Autor Wątek: Relacja z ETC 2010  (Przeczytany 4069 razy)

0 użytkowników i 1 Gość przegląda ten wątek.

Offline Marios

Relacja z ETC 2010
« dnia: Sierpień 14, 2010, 03:04:52 pm »
Stwierdziłem, że zacznę nowy temat jak już wypociłem tyle i łatwiej będzie to późnmiej znaleźć, proponuję, żeby reszta też tu przeniosła to co napisała.
 
No to przyszedł czas na moją relację z ETC.
Jak sobie coś przypomnę to dopiszę, bo realcje pisałem na raz :wink:

Pojechałem z chaosem:
Cytuj
HQ1 : Deamon Prince(110): Wings(20), Mark of Slaanesh(5), Lash of Submission(20) [Total 155]
HQ2 : Deamon Prince(110): Wings(20), Mark of Slaanesh(5), Lash of Submission(20) [Total 155]
Elite1 : 3 Chaos Terminators(30): Reaper Autocannon(25), 2 Combi-Plasma(2*5) in Transport 1 [Total 125]
Troop 1 : 5 Plague Marines(23): 2 Meltaguns (2*10) in Transport 2 [Total 135]
Troop 2 : 5 Plague Marines(23): 2 Meltaguns (2*10), Personal Icon (5) in Transport 3 [Total 140]
Troop 3 : 5 Chaos Space Marines(15) [Total 75]
HS1: 3 Obliterators(75) [Total 225]
HS2: 3 Obliterators(75) [Total 225]
HS3: 3 Obliterators(75) [Total 225]
Transport1 : Land Raider(220) for Elite 1 [Total 220]
Transport2 : Chaos Rhino(35) for Troop 1 [Total 35]
Transport3 : Chaos Rhino(35) for Troop 2 [Total 35]
[Total Army Cost: 1750]
Moim zadaniem było championowanie, bądź zbieranie parowań, które były niewygodne dla Vladdiego.
Zgrupowanie zaczęliśmy w poniedziałek wieczorem we Wdzydzach Kiszewskich (tam dzie trenowaliśmy 2 lata temu przed Muenster), gdzie zjechaliśmy się (Ja, MarcinB, Skark) i Pająk z Wojtusiem. Do tego niebawem dojechał Raca. Testy, testy, testy. Regularnie wychodziliśny sprawdzać, czy Eman z ekipą nie jadą :wink: .
Zaczęliśmy od treningów, jak każdy trenowałem z armiami, z którymi miałbym najgorzej, więc testowałem z WH, Demonami, BA z dużą ilością lachonów i kontrą i Eldarami na trójkątach. Poza tym sporo razu byłem jako „zagraniczny chaosiarz” bo sporo graczy chciało potestować z rozpą 2/2/8 (2 princów, 2 landy, 8 oblitów), było kilka takich rozp u zagranicznych.
W środę rano dojechał Vladdi, wieczorem dojechał Eman z Miszczem i Inkim. Czwartek rano, teściory, potem przenosiny do Gdańska do Paszczy i kolejne testy do wieczora.
Najlepszy na testach okazał się Wojtuś (stary kadrowicz;) ), wygrał najwięcej razy w planszowego starcrafta :wink: . Do tego Pająk miał najwiecej kresek na kartce rozliczeniowej z browarami :wink: .
(takie osiągnięcia się liczą więc warto o nich mówić).
W piątek rano pakowanie od 4 rhinosów, i wyruszyliśmy.
W sobotę rano zaczęliśmy nasze zmagania:
1 bitwa: 5 znaczników, Dawn of War, Irlandia Północna
SEAN JAMES, LYCAN
ARMY: SPACE WOLVES
Cytuj
HQ 1; RUNE PRIEST (100) CHOOSER OF THE SLAIN (10) JAWS OF THE WORLD WOLF (0) LIVING LIGHTNING (0) MELTA BOMBS(5) - [115]
HQ 2; RUNE PRIEST (100) CHOOSER OF THE SLAIN (10) JAWS OF THE WORLD WOLF (0) TEMPEST WRATH (0) - [110]
ELITE 1; 7 WOLF GUARD (7x18=126) 5 WITH TERMINATOR AMOUR (5x15=75) AND WOLF CLAWS /PAIR (5x15=75) 2 WITH COMBI-MELTAS (2x5=10) AND POWER FISTS (2x20=40) - [326] in Transport 1
ELITE 2; VENERABLE DREADNOUGHT(165) HEAVY FLAMER (10) M-MELTA (0) - [175] in Transport 4
ELITE 3; VENERABLE DREADNOUGHT(165) HEAVY FLAMER (10) M-MELTA (0) - [175] in Transport 5
TROOPS 1; 6 GREY HUNTERS (6x15=90) MELTA GUN (5) - [95] in Transport 2
TROOPS 2; 6 GREY HUNTERS (6x15=90) MELTA GUN (5) - [95] in Transport 3
TROOPS 3; 7 GREY HUNTERS (7x15=105) MELTA GUN (5) - [110] in Transport 6
TRANSPORT 1; LAND RAIDER (250) EXTRA ARMOUR (15) M-MELTA (10) - [275] - ELITE 1
TRANSPORT 2; RHINO (35) EXTRA ARMOUR (15) - [50] - TROOPS 1
TRANSPORT 3; RHINO (35) EXTRA ARMOUR (15) - [50] - TROOPS 2
TRANSPORT 4; DROP POD (35) DEATHWIND (20) - [55] - ELITE 2
TRANSPORT 5; DROP POD (35) DEATHWIND (20) - [55] - ELITE 3
TRANSPORT 6; DROP POD (35) DEATHWIND (20) - [35] - TROOPS 3
TOTAL [1746]
Na wstępie Sean obdarował mnie małą flaszeczką whisky, którą przyjąłem jako dobrą wróżbę zwycięstwa i przed każdą bitwą brałem z niej mały łyczek (a po whisky dobrze kulam hity na plazma cannonach :wink: )
Mieliśmy po 2 znaczniki na 12 calu i 1 na środku stołu. Przeciwnik wygrał zaczynanie, nie postawił nic na stole, ja również.
1: W Jego pierwszej spadły pody z dredami na jego znacznikach, reszta armi wyjechała z krawędzi i zajęła pozycje.
Moje wojsko wyszło, na lewej landek z 3ma oblitami  z princem(naprzeciwko landkowi z WG), po prawej 6 oblitów, prince, termosi i 2 oddziały plagów(reszta armii).
2: Koniec najtfajtu więc zaczęły się uprzejmości, Sean strzelił w zasadzie tylko z lasek do mojego zesmołkowanego landa(nic się nie stało), reszta była poza zasiegiem. W mojej wygarnąłem z landa i oblitów do jego landa rozwalając go. Na druiej stronie połozyłem rhinosa.
3: Sean próbuje rzucać jakieś paszcze, ale bez skutku. W mojej prince podlatuje pod WG z rozbitego landka, lasz (ustawiłem się poza 24” od hooda), WG dostają agresywny plazming/lasking&boltering, prince dobija ostatniego w cc. Na drugiej flance lasz w skład, który wyszedł z wraku rhino (laszer na 23” do oddziału, ale priest już 25 (hehe :wink: ), agresywny plazming z dwóch składów oblitów + poprawka z plagusów i zostaje sam priest na jednej ranie.
4: Spada POD na jego znaczniku, dredy polują na smołkowane rhinosy, jednego otwierają. Priest na ostatniej ranie nie ma co ze sobą zrobić i szarżuje na plagusów, ale nie kula ani jednej 6 na trudny teren i zostaje na openie.
W mojej plagusi idąc na znacznik „przy okazji” wkładają meltę między oczy priestowi. Prince, który rozwalił WG podlatuje pod GH co wysiedli z poda, wylaszowuje, ale plazming mi nie idzie i nie zabiłem żadnego. Na drugiej flance, prince wpada w jednego z dredów. Jakieś oblity rozwalają przy okazji jakiegoś rhinosa.
5: Gh zadają mi 2 rany na princie, dred umiera w CC, paszcza zabija mi oblita.
W mojej, prince szarżuje kolejnego dreda, który wcześniej zostaje prezstrzelany z landka/oblitów, zostaje obrany ze wszystkiego. Plagusi z oblitami zabijają GH, ale zostaje priest na jednej ranie (skąd ja to znam). GH na lewym znaczniku giną od lasza i plazmingu.
6: Piest paszczuje mi 2óch plagusów po czym umiera w CC jak ich szarżuje.
Moja armia strzela do PODów, rozwala 2, prince nie daje rady zabić dreda.
Nie ma siódmej tury, na stole został mu obrany ze wszyskiego dred i POD, ja straciłem pół princa, pół plagusów i rajnosa. 19-1 do przodu
Drużyna wygrała jakieś 678: 20 ;)

