stoisko z samymi mangami, stoisko z samymi super hero, jedno z tymi targetowanymi dla dzieci, jedno adult-only... (a nie, Jeż Jerzy leży sobie między Asteriksami, rodzic widzi, myśli, ze coś dla dzieci, kupuje, a później się dziwi skąd dziecko brzydkie słowa na „K” zna...);
Stoiska były organizowane przez wystawców, więc trudno byłoby im narzucić co mają sprzedawać. Choć widzę cel, który przyświecałby stoisku dla dzieci, obawiam się, że takie stoisko nie zarobiłoby nawet na dniówkę sprzedawcy.
Choć może własnie tu jest klucz. Stoisko dla dzieci byłoby deficytowe, więc organizator Festiwalu jako element misji prowadzi takowe... Wbrew pozorom piszę bez ironii.
Prosiłbym Szanownych Forumowiczów o konkretne spostrzeżenia – co się podobało, a co było do bani.
Spróbuję...
Co się podobało?
- punkty programu (spotkania) wykraczające poza rozmowę z autorem o właśnie wydanym albumie. Chodzi mi tu np. o dyskusje o komiksie kobiecym, polakach na zachodzie itp. Spotkania, ktore próbują nazwać, omówić i przedstawić pewne aktualne zjawiska, a nie tylko publikacje.
- wygodne miejsce na spotkania, giełdę i kawiarnię
- recepcję, a w niej festiwalowe publikacje, punkt informacyjny itp.
- drogowskazy Asu - nie miałem problemu żeby gdziekolwiek trafić, mimo, że droga była często zakręcona.
- imprezownia na miejscu - bardzo nie podoba mi się idea imprezowania w normalnych imprezowniach (patrz MFK czy Ligatura). Hałas koszmarny, wszechobecny dym i smród papierosów, ciasnota i brak miejsca. Tutaj tez było miejscami głośno, ale pod względem smrodu, dymu i miejsca znacznie lepiej.
Co się nie podobało, a w zasadzie co się podobało mniej i w przyszłym roku można by spróbowac zorganizowac to nieco lepiej?
- takie ogólne wrażenie, że ta impreza jest z dala od jakichkolwiek form życia. Niby niedaleko centrum, a jednak trzeba było tu wejść w boczną uliczkę, botem w jeszcze boczniejszą, potem wejście od podwórka, po schodkach i już jesteśmy. Nie było szans na przypadkowego przechodnia.
- mała przestrzeń na pozostałe elementy, poza spotkaniami, giełdą i kawiarnią. Np. na wystawę.
- myślę, że taki festiwal może być okazją do aktywizacji komiksowej najmłodszych. Przykładowo jesli jest jakiś program społeczny dotyczacy np. śmieci, to możnaby przy okazji FKW zorganizowac festyn, na którym dzieci rysowałyby komiksy w temacie czystości, śmiecenia itp. Z jednej strony Festiwal dostałby jakąś kasę na zorganizowanie festynu. Z drugiej - zaszczepiałby komiksowe medium najmłodszym i wychowywał sobie kolejnych czytelników. A jako nagrody zakupił by albumy komiksowe od wydawców
- goście byli fajni, ale nie było gwiazd (zwłaszcza światowych) do czego przyzwiczaił już MFK. Nie było kogoś, kogo w życiu nie spodziewałbym się spotkac osobiście, a tu proszę - niespodzianka! Gwiazd na miarę Moebiusa czy Manary. Wiem, że to nie jest łatwe. Ale MFK wysoko ustawił poprzeczkę...
- no i w ogóle widzę potrzebę działania w kwesti frekwencji. Lepsze miejsce, lepsi goście i w ogóle wszystko lepsze. I żadnych katastrof i wulkanów w przysżłym roku.
ogólnie imprezę uważam za udaną. Może bez jakiś spektakularnych rewolucji w stosunku do WSK (zwłaszcza tych dawniejszych, w kinie Grunwald na przykład), ale organizatorzy stanęli na wysokości zadania. Oby dalej było już tylko lepiej.