trawa

Autor Wątek: RAPORTY BITEWNE  (Przeczytany 49353 razy)

0 użytkowników i 1 Gość przegląda ten wątek.

Offline Nilgar

CHANCE ENCOUNTER
« Odpowiedź #15 dnia: Lipiec 21, 2003, 10:50:02 am »
To była trzecia bitwa w Kampanii moich Shadow Elfów i siódma bitwa Skavenów, zdrowo już rozwiniętych. W załodze miałem pięciu typa (zaczynałem od czterech): Shadow Mastera, Shadow Weavera i trzech Shadow Walkerów. Moja ćwiartka przypominała plac z czterema budynkami w narożnikach, przeciwnik miał w swojej wysoką wieżę ze sczurkiem-snajperem na najwyższym piętrze (miał wszystkich jak na dłoni). Pełen obaw, w związku z przewagą przeciwnika, podzieliłem warband na trzy "szpony". Na prawej flance schowałem w ruinach Mastera z jednym Walkerem, na lewej drugiego Walkera, w środku ukryłem w ruinach trzeciego Walkera z Weaverem (istotne dla 18" Living Shadows). Szczęśliwie czwarty budynek, w tylnym narożniku, był na tyle blisko od Walkera po lewej, że Skavenom nie wyszło Infiltration :P . Pierwsza tura należała do mnie: koleś ukryty w ruinach po prawej przycelował i pyknął skaveńskiego snajpera (cover + ruch + maksymalny zasięg - trafiał na 6) :lol: . Skaven - podrasowany Vermin z kuszą (Weapon Expert) zarobił strzałę w środek oka,  spadł z kilku pięter i chociaż przeżył bitwę nigdy więcej już nie był snajperem (-1 BS). Szczurki wylecieli ze wszystkich stron, jak tylko to one potrafią! Walker po lewej dostał zaraz Warpfire'em i choć po KO utrzymał się jakoś na dachu, zaraz zasypał go grad kamieni z czterech skaveńskich proc (OOA) :( . W centrum też nieźle - strzelanie poszło kiepsko (tylko jeden Vermin zaliczył KO)  i Walker dostał szarżę od Night Runnera (OOA) :( . Do Weavera biegł już Assassin. Po prawej Black Skaven zaszarżował dzielnego Walkera (Snajpera) fundując mu Stunned. Nieszczęście zbliżało się już wielkimi krokami, niosąc skrobanie skaveńskich pazurów. Weaver - dylemat strzelać czy czarować? Poszedł czar (dzięki czemu mogłem nim uciekać w kierunku Mastera) niestety nie wypalił, pomimo Familiara :shock: . Master ustawiony na wysokości zaryzykował i skoczył na Blacke'a. Mózg, krew i flaki rozprysnęły się we wszystkich wskazanych rulebookiem kierunkach :P . Zostało trzech Elfów przeciwko siedmiu Szczurom, które były już tylko o krok. Walker dostał drugą już szarżę i tym razem OOA. Pozostało dwóch Elfów - Szczury gotowe do szarży i totalna dezintegracja warbandu w bliskiej perspektywie. Decyzja - strzelać czy szarżować? Z kilku kroków w sumie wstyd nie trafić!? Strzelam, niestety kiepsko :? . Ostatni rzut kośćmi - czar - nie wyszedł :x ... korzystam z Familiara i ...Living Shadows pożerają skaveńskiego Assassina 8) . Trzecia ofiara, nieudany Rout Test (Skaveni na szczęście nie mają elfiej Liderki) - sam nie mogłem uwierzyć w zwycięstwo. Jeden z Walkerów musiał jeszcze zmierzyć się z gladiatorem, na szczęście to gladiatorowi przyszło żałować spotkania. Mój snajper zarobił poważną Chest Wound (-1T), Hate'a i Animosity - będzie musiał uważać.
Wnioski: (1) Bardzo trudny scenariusz dla strzelających warbandów - przeciwnik może być o 14" i bardzo szybko zalać pozycje strzelców. Moja taktyka to wyścig z czasem: czy zdążę odstrzelić ilu trzeba zanim do mnie dojdą. (2) Cofanie się nie jest łatwe, gdy przeciwnik jest szybszy, więc warto rozstawiać się na dachach. To trochę odwleka szarże przeciwnika (choć nie chroni przed magią i ostrzałem), a przy okazji daje bonusy nie do pogardzenia przy szarży "nurkującej". (3) Zamiast wystawiać dwójkę w centrum pola bitwy, mogłem rozstawić Walkera z tyłu - być może zapewniłoby mu to dłuższy ostrzał, a Weaver mógł wycofywać się z centrum rzucając po drodze czary (i nadal uniemożliwiając Skavenom rozstawienie się za tym budynkiem).

