@SirAlexander
Cały czas o tym mówię.
Nie przeczytałem tych pozycji co mówiłeś, bo ogólnie książek fantasy przeczytałem niewiele, ale można wyłapać główną tendencję - niestworzone bajki w nieistniejących światach, gdzie w żaden sposób niezbadana magia dyktuje warunki istnienia wszechrzeczy.
Fantastyka naukowa też ma swoją główną tendencję, ale właśnie bardziej ambitną. Bo chodzi głównie o naukowe rozważania na temat postępu technologicznego (to takie twarde sf - Arthur C. Clarke), czy np. kierunku w którym współgra nauka z polityką (antyutopie - Aldous Huxley).
Tu nauka, obserwacje i historia kreują nieistniejącą rzeczywistość, która wcale nie musi być fantasmagorią, bo w przeciągu kilkudziesięciu lat może się okazać prawdą.
Przykład: na podstawie koncepcji (spójnych naukowo i technologicznie) w fantastyczno-naukowych opowiadaniach Clarke'a, budowane były stacje orbitalne.
I to najbardziej wciąga!
W fantasy obserwacje i nawiązania też są.
Ktoś pisał nawet, że odwołania do mitologi, taoizmu, odniesienia do manicheizmu itd.
No ok, ale problem w tym, że to jest fantasy, a w przypadku fantasy, czytamy dziełko, które nijak nie ma wpływu na rozwój czegokolwiek.
Można oczywiście takie książki opatrzeć fajną plejadą bohaterów i umieścić w fajnym świecie, ale mi to nie wystarczy.
Co nie znaczy, że innym takie dzieła nie mogą maksymalnie przypaść do gustu!
Co kto lubi.
@Hang Man
Nie.
Tolkien (tak jak Frank Herbert) stworzył wielki świat, ekonomicznie, politycznie, rasowo, geograficznie, językowo i biologicznie spójny.
Twórczość Tolkiena to nie są broń Boże arcydzieła pod względem fabuły!
Można natomiast śledzić drzewo genealogiczne króla Rohanu do 20 pokolenia wstecz, można przeczytać w encyklopediach Śródziemia jak się rozwijał w przeciągu 15k lat język elficki. Dowiedzieć się o historii każdego kurchanu i znaleść na mapie każdy pi****lony pagóreczek.
To jest po prostu świat idealny. Wymyślony od zera i przedstawiony w perfekcyjny sposób.
Nikt w fantasy tego nie dokonał.