Sęk w tym, że "pogrobowcy TM-Semiców" patrzą na komiksy superhero przez pryzmat tego, co pamiętają ze starych komikśow, jakie przedrukowywał TM-Semic, a te tak się mają do współczesnego superhero, jak klasyczne odcinki Doctora Who do tego, co dziś możemy oglądać na BBC. Poważnie, mem "superbohaterowie dla niedomózgów i dzieciaków" nie wytrzymuje dziś starcia z rzeczywistością. Naprawdę wiele serii prezentuje wysoki poziom, zadziwia oryginalnością i inteligentną fabułą, dobrze przemyślanymi bohaterami i sprawnie poprowadzoną akcją. To tak w kwestii dygresji.
Co do Fantasy Komiksu - ja odpadam. Przykro mi, wolę zapłacić trochę więcej i kupić coś konkretnego, niż wydawać trzy dychy na komiks, który przeczytam raz, po czym odstawię na półkę. Szkoda, że Egmontowi nie udało się przebić z tą produkcją, tym bardziej, że wspierałem ją dobrym słowem i portfelem. No cóż, trudno. Tyle w tym dobrego, że może większość osób niezwiązanych dotąd z komiksem zacznie głębiej penetrować rynek, co i tak można uznać za duży plus.