Offline Nilgar

SKIRMISH
« Odpowiedź #16 dnia: Lipiec 21, 2003, 11:01:01 am »
Czwarta bitwa Shadow Warriorsów i chyba z osiemnasta tych samych szczurów co poprzednio. W Ratingu wyprzedzali mnie o ponad stówę! Zwerbowałem swojego pierwszego henchmena i standardowo rozstawiłem trzy "szpony". Weavera ze jednym Walkerem na piętrze domu z lewej strony stołu, Mastera z drugim Walkerem na pięterku po prawej i trzeciego Walkera nowym henchmenem na glebie w środku. Szczury idą tym razem z drugiego końca stołu, chyba z jedenastu. Po drodze kryją się dobrze jednak udaje mi się pozdejmować im przynjamniej Lucky Charmy. Sporą niespodzianką był dla mnie Dark Elficki Assassyn - koleś ma same plusy do Hita i zranił mi z powtarzalnej kuszy Shadow Mastera, szef wykaraskał się z KO ale ubzdurało mu się, że potrafi latać (bełcik był oczywiście zatruty). Szczury zrobiły błąd atakując moje skrzydła – środek byłby do wzięcia o wiele szybciej, jednak polowały na maga i na lidera. Z lewej Weaver odstrzelił swojego konkurenta, Walker z prawej Assassina. Szczury na lewej flance skręciły w kierunku środka, będąc jednak jeszcze zbyt daleko żeby dostać się do moich w centrum. Po prawej gorzej: Szczury skorzystały z drabiny i Shadow Walker dostał już szarżę, od Night Runnera. Cztery ataki i Walker leży  :( . Vermin z wybitym okiem wypalił z pistoletu do Mastera na szczęście spudłował. Weaver wysłał Living Shadows na Szczury zmierzające do centrum i choć jedyne ogłuszył Night Runnera to trochę zatrzymał ich parcie naprzód. Po prawej Master zamiast szarżować strzela i niestety pudłuje, znokautowany Walker tymczasem zostaje OOA  :cry: przez swojego Night Runnera. Master w kolejnej turze byłby sam na sam z trzema, bo kolejne szczurzysko wspinało się już po drabinie. I wtedy popisał się rozstawiony w centrum Nowicjusz. Strzał (BS 3), trzecia ofiara Skavenów i oblany Rout Test  :P . Zraniony Walker też dostał skłonności do latania, jednak dzięki olbrzymiej "niedowadze" w Ratingu wszyscy dobrze rozwinęli się po tej bitwie. Dałem Masterowi skill Acrobat tak na wszelki wypadek (jestem bardzo przeczulony na punkcie testów na Inicjatywę, które regularnie nie wychodzą mi na cholernych szóstkach)
Wnioski: (1) Lucky Charmy to fajna spawa ale na miejscu Skavenów używałbym jeszcze Holy Relic. (2) Czasem opłaca się zagrać przeciw o wiele silniejszym warbandom, jest to ryzykowne, ale po tej bitwie mój warband awansował na tyle, że mógł wreszcie zmienić taktykę i z powodzeniem przejść do ataku w kolejnych scenariuszach.