2 bitwa: 2 znaczniki, Piched battle, Niemcy

(Mario, Sandhövel, SonOfPhoenix)
ARMY DESCRIPTION : (Tyranids)
Cytuj
HQ1 : Hive Tyrant (170) (psychic scream, Paroxysm)Twin linked devourer with brainleech worms (15) Twin linked devourer with brainleech worms (15) Hive Commander (25) Old Adversary (25) :[250]
HQ1 2 Tyrant Guard (120) 2 Bonesword (30): [150]
HQ2 : Warrior Prime (80) Pair of boneswords (10) Rending claws (free) : [90]
Elite1 : 2 Hive Guard (50x2): 100
Elite2 : 5 Yrmgarl Genestealers (5x23) [115]
Elite3 : 5 Yrmgarl Genestealers (5x23) [115]
Troop 1 : Tervigon (160) Adrenal Glands (10) Catalyst (15)stinger salvo (free) : [185]
Troop 2 : 10 Termagaunts (5x10) fleshborers (free) : [50]
Troop 3 : 14 Genestealers (14x14) Broodlord-Upgrade (46) : [242]
Troop 4 : 14 Genestealers (14x14) Broodlord-Upgrade (46) : [242]
HS1: 1 Trygon (200) Adrenalin glands (10) : [210]
TOTAL [1749pts]

