Romeo no Aoi SoraAnime na podstawie powieści Lisy Tetzner
Die schwarzen Brüder (choć angielska wikipedia podaje, że to jej mąż był autorem powieści, Lisa Tetzner ją zaczęła i to jej nazwisko widnieje na okładce nawet teraz) opowiada historię włoskiego chłopca, który by ratować rodzinę przed śmiercią głodową dobrowolnie daje się sprzedać za 25 lirów, by przez niemal rok pracować jako kominiarczyk.
Warto dodać, że jest to anime z cyklu
World Masterpiece Theater, co już powinno wystarczyć za rekomendację (Heidi/Rodzina Trappów/Anette/Księżniczka Sara/Mały Lord/Tajemniczy opiekun anyone?).
Pierwsze 6 odc. oglądałem
2 miesiące (sic!), kolejne 27 - 2 dni (żeby nie oszukać, minęło 57 czy 58 dni odkąd widziałem pierwszy odcinek zanim zabrałem się za 6 czy 7). Z początku anime nudziło mnie, ot typowy dramat ukazujący sielankowe życie ubogiej, acz szczęśliwej - do czasu pewnego zdarzenia - rodziny. Sama tragedia, która ich spotkała zamiast wzbudzić we mnie uczucie litości bądź współczucia wywołała jedynie zdenerwowanie, a na myśl przyszło mi, że ci frajerzy na to zasłużyli. Gdy jednak zmieniło się miejsce akcji moje wcześniejsze znużenie i frustracja wynikająca z patrzenia na dających sobie napluć na głowę ludzi minęły i powoli zacząłem wciągać się w opowiadaną historię, która z dramatu zmieniła się w przygodową. Nowe postacie, które się pojawiały zaś były znacznie ciekawsze niż te, które dano mi było poznać na początku. Zdarzały się co prawda nierealne bądź wyjątkowo naciągane rozwiązania fabularne jak np.
rozpalanie ogniska w jaskini choć padał deszcz (bohaterowie nie mieliby szansy na znalezienie paliwa - suchego drewna - a już tym bardziej nie daliby rady wzniecić ognia nawet na chwilę choćby dlatego, bo chwilę wcześniej pływali w morzu), upadek z dużej wysokości przy zerowych obrażeniach, powalanie dorosłego jednym ciosem przez dziecko, skok wzwyż dziecka na wysokość większą niż jego wzrost, nadmierna wiedza niektórych bohaterów, itd.
, ale nie przeszkadzało to w oglądaniu, a momentami wręcz uatrakcyjniało fabułę.
Obiektywnie anime dostałoby ode mnie 7 lub 8 za całokształt (historia była dość naiwna, nie brakowało moralizatorstwa i koniec końców widać było, że seria ta skierowana jest do dzieci), ale pomimo wad przez większość czasu łapałem się na zaciskaniu zębów i wydzielaniu adrenaliny (co rzadko mi się zdarza przy oglądaniu anime). Poza tym idealnie przemówił do mnie motyw przewodni serii, czyli przyjaźń. Prawdę mówiąc nie widziałem jeszcze anime, serialu ani filmu, które tak wspaniale odwoływałoby się do tego uczucia i w tak znakomity sposób pokazywało jego potęgę (choć może przedstawiało naiwne spojrzenie było ono wielce interesujące). W ogólnym rozrachunku perypetie Romea, Alfreda i pozostałych kominiarczyków podobały mi się bardzo, zakończenie mnie usatysfakcjonowało i miałem ochotę na jeszcze. Stąd tytuł trafił do ścisłej czołówki mojego rankingu anime i minie sporo czasu zanim zapomnę o nim i jego bohaterach. Polecam.
P.S.
Jakby ktoś chciał obejrzeć to anime służę pomocą jak w łatwy i szybki sposób je zdobyć (i nie mam tu na myśli torrentów).