Offline Nilgar

BREAKTROUGH
« Odpowiedź #17 dnia: Lipiec 21, 2003, 11:54:30 am »
Bardzo lubię grać ten scenariusz w defensie (Elfy strzelają, przeciwnicy biegną, Elfy strzelają przeciwnicy też biegną tyle, że w odwrotnym kierunku). Po ostatnim spotkaniu byłem jednak bogatszy o usługi Ogra (Return a Favour) więc poczułem się pewnie i po raz pierwszy postanowiłem wysłać Elfy do ataku 8) . Skaveni poukrywali się w ruinach, bardzo rozsądnie nie wystawiając się na widok nagarythańskich łuczników. Wysłałem Mastera z jednym z Walkerów lewym skrzydłem na polowanie (ci dwaj mieli za zadanie się przebić), prawym zaś Ogra żeby narobił trochę zamieszania, a przy okazji wydatnie zredukował szczurze plemię. Bo taki duży koleś chyba bez problemu przejedzie się przez małe piszczące szczurki? Wyszło trochę inaczej: Ogr nie uszedł daleko, gdy z boku wypadł na niego mały wredny i czarny Skaven z fighting claws. Cztery ataki (Art of Silent Death - bardzo niewesoły skaveński skill) i moja wunderwaffe nie zdążyła nawet puścić bańki nosem! :shock: :shock:  :shock:  Był spisany na straty bo żre toto tyle co cztery świniaki (vel Slayerzy), ale miał chyba facet zrobić coś więcej (napisać wiersz, zaśpiewać piosenkę, jakoś zaznaczyć się w życiu)  tymczasem jedyne co osiągnął to wyciągnięcie Black'a i Night Runnera na otwarty teren. Świst i obydwaj "Szczurkowie" wrócili w objęcia Rogatego. Tymczasem wysłałem wilka (kupiłem wardoga, bo lubię takie zwierzątka) żeby przejął zadanie Ogra, a Master z Walkerem podkradli się na 12" od budynku z całym gniazdem Skavenów. Weszli wprawdzie w zasięg szarży przeciwnika ale najpierw dowiedli, że Excellent Sight to ważna właściwość elfiej rasy :wink: . Pierzasta śmierć trafiła Assassina i jeszcze jednego vermina, pozostali nie wyściubili nosków zza futryny. Po prawej zgraja dzielnych szczurków biegła w podskokach za moim wilczkiem. Tymczasem Master i Wlaker byli już tylko o zasięg dwóch pełnych ruchów od upragnionej krawędzi - w następnej turze pobiegli. Trzy Szczurki zaatakowały klekocząc ząbkami, skądś nagle wyłonił się ich czarownik rzucając na Mastera klątwę. Dispelowałem (Weaver ma taką możliwość dzięki Elven Runestones) jednak oczywiście nie wyszło :? . Nadeszła wiekopomna chwila finalowej walki. W pierwszej turze na skutek klątwy nie wydarzyło się nic. W turze drugiej Walker zdekapitował jednego a Master ogłuszył drugiego przeciwnika - niestety nie było czasu żeby skrócić mu męki - skaveńskie posiłki były tuż, więc wolałem sięgnąć po Mission Objective.
Wniosek: "Ogrze, ogrze" ...skromność, pokora i ...ward na 2+ oto cechy idealnego wojownika :oops:

Offline NemoOne

RAPORTY BITEWNE
« Odpowiedź #18 dnia: Lipiec 21, 2003, 11:57:13 am »
Okey Nilgar, thx za raporty, zapraszam serdecznie innych do pisania swoich!!!
Czyli dochodze do wniosku, ze trzeba jak najszybciej wyeliminowac jak najwiecej skavenow i jak najszybciej doprowadzic do routa...
pozdro.
Nemo

Ps.
W obu bitwach bylem przekonany, ze dostaniesz...
Chciałbym spotkać interesujących i wspaniałych ludzi... i ich zabić. Byłbym pierwszym chłopakiem osiedla, który miałby potwierdzonego trupa"

Offline drachenfeles

RAPORTY BITEWNE
« Odpowiedź #19 dnia: Lipiec 21, 2003, 06:01:35 pm »
Rout to jedyna broń na szczurki, gdy mają nad tobą miarzdżącą przewagę, bo ich max Ld to śmieszne i rozśmieszające 7. Pochwalę się, że ku mej uciesze miałem okazję zorbić w perzynę jedno gniazdo tych wąsatych stworzonek.