Znaczniki rozstawilismy naprzeciwko siebie. Jego był za wielgachnym area terrainem, mój na krawędzi na openie.
Rozstawiliśmy armie, jego tervigon, gaunty, rada tyrantowa i guardzi, moje wszystko na środku stołu przy znaczniku, tylko 5 CSMów w rezerwie, po czym Mario rozstawił swój oddział genków w infiltracji. Był ok. 14” do rajnosa z plagami (wystawiłem go na przynętę).
1: Zaczął, genki podeszły, kulneły 6 na fleeta i okazało się, że genki mogą dojść o włos do moich oblitów, ok. zaszarżowały (ale tylko 4 walczyły), straciłem ranę, oni 3. W mojej turze dostali od princa i plagów i się poskładali. Reszta mojej armii strzelała do rady serowej, i wbiłem 1 ranę na tyrancie.
2: Wyszłedł trygon i jedne ymgarlowe genki. Reszta jego armii robiła ruchy pozorowane na swoim znaczniku. Genki wpadły w oblity (princów miałem pochowanych), po czym dostały kontrę plagów i zginęły. Trygon dostał lasza i agresywny combiplazming/twinlinkedplazming i poszedl do piachu. Landek pojechał 12” w jego stronę by zająć znacznik w 5tej
3: Wyszły geny (duże) z outflanka, ale daleko ode mnie by bronić swojego znacznika. Małe geny również wyszły, wpadły mi w princa, ale po kontrze plagów i oblitów zginęli.
Prince zlaszował duże geny, 2 składy oblitów postrzelały po nich, zostało paru. Landek pojechał 12”
4: Tyrki, będąc kompletnie bezradne robiły ruchy pozorowane na znaczniku.
W mojej, landek pojechał 12” w kierunku znacznika. Oblici zaczynali zdobywać pole (byli już na połowie stołu, przy okazji zabili niedobitki genków.
5: Tyrki pozorują ruchy. Mój landek jedzie 12” tankshokuje tyranta i tyranid prima po drodze by dojechać na 3” do znacznika. Tutaj następuje ok. 5 minut przerwy (mieliśmy sporo czasu), bo Mario zastanawiał się, czy robić (i kim) death or glory…., w końcu wymyslił, że zrobi... i zginął.
6: Okazało się, że niepotrzebnie Mario robił DoG, bo była 6sta tura, szarżował tervigonem na landa, ale wbił tylko szejka (ufff). W mojej turze, zlaszowałem 2 razy tervigona pod plazming i przy okazji zabiłem jakiś guardów.
Bitwa skończyła się i zarobiłem 19:1.
Drużyna zremisowała
3 bitwa: Anihilacja, spearhead - Hiszpania
Antonio Garrido Sánchez (Harkonlord) [CAPTAIN]
ARMY DESCRIPTION: Orks
Cytuj
HQ 1: Warboss (60): Power Klaw (25), Warbike (40), Cybork Body (10) = [135]
HQ 2: Big Mek (35): Kustom Force Field (50), Bosspole (5) = [90]
Elite 1: 13 Lootas =[195]
Elite 2: 13 Lootas =[195]
Troop 1: 4 Nobs (80): 4 bikes (100), 2 Power Klaws (50), Waaaaagh Banner (15), Bosspole (5), Painboy (30), Cybork Bodies (20) = [300]
Troop 2: 30 Ork Boyz (180): 2 Big Shootas (10), Shootas (Free), Nob (10) with Bosspole (5) and Power Klaw (25) = [230]
Troop 3: 20 Ork Boyz (120): 1 Big Shoota (5), Shootas (Free), Nob (10) with Bosspole (5) and Power Klaw (25) = [165]
Troop 4: 20 Ork Boyz (120): Slugga and Choppa (Free), Nob (10) with Bosspole (5) and Power Klaw (25) = [160]
Troop 5: 10 Gretchins (30), Runtherd (10) =[40]
HS1: 3 Killa Kans: 3 Big Shoota (15) =[120]
HS2: 3 Killa Kans: 3 Big Shoota (15) =[120]

Total: [1750]

Przeciwnik wygrał rzut i kazał mi zacząć. Rozstawił swoją armię w rogu i przy krawędziach blokując lootasów, żeby ich nie zlaszować. Ja rozstawiłem się naprzeciwko, miękkie KP schowałem do rezerw (rhinosy, jednych plagusów i CSMów). Przeciwnik schował war bossa i mononoby do rezerw.
Bitwa była dość monotonna.
1:Ja strzelam i rozwalam 2 Killakany,
w swojej turze nic nie widzi poza Landkiem
Harkonlord chowa ostatniego killakana z oddziału za terenem, do tego nic nie robi.
2: Ja strzelam do pozostałej trójki kanów i rozwalam je (1:0 w KP)
jedni lootasi zauważyli moich termosów (7 gości - strzelili i ich zabili…) (1:1 w KP)
3: Strzelam z plazmacannonów po lootasach, ale bez szału. Rhinosy wyjeżdżają w moim rogu. Prinsi czekają na pozycjach do lasza, ale nadal. Nie wiem gdzie wyjdą motonoby z bossem.
W końcu wyszli i zboostowali się w kierunku moich rhinosów i plagów.
4: Motonoby i war boss dostają agresywny lascannoning i po zabiciu 2óch nobów i 2 ran na bossie wycofali się, ale swoje zrobili bo zmarnowałem turę.
W swojej turze 5 lootasów miało zasięg do rhinosa, strzeliło i rozwaliło.
5: W mojej turze wyskoczył laszer, zlaszował lootasów z mekiem, dostali 9 plazmacannonów, ale przeżyli, nie rzucił ld na 7 z przerzutem.
Rzuciliśmy i bitwa się skończyła. Ucieszyłem się, ale potem się okazało, że jak sprawdzaliśmy ld w hiszpańskim booku orków to sprawdziliśmy ld Meka, który miał ld 7 a big mek miał 8, czyli przegrałem o 1 Kp. Shit…, no cóż wyszlo 6:14.
Hiszpanie bardzo się cieszyli z remisu z naszą drużyną, widać to było po nich, nawet żona kpitana podbiegła do mnie i mnie ucałowała :wink:
« Ostatnia zmiana: Sierpień 14, 2010, 03:34:17 pm wysłana przez Marios »
Mariusz "Marios" Krakowczyk
INKWIZYTOR W-wa

Kampania przeciw "Wujkowi dobrej radzie"
Typowa wypowiedź "WDR'a": "...wywal to i tamto bo się nie opłaca a wrzuć to i to bo tak się gra..." - szerzenie schematu...

Offline Marios

Odp: Relacja z ETC 2010
« Odpowiedź #1 dnia: Sierpień 14, 2010, 03:05:38 pm »
Po lekkim piwku w knajpce zaczęłem kolejny dzień:
4 bitwa: 2 znaczniki, dawn of war, Dania.
Player: Patrick Glikmann
Cytuj
HQ 1: Runepriest (100), Living Lightning (0), Jaws of the World Wolf (0) [100]
Elites 1: 10 Wolf Guard (180), Power fists (80), Combi Meltas (20), Terminator Armour (30), Cyclone Missile Launcher (60) [370]
Troops 1: 6 Grey Hunters (90), Melta Gun (5), Wolf Standard (10) [105]
Troops 2: 6 Grey Hunters (90), Melta Gun (5), Wolf Standard (10) [105]
Troops 3: 7 Grey Hunters (105), Melta Gun (5), Wolf Standard (10) [120]
Troops 4: 7 Grey Hunters (105), Melta Gun (5), Wolf Standard (10) [120]
Troops 5: 5 Grey Hunters (75), Flamer (0) [75]
Fast Attack 1: Land Speeder Squadron (50), Multi Melta (20), Heavy Flamer (0) [70]
Fast Attack 2: Land Speeder Squadron (50), Multi Melta (20), Heavy Flamer (0) [70]
Fast Attack 3: Land Speeder Squadron (50), Multi Melta (20), Heavy Flamer (0) [70]
Heavy Support 1: 5 Long Fangs (75), Missile Launchers (40) [115]
Heavy Support 2: 5 Long Fangs (75), Missile Launchers (40) [115]
Heavy Support 3: 5 Long Fangs (75), Missile Launchers (40) [115]
Transport 1: Rhino (35), Dozer Blade (5), Troops 1, [40]
Transport 2: Rhino (35), Dozer Blade (5), Troops 2, [40]
Transport 3: Rhino (35), Dozer Blade (5), Troops 3, [40]
Transport 4: Rhino (35), Dozer Blade (5), Troops 4, [40]
Transport 5: Razorback (40), Troops 5, [40]
Total: 1750 points

