Możecie mi zaufać gdy powiem, że nie czytałem tych wszystkich Conanów pod rząd. To już mój 5 rok z Conanem.
I nie chcę wyjść na defetystę, ale jednak mimo przerw na inne lektury po pewnym czasie trudno nie zauważyć, że trudno wymyślić coś nowego o facecie, o którym już powstało 500 zeszytów.
Niby to Marvel, ale jednak ręce twórców związane. Nie zrobisz z niego klona. Nie poprosisz Mefisto by anulował mu małzeństwo z Zenobią. Nie napiszesz mu nowego Originu. Nie dasz mu nowych mocy. Ani nowego kostiumu. Nie zrobisz wersji Ultimate. Ani 2099. Geja też raczej z niego nie zrobisz. Ani kobiety.
Dlatego sposób czytania i długość przerw mogą nie pomóc.
Osoby, które lubią dużo tego co lubią będą dalej czerpać przyjemność garściami.
Ale Ci, którzy oczekują, by seria się rozwijała, zaskakiwała, zmieniała, ubogacała mogą jednak z czasem ulec znudzeniu...
I to nie jest by was zniechęcić (bo ja uważam komiksowego COnana za jedno z największych dokonań Marvela)
ale wolę uświadomić tych, co odkładają czytanie na po 70-tym tomie...