Wystawiłem 3 krasnale uzbrojone w dwuraki + jeden GA+tarcza.
Przeciwko mnie stanęło zaledwie 5 ogoniastych w tym jedne ratogre, mówię wam z tym kolesiem nie ma żartów S5, T5, W3, A3... za marne 210gc, coś okropnego. Na szczęście walka była krótka i obfitująca w squik! squik! po czym nastąpiło duże SQUIK! i wygrałem bez strat  :twisted:

Offline Nilgar

WYRDSTONE HUNT
« Odpowiedź #20 dnia: Lipiec 23, 2003, 01:02:02 pm »
W pierwszym starciu moich Druchii z Undeadami  hańbiąco zlekceważyłem przeciwnika, który nieźle zaskoczył mnie prędkością. Rozstawiłem się dość szeroko, żeby mieć dobry ostrzał niestety popełniłem błąd stawiając wszystkich na ziemi (Lord, Pogromczyni i Czarodziejka w centrum, trochę w prawo Korsarz, jeszcze dalej drugi) - naiwnie chciałem iść po Wyrdstone, licząc na przewagę elfiego Movementu i ostrzeliwując się po drodze (taktyka StuhrmStaffetten). Tymczasem Thrall i jego dwóch Dregów miało skill Sprint i ani się obejrzałem jak Wampir, zgarniając Wyrda po drodze, spijał już szlachetną krew jednego z moich Korsarzy. Oczywiście zaliczył całą salwę bełtów, jednak 2 Woundy + Lucky Charm uczyniły zeń wybitnego nachała. Reszta żywych inaczej, zbliżała się w swoim tempie: Dregi z lewej, z prawej  Ghoul z Dire Wolfem, środkiem słodkie stadko Zombiaków wyjące "Muzg, Muzg, Muzg" - po śmierci przestali najwyraźniej stresować się ortografią. Zreflektowałem, że pora znaleźć wyżej położony teren nim zaleje mnie fala animowanej ludziny. Ryzykowałem, bo Wampir stał praktycznie w środku mojej linii i szarżowałby w swojej turze, a po spalonym teście Inicjatywy nie mógłbym przecież strzelać. Jednak udało się i Lord z Pogromczynią skoczyli na pięterko, a druga salwa bełtów z ich uraithen, mimo minusów za ruch, zamieniła Wampira w pył. Czarodziejka w tej turze nie mogła się wspinać, więc ustawiłem ją tak żeby mogła przynajmniej coś rzucić (później też się nie wspięła woląc skoczyć po Wyrdstone upuszczony przez Thralla). Doombolt to fajny czar, przy założeniu, że sam nie oberwiesz, jednak rzut na 9-ce jest trudny i w tej bitwie pomimo starań ani jeden nie wyszedł, a szkoda. Dylemat na prawym skrzydle: ostatni Korsarz wkrótce miałby zetrzeć się z Dire Wolfem i Ghulem. Skrewiłem - miast uciekać ile sił w nogach postanowiłem strzelić z kilku kroków do Ghula. Chędożony zasłonił się Charmem i rozerwał na strzępy Korsarza (miał jakieś dodatkowe ataki). Dobrze przynajmniej , że Lord odstrzelił Dire Wolfa, bo Czarodziejka okazała się również być w jego zasięgu - wcześniej jakoś tego nie zauważyłem. Wokół pełno już było Zombiaków i Dregów, Pogromczyni odstrzeliła jednego i cała Totenkopf oblała Routa - niestety, bo Czarodziejka była już tylko o cal od pieprzonego Wyrda.
Wnioski: (1) Walcząc ze sprawnymi inaczej trzeba w miarę możliwości rozstawiać się nad ziemią - mają niską Inicjatywę, a Dire Wolfy w ogóle nie mogą się wspinać. (2) Niemiłym zaskoczeniem, oprócz podrasowanej prędkości, okazała się dość powszechna odporność ludziny na elfickie trucizny - kupa kasy ugrzęzła w imperialnym błocie.