Patrick zaczął, znaczniki ustawiliśmy po przekątnej, naprzeciwko Każdy z nas ustawił swoje scouting party(On: 3 rajnosy z GH i Triestem na moich 9 oblitów z CSMami i jednymi plagami) i bunkra(jego bunkier to: 2 LF, GH, WG, ruino, razor, Spender na moich 2óch princów, Landka, rhinosa z plagami i termosami), który będzie się bronił przed scoutingiem.
1: nic specjalnego ze strony przeciwnika. Ustawil się swoim scoutingiem na abordaż mojego znacznika. W mojej turze wylaszowałem jednych fangów i zabiłem z plazmacannonów, do tego unieruchomiłem jedno ruino.
2: spada jego Spender, na szczeście dymy z Landka odbijają meltę. Drugi Speeder obrywa broń rajnosowi. W mojej, otwieram speedery i chowam laszem za górkę fangi. Oblici nawalają po rajnosach, ale bez skutku.
3: jedni GH wysiadają niedaleko znacznika, zabijają oblita, ale nie dochodzą do szarży (potrzebowali rzucić 6 na teren), drudzy również wysiadają i zabijają oblita.
W mojej, jeden z laszerów cofa się, żeby pomóc oblitom, laszuje jednych GH, którzy giną od plazmacannonów, z drugich zostaje sam wolfguard. Na drugim skrzydle Speeder ląduje ale na szczeście za Daleko od Landka i nic nie robi. U mnie laszer przyciąga sobie fangów i wiąże ich w walce.
4: ostatni koleś z fistem pakuje mi się w oblity na znaczniku (on ginie, mi nic), na swoim znaczniku przeciwnik kontruje calą piechotą w Prince, ale nie wszyscy dochodzą i go nie zabija.
W mojej plagi dorzucają się do walki przechylając znacznie szalę na moją stronę, obok mojego znacznika oblici z Prince zabijają całych GH tak, że zostaje tylko priest na jednej ranie(skądś to znam). Do tego wbijam się landem(z termosami) i rhinosem na jego znacznik, swój blokuję rhinosem z CSMami.
5: dorzynki, zabiłem mu wszystko z wyjątkiem jednych fangów gdzieś daleko.
Wygrana: 18:2
Bardzo miły i dobry przeciwnik. Wymieniliśmy się mailami bo w Danii chcą zrobić jakieś minimistrzostwa z drużynami z Europy..., zobaczymy.
Drużyna wygrała
Bitwa 5: 5 znaczników, piczka USA
Player: Shaun Kemp
ARMY DESCRIPTION: Tyranids

Cytuj
HQ 1 - Tervigon (160) toxin sacs (10) adrenal glands (10) and catalyst (15) = [195]
HQ 2 - Tervigon (160) toxin sacs (10) adrenal glands (10) and catalyst (15) = [195]
Elite 1 - hive guard (50*3) = [150]
Elite 2 - hive guard (50*3) = [150]
Troop 1 - Tervigon (160) toxin sacs (10) adrenal glands (10) and catalyst (15) = [195]
Troop 2 - Tervigon (160) toxin sacs (10) adrenal glands (10) and catalyst (15) = [195]
Troop 3 - termagaunts (5*10) = [50]
Troop 4 - termagaunts (5*10) = [50]
Heavy 1 - Mawloc (170) = [170]
Heavy 2 - Trygon (200) = [200]
Heavy 3 - Trygon (200) = [200]
Total: 1750
Trafił mi się naprawdę baaaaardzo miły gościu. Facet był aż do bólu uprzejmy i naprawdę, jeśli tak grają amerykanie to jestem pod wrażeniem, bo facet wiedział co robić i przy tym był super fair.
Wygrał rzut i kazał mi zaczynać. Powiedział mi, że gra chaosem na codzień i wie co sie stanie wiec będzie grał na rezerwy bo tylko wtedy ma szansę.
Jak mówił tak zrobił, wrzucił wszystko do rezerw.
1&2 ok, moi chlopcy pobiegali sobie po pustym stole. Zająłem cały stół, ale na tyle bezpiecznie by mnie nie zepnchął mawlociem tak by mi coś zabiłW jego 2giej wyszedł 1 trygon, tervigon i gaunty.
3: Trygon: lasz&plazming- zgon, tervigon: lascannoning - 3 rany
w jego wyszedł kolejny trygon, do tego hive guardzi z dziury po pierwszym trygonie i gaunty.
4: Trygon: lasz&plazming- zgon, Giveguardzi: lasz&plazming- zgon, gaunty zaszarżowane przez plagi- zgon, Postrzelałem resztą do tervigonów, zadałem kilka ran. Wyszedł mu mawloc, daleko ode mnie, miał zamiar sie wykopywać, by mnie zrzucić ze znaczników.
5: 2 lasze&plazmingi&szarżingi = 3 tervigony + 2 oddziały gauntów do piachu, zająłem wszystkie znaczniki (3 całkowicie moje(jeden odzział plagusów się rozciągnął, na dwóch, drudzy plagusi złapali trzeci znacznik), 2 kontestowane(jeden landkiem, jeden termosami, oblitamix2 i CSami)). W swojej zakopał się mawlociem, coś assaultował, ale bez szalu.
Rzuciliśmy i..koniec. Zabil mi połowę termosów, ja mu prawie wszystko + znaczniki 19:1.

