Jest źle - Highborn ciężko ranny, Pogromczyni skrojona ze wszystkich fantów po ostatnim spotkaniu, w kasie zero - bo wszyscy przecież byli z placu boju zdjęci. Trzy kusze, Dragon Cloak, elfi miecz i elfi sztylet na troje. Pogromczyni, wyposażona w prawie cały majątek warbandu zaczaja się w jednym z oznaczonych budynków, tuż po nosem krasnoludzkich Łowców Skarbów. Dostała Infiltration, więc próbuję to wykorzystać. Nie zakładam, że wytrzyma osiem tur jednak mam nadzieję, że zdąży ustrzelić lub zarżnąć choć jednego z nich i co tu dużo gadać - uciec. Niestety: Nobel, Brodacz, Inżynier, obstawiani przez dwóch Slayerów osaczają wkrótce na dzielną "patriotkę" grzejąc do niej z kusz i pistoletu. Sea Dragon Cloak pomaga, ale w drugiej turze dzielna Elfina schodzi po bardzo wrednym criticu. Tracę tym samym ponad jedną czwartą i oblewam Routa. Mogło być lepiej, mogło gorzej, nie miałem tak naprawdę nic do stracenia. W sumie nie narzekam: Pogromczyni przeżywa, a załoga zarabia nawet na tyle by zaciągnąć drugiego Korsarza. Nie stać mnie na broń więc oddaję mu kuszę Czarodziejki, skazując Elfkę na ponowne przemyślenie skuteczności Doombolta. Losujemy ponownie Occupy, ale ponieważ to najwyraźniej drętwy scenariusz przerzucamy wynik. Wiecie już, że uwielbiam Chance Encounter, możecie więc sobie wyobrazić z jakim entuzjazmem zabieram się do walki. Tradycyjnie gramy na tym samym terenie - zrezygnowany rozstawiam całą wspaniałą czwórkę w budynku, w którym dopiero co straciłem Pogomczynię. Na szczęście? Nie, z przekory - jest mi już w tym momencie wszystko jedno... Pogromczyni idealnie ustawia się do strzału na krótki dystans. Biegnie do niej Slayer, tuż za nim Brodacz z kuszą ustawia się do strzału, pozostali przemykają daleko po perymetrze, próbując zajść z drugiej strony pozycje moich Druchii. Głupia cizia pudłuje z kilku kroków jedynie ogłuszając Slayera. Wreszcie sprawia się Czarodziejka, najwyraźniej brak broni dodaje jej motywacji - Doombolt kosi pacjenta z kuszą, a Pogromczyni w kolejnej turze skraca męki trafionemu Slayerowi. Jestem w szoku! Nagle mam przewagę liczebną! Panny zaczynają zabawę w kotki i myszkę z Inżynierem, próbują podejść bliżej jednak nie ryzykując zbyt wyraźnego wystawienia się na strzał. Inżynier strzela, na szczęście pudłuje - Czarodziejka ma na sobie tylko frywolną elfią bieliznę. Korsarze zasypują Nobla deszczem bezużytecznych strzałek, które niczym groch od ściany odbijają się od gromrilowego pancerza. W rewanżu Nobel odstrzeliwuje jednego. Drugi porzuca pozycje - widać za mało zarabia. Panny porzucają Inżyniera kierując uwagę na Nobla. Inżynier jest za daleko, Nobel za chwilę będzie miał kłopoty, z opresji nagle wybawia go ...Rout Test. W takim momencie!? Wbrew rokowaniom wygrywam i zarabiam - kupuję trzeciego Korsarza. Co dziwne od początku miałem znaczącą przewagę w Ratingu, teraz dopiero czuję, że warband zaczyna do niego dorastać. W ostatnim rozdaniu Krasnale bronią znaleziska - trudno sobie wyobrazić, że się przez nich przebiję. Ustawiam trzech kuszników na wyniesionej pozycji z dogodnym polem ostrzału. Do walki nie wejdą - nie dadzą rady stąd zejść, jednak nie mieliby nawet z czym (jeden sztylet na trzech), za to kiedy pójdzie źle to przynajmniej Karły nie dobiorą się do nich. Czarodziejka i Pogromczyni podchodzą do ukrytych w cieniu budowli pokurczowatych obrońców. Bełty mijają cel jednak dwóch gorącokrwistych Slayerów z Noblem udaje się wyciągnąć z budynku. Strzelanie wybitnie mi nie wychodzi, za to Noblowi owszem - Pogomczyni dostaje dwie kule i po criticu leży znokautowana. Wredny Slayer tocząc ślinę z pyska podchodzi do, odczołgującej się na łokciach kobiety. A, że kobiety czasami trzymają się razem trafia go Doombolt, niestety nie zabija. Korsarze strzelają się z Inżynierem i Brodaczem - o krasnoludzkiej przewadze najlepiej świadczy wynik: 1:0 po pierwszej turze. Udaje im się jednak trafić w leżącego Slayera. Drugi powraca z Noblem na szaniec, ale wkrótce obaj dają wyciągnąć się znowu. Nobel ponownie trafia Pogromczynię, lecz znów krótkie nóżki brodatych wrogów ratują Elfce życie. Czarodziejka zaprawia drugiego Slayera Doomboltem, tym razem bardziej skutecznie. Nobel powraca do prowizorycznej fortecy, dwóch panów z kuszami obstawia idealnie wszystkie wektory podejść. Nie mam szans na udany atak, a Krasnoludów wciąż więcej niż należy. Impas przełamują Korsarze trafiając wreszcie Brodacza - na dole dwóch na dwie. Nobel - żywe wcielenie czołgu - ponownie daje się wyciągnąć na manowce. Nie mam nadziei przebić się przez gromril, jednak próbuję wyciągnąć pacjenta na tyle daleko by móc szybciej wrócić w pobliże bronionej budowli i zaliczyć Objective. Tym razem Rout Test znowu psuje zabawę... Trafiony na samym początku Korsarz ginie, a kasy znowu niewiele. Jednak dociera do mnie, że oto minęły trzy ciężkie bitwy w okrojonym składzie