Offline Nilgar

OCCUPY/SKIRMISH/CHANCE ENCOUNTER
« Odpowiedź #21 dnia: Lipiec 23, 2003, 01:03:24 pm »
Trzy scenariusze pod rząd rozegrane przeciw Skavenom na tym samym terenie. Pięciu moich Druchii - tych samych co poprzednio, Szczurów jak zwykle całe zatrzęsienie. W Occupy nic się nie działo - trzymaliśmy się z dala od siebie, Elfy z dala od skaveńskich pazurów i zębów, Skaveni z dala od zatrutych bełtów z uraithen. Szczurki weszły po prostu tam gdzie trzeba we właściwym momencie wygrywając rozdanie. Niedosyt!
W Skirmishu również rozstawiłem wszystkich w jednym rogu planszy. Lorda z Korsarzami na piętrze w większym budynku, a Pogromczynię z Czarodziejką, bardzo ryzykownie, tuż obok w mniejszym. W razie czego mieliby problem żeby przyjść sobie nawzajem z pomocą w close combacie, jednak dobrze osłaniali się ogniem. Nietrudno było się domyślić, że przeciwnik wybierze się po panienki i tak też się stało. Ostrzał okazał się jednak nieskuteczny - Skaveni bardzo umiejętnie dotarli do ścian bronionych budynków przygotowując się do wspinaczki i szarży. Na szczęście nie tylko Elfy spalają test Inicjatywy na 6-ce,  i szarżowali po jednym, a Lord nawet odstrzelił któregoś (OOA) zanim panny zalała fala krwiożerczych zwierząt futerkowych. Ładnie pokazał się skaveński Warlock wypalając z warpowego pistola dziurę w jednym z moich Korsarzy (OOA). Drugi Korsarz chciał zejść by zderatyzować ukrywające się za budynkiem Giant Raty. Niepotrzebnie, bo oczywiście oblał test na 6-ce i spadł z dwóch cali (OOA!). Za to Elfki spisały się świetnie: Czarodziejka zasztyletowała Assassyna, a Pogromczyni Black'a - w takich chwilach zawsze nachodzi mnie refleksja: dużo częściej zabijają sztylety niż miecze, dziwne ale się sprawdza. Wyszedł też pierwszy Doombolt smażąc jakiegoś pechowego Vermina. Wyniki h-t-h zaskoczyły mnie - nastawiałem się na wystrzelanie napastników mając nadzieję nie dopuścić do starcia. Spodziewałem się, że Elfki wypadną gorzej jednak po kilku wrzaskach nagle było już po wszystkim. Skaveni mieli wprawdzie Holy Relic, ale tyko o jedną turę przeciągnęło to nieuchronne - szkoda, bo dalsza walka mogłaby mi tylko zapewnić kolejne punkty. Zasmakowawszy krwi, z niecierpliwością czekałem na kolejne starcie, niecierpliwie chciałem też odkuć się za dwóch ubitych Korsarzy (mieli BS 5 i straciłem w nich jakieś 170 GP, a stać mnie było na dokupienie tylko jednego).
Wnioski: (1) Skirmish to scenariusz wielkich możliwości dla strzelających warbandów (mój faworyt obok Breaktrough). (2) Warto korzystać z wyniesionych pozycji nawet gdy przeciwnik oblewa test Inicjatywy tylko na sześć, idealnie byłoby wybierać miejsca gdzie nie zmieści się więcej niż jeden atakujący przeciwnik. (3) Henchmeni topnieją jak majowy śnieg, a warband Druchii bez Fellblade'ów zarabia zbyt wolno. Niestety albo chcesz mieć czym strzelać albo nie.
Szatańska dogrywka: Chance Encounter - tym razem rozstawiłem cały warband w samym środku pola. Skaveni w swojej ćwiartce nie mieli zbyt wielu zabudowań, liczyłem więc na to, że kiedy zmuszę ich do rozstawienia za jedyną w ich rogu wieżą, Elfy będą mogły zasypać ich nawałnicą z uraithen. Przeliczyłem się - Skaveni szybko weszli w dystans szarży, a dzięki przystawionej drabinie, Druchii mimo iż znajdowali się na pięterku zrujnowanej budowli stanęli przed wyborem strzelania lub atakowania ściany spragnionych krwawej zemsty pazurów i kłaków. I teraz najlepsze (to co niestety zawsze zdarzyć się może) Doombolt oczywiście nie wyszedł, a pomimo krótkiego dystansu i braku osłon, za cały warband wyrzuciłem same jedynki. Po Szczurach mógł zostać tylko smrodek i krwawa miazga na ścianach, tymczasem gryzonie wpadły z impetem w Elfy, w ciągu dwóch tur wyrzynając mi warband do ostatniej figurki! Highborn został wyautowany aż na trzy kolejne bitwy!!! Nienawidzę Chance Encounter!!!!!
Wniosek: Poprzednie zwycięstwo napełniło mnie zbytnią pewnością siebie. Cztery figurki przeciwko dwunastu to nie najszczęśliwszy stosunek sił (a Druchii to nie Shadow Warriors pomimo wspólnych przodków z Nagarythe!), dlatego powinienem lepiej obmyśleć pole ostrzału i rozstawić się bardziej z tyłu, czekając na nadciągającą falę. Niestety gorączka krwi uderzyła mi na mózg, a w Kampanii jednak trzeba trochę oszczędzać swój warband, tymczasem do kolejnych bitew wyruszę w boleśnie zredukowanym składzie.