Baaaaardzo przyjemna bitwa, facet z góry wiedział co go czeka, mimo tego, zero spiny i kombinował, ale sportowo.
Drużyna wygrała
6 bitwa: Anihilacja, Piczka , Szwecja(!!)
Jeppa Resmark
ARMY DESCRIPTION : Imperial guard
Cytuj
HQ1 : Company commad squad(50), 4x meltaguns(40) [90pts] in Transport1
Elite1 : Psyker battle squad(60), 4x additional psykers(40) [100pts] in Transport2
Troop 1 : Platoon command squad(30), 4x meltaguns(40) [70pts] in Transport3
Troop 2 : Infantry squad(50), Lascannon(20) [70pts] in Transport4
Troop 3 : Infantry squad(50), Lascannon(20) [70pts] in Transport5
Troop 4 : Platoon command squad(30), 4x meltaguns(40) [70pts] in Transport6
Troop 5 : Infantry squad(50), Lascannon(20) [70pts] in Transport7
Troop 6 : Infantry squad(50), Auto cannon(10), Grenade launcher(5) [65pts] in Transport8
FA1: Vendetta gunship(130), Heavy bolter sponssons(10) [140pts]
FA2: Vendetta gunship(130), Heavy bolter sponssons(10) [140pts]
FA3: Vendetta gunship(130), Heavy bolter sponssons(10) [140pts]
HS1: Hydra(75) [75pts]
HS2: Hydra(75) [75pts]
HS3: Hydra(75) [75pts]
Transport1 : Chimera(55), Multilaser(0), Heavy bolter(0), HQ1 [55pts]
Transport2 : Chimera(55), Multilaser(0), Heavy bolter(0), Heavy stubber(10), Elite1 [65pts]
Transport3 : Chimera(55), Multilaser(0), Heavy bolter(0), Troop 1 [55pts]
Transport4 : Chimera(55), Multilaser(0), Heavy bolter(0), Heavy stubber(10), Troop 2 [65pts]
Transport5 : Chimera(55), Multilaser(0), Heavy bolter(0), Heavy stubber(10), Troop 3 [65pts]
Transport6 : Chimera(55), Multilaser(0), Heavy bolter(0), Troop 4 [55pts]
Transport7 : Chimera(55), Multilaser(0), Heavy bolter(0), Heavy stubber(10), Troop 5 [65pts]
Transport8 : Chimera(55), Multilaser(0), Heavy bolter(0), Heavy stubber(10), Troop 6 [65pts]
TOTAL [1750pts]

Gralem już z Jeppą 3 lata temu w Gorzowie, grałem wtedy Bladziami, on też gwardią i udało nam sie zagrać 4 tury (z rezerwami od 2 tury) więc bałem sie, że koleś będzie przeciągał, na szczescie nic takiego nie było.
Ale to Szwedzi, są dobrzy.
Wygralem stronę, i zacząłem.
Wystawiłem sie za impasami (rhinosy z piechotą do rezerw), 6 oblitów z princem na lewej flance, landek z termosami, princem i 3ma oblitami na drugiej), przeciwnik naprzeciwko zrobił bunkier po mojej prawej stronie, przed którym były zflatoutowane vendetty.
1moja: wszystko strzela, zabijam 1 vendettę (suuuuuper), poza tym żadnych szejków ani nic. (KP 1:0)
1jego: zabija mi 3 oblitów. (ałaaaaa!!). Podjeżdża składami z meltami by w najbliższej turze zabić landka (ide na to bo 4 Kp za 1Kp to niezła wymiana)
2moja: nic mi nie wychodzi z rezerw, strzelam do vendett, jedna dostaje immobila, druga weapn destroya.
2jego: zabija mi 3 oblity, landka, i termosy. Czyli zostają mi 3 oblity, jeden prince daaaaaaleko (poza grą), drugi prince. (KP: 1:3)
3 moja. wychodzą rezerwy(wszystko), strzelam z oblitów do vędki bez jednej broni, ale nic z tego, plagusi walą do chimer na tylne pancerze, ale nic, prince zabija mały command. Moi CSmi chowają się 70 cali od jego najbliżsej jednostki.  (KP: 2:3)
3 moja: zabija mi oblita, i zmienia pozycje by zabić mi rajnosy w następnej turze.
4 moja: Ok, dostają w dupę jak diabli, ale qwa, jestem Marios, moje mecze ze Szwedami zazwyczaj tak wyglądają. Ok, prince wyskakuje zza impasa, wpada w vędke i ją killuje, plagi wpadają do chimery i do zimobilizowanej vędki i w mojej i jego turze je killują. (KP: 5:3)
4 jego: robi niezły wygar do princa, ale ten przeżywa na 1 ranie!!! łuuuhu, w żuciu takiegop farta nie miałem.
5 moja: prince zabija mały command squad, plagusi zabijają chimerę i jestem w domu: (KP: 7:3)
5jego: zabija princa, zabija 4 plagów i   koniec gry... (KP 7:4 dla mnie), gdyby byla jeszcze jedna tura to miałbym szarżę plagusów w 5ciu gwardzistów i w chimerę, do tego nie miał jak mi zagrozić 2óch samotnym oblitom, którzy mogliby coś pootwierać.
Wynik: 14:6

W sumie zdobyłem 95 pkt na 120. Tytaj będąc złośliwy (tak do Ciebie piję Skarku) :wink: mogę dodać, że jako jedyny z Marcinem mieliśmy po 4 wyniki conajmniej 18punktowe i mieliśmy 2 najlepsze wyniki ;P
Drużyna wygrała ze Szwedami, co dało nam 1 miejsce na mistrzostwach :wink: .
Wieczorkiem relaks, następnego dnia jak wracaliśmy do domu to dostałem gorączki i zaczynałem odpływać (na szczęście Marcin odciążył mnie z jakiś 400stu km jak przekroczyliśmy granicę) i tuż porzed Warszawą wjechałem w jakąś zajebistą dziurę co spowodowało, że rozjebałem sobie 2  nowe alufelgi i opony. Następne kilka godzin spędziłem w: oczekiwaniu na assistance/na lawecie/u wulkanizatora/w taksówce...., aleee było warto.
PS: może jeszcze potem dorzucę jakieś przemyślenia, ale chwilowo nie chce mi się patrzeć na klawiaturę.
 
