Czy my naprawdę musimy się ciągle kręcić w kółko. Momentami niektórzy z was są gorsi niż banda spod Pałacu Prezydenckiego.
Wszystkie argumenty były zbijane już milion razy. Dajcie sobie spokój.
W skrócie:
- z "pokolenia TM-Semic" zostało kilkaset osób, reszta z różnych powodów przestała czytać komiksy, oni są w sporej części nie do odzyskania,
- dzisiejsza młodzież jeśli już czyta komiksy to mangi (szczególnie dziewczyny),
- wydawcy nie mają kasy na tak kosztowne eksperymenty,
- są inne formy rozrywki, które zazwyczaj wygrywają z komiksem jeśli chodzi o stosunek "ilość rozrywki"/cena,
- młodzież z internetu może pozyskać nieskończoną ilość dóbr kultury błyskawicznie i za darmo,
- spora część fanów kupuje komiksy z USA i bardzo ciężko będzie w Polsce wydać za podobną/niższą cenę i jednoczesnie się utrzymać,
- angielski zna naprawdę dużo osób (zwłaszcza takich otwartych na jakąkolwiek kulturę),
- spora część fanów ściąga sobie "wersje testowe, które powinna skasować po 24h" (Wink, wink, nudge, nudge, know what'm sayin').
Z rynku mangowego, który piractwo toczy w ogromnym stopniu mogę przytoczyć jeszcze taki przykład (który poniekąd łączy się z powyższymi):
- pojawia się nowa seria wydana w PL,
- czytelnik wchodzi sobie na google i sprawdza, że ma ona 4935689968352 tomów,
- fan ściąga sobie 4935689968352 tomów nie czekając, aż wydawca nadgoni,
- wydawca zajmuje wygodne miejsce pod mostem w lepiance skleconej z komiksów, których nie sprzedał.
Do tego dochodzi dobór odpowiedniego tytułu, który zaspokoiłby starych wyjadaczy jak i był przystępny dla nowych czytelników oraz jednocześnie był w miarę atrakcyjny sam w sobie. I dogódź tu wszystkim.
Ale o tym wszystkim pisałem już na moim blogu (lol, czuję się jak Barney z "How I Met Your Mother"
.