Offline Nilgar

OCCUPY/CHANCE ENCOUNTER/DEFEND THE FIND
« Odpowiedź #22 dnia: Lipiec 23, 2003, 01:04:04 pm »
Jest źle - Highborn ciężko ranny, Pogromczyni skrojona ze wszystkich fantów po ostatnim spotkaniu, w kasie zero - bo wszyscy przecież byli z placu boju zdjęci. Trzy kusze, Dragon Cloak, elfi miecz i elfi sztylet na troje. Pogromczyni, wyposażona w prawie cały majątek warbandu zaczaja się w jednym z oznaczonych budynków, tuż po nosem krasnoludzkich Łowców Skarbów. Dostała Infiltration, więc próbuję to wykorzystać. Nie zakładam, że wytrzyma osiem tur jednak mam nadzieję, że zdąży ustrzelić lub zarżnąć choć jednego z nich i co tu dużo gadać - uciec. Niestety: Nobel, Brodacz, Inżynier, obstawiani przez dwóch Slayerów osaczają wkrótce na dzielną "patriotkę" grzejąc do niej z kusz i pistoletu. Sea Dragon Cloak pomaga, ale w drugiej turze dzielna Elfina schodzi po bardzo wrednym criticu. Tracę tym samym ponad jedną czwartą i oblewam Routa. Mogło być lepiej, mogło gorzej, nie miałem tak naprawdę nic do stracenia. W sumie nie narzekam: Pogromczyni przeżywa, a załoga zarabia nawet na tyle by zaciągnąć drugiego Korsarza. Nie stać mnie na broń więc oddaję mu kuszę Czarodziejki, skazując Elfkę na ponowne przemyślenie skuteczności Doombolta. Losujemy ponownie Occupy, ale ponieważ to najwyraźniej drętwy scenariusz przerzucamy wynik. Wiecie już, że uwielbiam Chance Encounter, możecie więc sobie wyobrazić z jakim entuzjazmem zabieram się do walki. Tradycyjnie gramy na tym samym terenie - zrezygnowany rozstawiam całą wspaniałą czwórkę w budynku, w którym dopiero co straciłem Pogomczynię. Na szczęście? Nie, z przekory - jest mi już w tym momencie wszystko jedno... Pogromczyni idealnie ustawia się do strzału na krótki dystans. Biegnie do niej Slayer, tuż za nim Brodacz z kuszą ustawia się do strzału, pozostali przemykają daleko po perymetrze, próbując zajść z drugiej strony pozycje moich Druchii. Głupia cizia pudłuje z kilku kroków jedynie ogłuszając Slayera. Wreszcie sprawia się Czarodziejka, najwyraźniej brak broni dodaje jej motywacji - Doombolt kosi pacjenta z kuszą, a Pogromczyni w kolejnej turze skraca męki trafionemu Slayerowi. Jestem w szoku! Nagle mam przewagę liczebną! Panny zaczynają zabawę w kotki i myszkę z Inżynierem, próbują podejść bliżej jednak nie ryzykując zbyt wyraźnego wystawienia się na strzał. Inżynier strzela, na szczęście pudłuje - Czarodziejka ma na sobie tylko frywolną elfią bieliznę. Korsarze zasypują Nobla deszczem