EDIT:
Oczywiście wieeeeeeeelkie podziękowania dla naszego teamowego Coacha - Pajączka.
Naprawdę miał olbrzymi wkład w to, że zajęliśmy takie miejsce a nie inne i postawił bardzo wysoko poprzeczkę dla tej funkcji. Nikt nie potrafi tak organizować spraw jak Pająk.
No i dzięki Kapitanowi, że miał wszystko naprawdę rozkminione.
Dzięki drużynie i naszym chearleaderkom.
 
PS: i dzięki Zły, że wstałeś, wsiadłeś do samochodu, dałeś się zawieźć do Muenster, wziąłeś figurki i stałeś przy swoich grach ;P, bez tego byśmy nie wygrali ;)
 
« Ostatnia zmiana: Sierpień 16, 2010, 10:02:45 am wysłana przez Marios »
Mariusz "Marios" Krakowczyk
INKWIZYTOR W-wa

Kampania przeciw "Wujkowi dobrej radzie"
Typowa wypowiedź "WDR'a": "...wywal to i tamto bo się nie opłaca a wrzuć to i to bo tak się gra..." - szerzenie schematu...

Offline MarcinB

Odp: Relacja z ETC 2010
« Odpowiedź #2 dnia: Sierpień 21, 2010, 01:15:18 pm »
Podziękowania i później krótkie wprowadzenie o armi.
         Na początek dziękuję drużynie za zaufanie. Wielu z Was zgodziło się na moją rozpiskę mimo, iż nigdy nie widziało jej w grze. Super się z wami grało.
         Oddzielnie podziękowania w losowej kolejności chciałbym przekazać:
Skarkowi – za pomoc w tworzeniu Genocultu i testowanie go.
Pająkowi – za dbanie o moje morale, bycia zawsze pod ręką i przekazywanie informacji o sytuacji, no i za Starcrafta.
Vladdiemu – za to, że się świetnie przygotował i rozkminił wszystkich naszych przeciwników.
Miszczowi – za to, że pomagał mi dzielnie i kilka razy zabrał niewygodne dla mnie stoły.
 
Nikt z drużyny nie chciał grać z gwardią. Wizja grania z gwardią na pustym stole, zwłaszcza jak zacznie, rzeczywiście nie jest przyjemna. Szczęśliwie dla drużyny ja nie cierpię gwardii. Ja grałem troszkę gwardią. Ja mam pod ręką najlepszego gwardzistę kraju. No i od lutego trenowałem głównie granie tyrkami antygwardyjskimi.
Pierwszy test (zaczynam 13-7) nie był zachęcający, ale się nie poddałem i kombinowałem. Od marca przeszedłem na granie na 1750 i wymyślałem nowe techniki wystawiania modeli. Udoskonalałem strategię. I poszło jak z górki.
Kolejne bitwy były wygrywane. I bardzo szybko przeszedłem na granie bardziej ambitne. Tzn nie zaczynałem. Na DMP rozpiski nie wzięliśmy z powodu mojej niepewności do niej w walce z innymi armiami. Po DMP zacząłem to nadrabiać i grać z różnymi mechami (BA/SW) najczęściej z 1 landkiem. Wyniki były zadziwiająco dobre.
Tak właściwie na jakieś 30 bitew, które zagrałem w ramach testów... Miałem remis w turach 5-6, a wygraną w 7 turzez gwardią prowadzoną przez Skarka na Dawn of War jak nie zaczynałem. No i miałem przegraną w 7 turze z szwedzką gwardią prowadzoną przez Vladdiego (wygrywałem do 6), ale przed bitwą powiedziałem, że to najgorsza gwardia dla mnie i nie zagram z nią 7 tur na turnieju. :D Ale i tak porażka wynika z koszmarnego błędu z wcześniejszej tury. Reszta to wygrane.Ta armia daje więcej radości z gry, ponieważ w przeciwieństwie do zwykłych tyrków jest armią agresywną. Można w niej od 1-2 tury robić naprawdę sporo. A nie przez 2-3 tury iść pod ostrzałem. Ta armia w ogóle nie ma problemu z graniem różnych misji. Wystawienie Dawn of War, które bardzo karci zwykłe tyrki (przynajmniej jak ja nimi gram :D) nie jest żadnych problemem kiedy gra się genospamem.

Offline MarcinB

Odp: Relacja z ETC 2010
« Odpowiedź #3 dnia: Sierpień 21, 2010, 01:17:53 pm »
Dzień 1
  I bitwa – Irlandia Północna, Seize Ground with 5 counters. Deployment: Dawn of War

rozpiska Jacha:
Mek z polem
4*30 orków
1 dred
9 kanów z grotzookami
2*5 lootasów

Wygrałem rzut na zaczynanie, oddałem pierwszą turę Jachowi. Pogadaliśmy o rozpiskach. Jachu schował wszystko do rezerw, a ja zastawiłem genkami krawędź i krzyknąłem do drużyny, że wygrałem. Wynik 20:0
Potem zagraliśmy funową bitwę i skończyła się ona wielkim starciem trzech 30 vs dwie 20 genków na środku stołu.

II runda - Nemcy - Gwardia (dostawiony) Capture and Control. Deployment: Pitched battle.

