Okazało się, że ten człowiek, który o mały włos mógł mieć oko bliźniego na sumieniu był z innego bractwa (w takim tłumie łatwo o pomyłkę), ale chodziło o grupę o nazwie Excalibur. Nie wiem, może narobili sobie wrogów wcześniej, słyszałem o nich złe rzeczy od osób z różnych części Polski. Potem już jest z górki, reputacja idzie z człowiekiem, każdą brzydką rzecz w promieniu 5 km im będą przypisywać.
Anyway, to wszystko jest off-topic. Ja bym bitwy w Battle'u porównywał bardziej do wojen napoleońskich albo wojny secesyjnej niż do Grunwaldu - regimenty w rzędach, muzycy, szandary, ogromna rola ataku z flanki... Przy bitwach średniowiecznych po szarży głownodowodzącemu pozostawało się tylko modlić, bo w tym przemieszanym tłumie panowanie na wojskiem musiało być niemożliwe.