bezużytecznych strzałek, które niczym groch od ściany odbijają się od gromrilowego pancerza. W rewanżu Nobel odstrzeliwuje jednego. Drugi porzuca pozycje - widać za mało zarabia. Panny porzucają Inżyniera kierując uwagę na Nobla. Inżynier jest za daleko, Nobel za chwilę będzie miał kłopoty, z opresji nagle wybawia go ...Rout Test. W takim momencie!? Wbrew rokowaniom wygrywam i zarabiam - kupuję trzeciego Korsarza. Co dziwne od początku miałem znaczącą przewagę w Ratingu, teraz dopiero czuję, że warband zaczyna do niego dorastać. W ostatnim rozdaniu Krasnale bronią znaleziska - trudno sobie wyobrazić, że się przez nich przebiję. Ustawiam trzech kuszników na wyniesionej pozycji z dogodnym polem ostrzału. Do walki nie wejdą - nie dadzą rady stąd zejść, jednak nie mieliby nawet z czym (jeden sztylet na trzech), za to kiedy pójdzie źle to przynajmniej Karły nie dobiorą się do nich. Czarodziejka i Pogromczyni podchodzą do ukrytych w cieniu budowli pokurczowatych obrońców. Bełty mijają cel jednak dwóch gorącokrwistych Slayerów z Noblem udaje się wyciągnąć z budynku. Strzelanie wybitnie mi nie wychodzi, za to Noblowi owszem - Pogomczyni dostaje dwie kule i po criticu leży znokautowana. Wredny Slayer tocząc ślinę z pyska podchodzi do, odczołgującej się na łokciach kobiety. A, że kobiety czasami trzymają się razem trafia go Doombolt, niestety nie zabija. Korsarze strzelają się z Inżynierem i Brodaczem - o krasnoludzkiej przewadze najlepiej świadczy wynik: 1:0 po pierwszej turze. Udaje im się jednak trafić w leżącego Slayera. Drugi powraca z Noblem na szaniec, ale wkrótce obaj dają wyciągnąć się znowu. Nobel ponownie trafia Pogromczynię, lecz znów krótkie nóżki brodatych wrogów ratują Elfce życie. Czarodziejka zaprawia drugiego Slayera Doomboltem, tym razem bardziej skutecznie. Nobel powraca do prowizorycznej fortecy, dwóch panów z kuszami obstawia idealnie wszystkie wektory podejść. Nie mam szans na udany atak, a Krasnoludów wciąż więcej niż należy. Impas przełamują Korsarze trafiając wreszcie Brodacza - na dole dwóch na dwie. Nobel - żywe wcielenie czołgu - ponownie daje się wyciągnąć na manowce. Nie mam nadziei przebić się przez gromril, jednak próbuję wyciągnąć pacjenta na tyle daleko by móc szybciej wrócić w pobliże bronionej budowli i zaliczyć Objective. Tym razem Rout Test znowu psuje zabawę... Trafiony na samym początku Korsarz ginie, a kasy znowu niewiele. Jednak dociera do mnie, że oto minęły trzy ciężkie bitwy w okrojonym składzie