2 Manticory
3 Vendetty
2 HWS z autocannonami
20 gwardzistów z komisarzem
mały command z flamerami
duży command z plazmami
Duży command z meltami
psykerzy
weterani z meltami
weterani z plazmami
5 chimer

Zaczynam. Tervigony za LOS blokery, Hive Guardi, genki i gaunty w formacji „anti-IG” czyli postaw wszystko tak by mieć zawsze cover, nawet jak Manticora trafi w sam środek mojego zgrupowania. Gwardia zawija flankę (lewą połowę stołu). Generalnie plan bitwy jest prosty: Rzucam Feel no Pain na genki i poruszam się nimi do przodu w mojej formacji. Hive Guardzi idą na maksa do przodu, chronieni przez gaunty i strzelają w cele w miare możliwości bez covera. Genki zostawiają szlaczek wybrańców by na pewno nie wyjśc z synapsy.
Plan oczywiście zawalił się w turze 1 mojego przeciwnika, który zaszarżował mnie 20 gwardzistów i utrzymał się w kombacie. A w dodatku w drugiej turze pomyliłem duże commandy i puściłem bokiem 1 chimerkę. Zamiast 4 melt dostałem 4 plazmy i jeden lascannon z Vendetty. Straciłem Tervigona. Potem Psykerzy obniżyli mi Ld na jednym oddziale(tym bez Feel no Pain), więc od razu padłem nim na ziemię. Mój przeciwnik został zaskoczony i zmienił cel no i tak właściwie nic nie zrobił. W trzeciej rzuciłem ostani Feel no Pain w bitwie i ruszyłem genkami do wspaniałej szarzy na drugi command skład i pojazdy. Dzielni gwardziści ustali (cóż 1 genek zabił ledwie 1), więc potem w mojej 4 turze 18 genków rozbiegło się po jego pojazdach i dobijało resztki.
W 6 turze została mu Vendetta bez 3 broni+immobilem i 1 chimera w rogu i kilku gwardzistów. Wynik 18:2
 III runda - Hiszpania - Gwardia (dostawiony) Annihilation. Deployment: Spearhead

rozpiska właściwie taka sama jak niemiecka.

 Zaczynałem, ale tereny zasłaniające Tervigony miałem straszliwie daleko od wroga, co oznaczało dłuższe łańcuszki z genków by zostać w synapsie i móc dostać Feen no Pain. Gwardziści dzielnie strzelali w Hive Guardy, które padały na ziemię by przeżyć. W 3 turze jedna z mocy nie weszła, więc postanowiłem zaryzykować. 1 oddział wyszedł z Synapsy i zaszarżował Psykerów + 4 pojazdy. Niestety nie dość, że żaden nie został zniszczony to w dodatku psykerzy uciekli po przegranej walce i ich nie dogoniłem... Dostałem małą salwę i obniżelnie LD a drugi oddział genków dostał resztę i po słabszej serii rzutów się społowił. W 4 turze zebrałem czywiście genki i ruszyłem spowrotem, ale dało mu to czas by przestrzelać mocniej Guardów.
W ostatniej turze miał szansę na zwycięswo (czyli remis). Wystarczyłoby, że zastrzelił oddział genków (nie udało się) i 2 dużymi command składami rozwalił 16 genków z poisonem. Nie udało się. Wynik 15:5

Offline MarcinB

Odp: Relacja z ETC 2010
« Odpowiedź #4 dnia: Sierpień 21, 2010, 01:19:24 pm »
IV runda - Dania - Gwardia (dostawiony) Capture and Control. Deployment: Dawn of War.
 
Rozpiska
3*2 hydry
3*vendetty
2*hws z autocannonami
mały command flamery
duży melty master of the fleet
2*weterani melty
psykerzy
4 chimery
20 gwardzistów

Zacząłem. Wystawiłem 20 genków na maksa do przodu i wraz z nimi jednego Tervigona. Duńczyk wystawił 2 oddziały na odepchnięcie, więc druga 20 w infiltracji niewiele cali zyskała.
W mojej pierwszej turze wybiegłem czym mogłem do przodu. On wyjechał na prawie całej krawędzi. Na prawej wyszły hydry i 2 chimery, a na lewej 2 chimery i 2 vendetty. Jedna Vendetta z weteranami została w outflanku. Co zaskakujące Vendetty wyleciały na flat oucie a oddziały na stole zaczynające grę spirdoliły do tyłu. Wypalił resztą (6 hydra autocannon, 4 multilasery) odbiłem wszystkie rany i nie tracąc żadnego modelu zacząłem 2 turę. Na prawie flance genki przebiegły i zaszarżowały 4 hydry, 2*10 gwardzisów i chimerą. (bez efektów w pojazdy) A na prawej chimerkę psykerów. Hive guardzi w tym czasie uciszyli Vendetty. Generalnie on wypalił i trochę genków zabił. Ja w trzeciej znowu zaszarżowałem na hydry bez skutku, ale przy okazji zabiłem duży command, który wypadł z chimery zestrzelonej przez guardów. A na prawej zniszczyłem wreszcie chimerkę psykerów i Venddety. W czwartej popełniłem duży błąd. 1 genki podbiegły i zapomniały zaszarżować hydr. Stało się tak, ponieważ pośpieszyłem się izbyt skupiłem na drugiej flance gdzie dobiłem ostatnie oddziały. Duńczyk oczywiście nie pozwolił mi poprawić błędu i uwierzył, że nie będzie źle. Zastrzelił mi pierwszy oddział genków (na openie były). Obiecałem mu tabled. W 7 ościągnąłem ten cel, ale źle wpisałem wynik i oficjalny to 19:1

V runda - USA - Gwardia (dostawiony) - Seize Ground with 5 counters. Deployment: Spearhead
 
Rozpiska:
2 venddety
1 manticora
2 hydry
2 medusy
4 chimery
mały command jak zawsze
2*10 gwardzistów
weterani z meltami
weterani z plazmami
duży command z plazmami i feel no pain
psykerzy
 