Offline NemoOne

RAPORTY BITEWNE
« Odpowiedź #23 dnia: Lipiec 24, 2003, 02:48:16 pm »
Tez bym cos napisal, ale jestem u babci na wakacjach i nie gram tam z nikim :(
Ale jade z kumplem na kolonie i bierzemy figsy ze soba, zagramy pare bitewek, to cos skrobne....
pozdro.
Nemo
Chciałbym spotkać interesujących i wspaniałych ludzi... i ich zabić. Byłbym pierwszym chłopakiem osiedla, który miałby potwierdzonego trupa"

Offline Kazik

RAPORTY BITEWNE
« Odpowiedź #24 dnia: Lipiec 24, 2003, 03:55:06 pm »
Ja tyz niedlugo zagram cos na powaznie to dam battle raporta.
Narazie tylko mialem strzelanke w asg, w sobote nastepna. Co najwyzej z tego moge teraz dac action repota  8)
onight your soul sleeps,
but one day you will feel real pain
Maybe then you will see me as I am
A fragile wrec on storm of emotion.
ANATHEMA

Offline drachenfeles

RAPORTY BITEWNE
« Odpowiedź #25 dnia: Lipiec 24, 2003, 09:53:53 pm »
Rozegrałem kolejną bitewkę, tym razem przeciwko łowcom skarbów.
Jak zwykle scenariusz wymyśliliśmy na poczekaniu.
I tak:

Na stole rozstawiliśmy kilka drzewek oraz gęsto wzgórza, płaskowyże i skały. W niedużej jaskini po środku mapy znajdowała się grupa banitów z hersztem, celem misji było pozbycie się konkurencji i zgarnięcie nagrody za banitów, którzy oczywiście nie poddawali się bez walki.

Bogaty z powodu zeszłej wygranej miałem 12 brodaczy w bandzie! Mój przeciwnik ustępował liczebnie. Pierwsze kilka tur to podchody i "uwaga na kuszników!" szybko zająłem pozycje, lecz po 2 rundach oczekiwania zdecydowałem się na atak. Mój dyrektor kopalni zaatakował pozostawionego samemu sobie thunderersa, chwilę później w hth zaangarzowane były prawie wszyscy, poza jednym bohaterskim ;-) slayerem, kóry umykał jak mógł chowając się przed bełtami moich strzelców. W sumie straciłem 2 modele jednego kopacza i jednego thunderersa. Wrogie modele nie miały tyle szczęścia, wszytkie, co do jednego skończyły OOA. Szkoda tylko, że nikt nie zajął się banitami, kótrzy nawiali podczas siepanki... gdzie dwóch się bije tam trzeci korzysta.

Offline Kazik

RAPORTY BITEWNE
« Odpowiedź #26 dnia: Lipiec 24, 2003, 10:49:54 pm »
Ale jakby nie spojrzec na to, to konkurencji sie pozbyles. Gorzej z nagroda...
onight your soul sleeps,
but one day you will feel real pain
Maybe then you will see me as I am
A fragile wrec on storm of emotion.
ANATHEMA

Offline skolo

RAPORTY BITEWNE
« Odpowiedź #27 dnia: Lipiec 31, 2003, 02:01:26 pm »
czy moge prosic o uporzadkowanie raportu bitewnego tych ktorzy go napisali i wyslanie mi na skrzynke? zrobie nowy dzial na NG

Offline drachenfeles

RAPORTY BITEWNE
« Odpowiedź #28 dnia: Sierpień 01, 2003, 06:11:48 pm »
Co masz na myśli, mówiąc uporządkowanie?

Offline skolo

RAPORTY BITEWNE
« Odpowiedź #29 dnia: Sierpień 02, 2003, 08:37:01 pm »
zredagoeanie zebym mogl to umiescic na gildii

 

anything