Nie zaczynałem. Nie miałem jak schować Tervigonów bo nie było tak właściwie terenu w mojej strefie. Jedynie na samym środku był Los blocker, ale gwardia stało na lewo i prawo gotowa strzelać  Schowałem się więc w rezerwach (2*20 genków do outflanku i reszta rezerwy). Generalnie Darkwynn na szczęście dla mnie lekko mi pomógł i pojechał do przodu. Hive Guardzi wyszli i strzelili na bok chimerki, a genki wyszły i po rzucie na run „6” bez problemu zniszczyły Vendettę. Wszystko to na mojej lewej flance, gdzie były rozsądne tereny. Bitwa przestała jednak być fajna od 3 tury. Hive Guardzi zasłonili się gauntami od strzału Manticory i mój przeciwnik się na mnie za to obraził. Powiedział do mnie kilka nie miłych słów i takie tam. Znalazł również gaunta poza koherencją i chciał by sędzia dał mi żółtą kartkę za to.
Jednak uczciwie dodam, że od początku 3 tury grał już bardzo ładnie i na wysokim poziomie, ale nie wystarczyło to by nadrobić straty wynikające z błędu z 2 tury. Oddawał powoli pole strzelając i dostając szarże. Opóźniał mój marsz ruszając szybko swoimi pojazdami. Wydając Incoming na gwardzistów by mieli lepszego covera i utrzymali znaczniki. W piątek wygrywałem, w 6 miałem remis, ale w 7 znowu wygrałem. Dostałem w bitwie 2 salwy bez covera.
Generalnie miałem strasznie słaby stół terenu było mało no i nie zaczynałem i nie miałem gdzie schować Tervigonów, ale jedna całkowicie błędna tura Darkwynna umożliwiła mi sięgnięcie po zwycięstwo. Wynik 15:5
 
VI runda - Szwecja - SW (dostawiony) - Annihilation. Deployment: Pitched battle.
Rozpiska
Lord na wilku
2 priestów z paszczami
3*grey hunterzy w rhinosach
3 wolfguardów w podzie
5,4,4 duże wilki
oczywiście guardzi dołączyli do grey hunterów.
 
Nie zaczynałem, ale widziałem za to przerażenie w oczach mojego przeciwnika. Wystawił się 5 wilków i lordem po środku, a małymi oddziałami wilków + rhinosami z priestami po bokach. Ja zawinąłem wszystko na 1 flankę. A Szwed generalnie zdecydował się zagrać agresywnie. Rhinos pojechał na maksa i priest z niego wyskoczył i zabił 1 Tervigona. A kawaleria pobiegła do przodu. Ja w odpowiedzi strzeliłem ze wszystkiego w 1 oddział kawalerii i poraniłem 3 gości. A genkami zaszarżowałem na priesta. Biło 7, ale on wystał. Na szczęście nikogo nie zabił.A gaunty zrobiły screen dla dwóch 20 genków.
2 tura zadecydowała o grze. Poraniony oddział kawalerii stanął 2 cale od genków walczących z priestem i jakieś 10 od gauntów i nie doszła szarża do gauntów (chciał połączyć kombaty, by nabić rezolucje i zniszczyć genki). A duża kawaleria z lordem stała na skraju 12 cali od genków i zaszarżowała gaunty. Niestety zabrakło mu modeli by dostawić kolejne do genków więc wraz z drugim małym oddziałem zabili gaunty(dałem mu poprawiać szarże kilka razy, kolejnośc wybierania celi również). Ja dobiłem spokojnie priesta. W mojej drugiej turze rzuciłem pierwszą dwudziestkę na 4 kawalerzystów, drugą na drugich 4, a genki z poisonem i Feel no Pain wpadły w lorda i 5 wilków. Małe oddziały kawaleri przegrały walcę i uciekły i zostały odprowadzone za stół, ale lord z wilkami się dzielnie opierał. Dostał więc kolejne genki i umarł. Ostatni oddział pobiegł i dopadł jeszcze rhinosa z priestem i grey hunterami. Wynik 18:2.
 
« Ostatnia zmiana: Sierpień 21, 2010, 01:30:14 pm wysłana przez MarcinB »

Offline Eman

Odp: Relacja z ETC 2010
« Odpowiedź #5 dnia: Sierpień 23, 2010, 08:21:49 am »
Heyka !!!
Zeby wszystko bylo w jednym miejscu - przeklejam swoja relacje  :cool:

1) Irlandia Polnocna; CSM - 2 Duzych Lasherow, 8 Oblitow, 2x3 Termosow z   kompletem combi-melt, 3xPlagi w Rhino; 5 Znacznikow DoW;
Znaczniki   rozstawilismy dosyc rownomiernie, gosc wygral rzut na zaczynanie i   powiedzial, ze zacznie. Postawil na stole jedne Rhino z Plagami, 2x3   Oblitow i 2x3 Termosow do Deepa.
1 Princem i dwoma Rhinosami   wyjechal w miare na srodek, drugiego Princa, jednych Oblitow i trzeciego   Rhinosa poslal na flanke. Ja wyszedlem caloscia ostroznie w rogu za   wzgorzem, coby mi Landka nie otworzyl jakims deepujacym sie goownem.
Gosc   pcha sie dalej w moim kierunku, 2 Rhinosy podsyla pod te moje wzgorze,   obok Lasher. Deepuje tez dwa squady Oblitow w poblize tego wzgorza.   Drugi Lasher podaza rowniez w moim kierunku. Oblity i jeden Rhinos   zostaja pilnowac znacznika.
W swojej turze oceniam, ze jest spora   szansa, ze dopadne Lashera i Oblitow, do tego musze tez powstrzymac   Plagow, bo mi zaraz zaczna walic do pojazdow na bliskim. No ale - dwa   squady termosow jeszcze w Deepie, wiec Landek nie moze jeszcze szalec.   Wyskakuje wiec duzym Assault Squadem, ze strzelania otwieram jednego   Rhinosa z Plagami, zadaje kilka ran dalszemu Princowi.
Spokojnie   doszarzowuje do Princa i Plagow, ktore wypadly z rozwalonego Rhino, no   ale do Oblitow jest za daleko. Princa zabijam, Plagow mocno przezedzam i   zostaje w combacie. Slowem - wszystko gra.
Gosciowi nadal nie   wychodza Termosy. Do walki z moim assault squadem dorzuca Princa (na   lekkim farcie - 5 cali przez trudny teren), Oblitow i drugi oddzial   Plagow. Drugie oblity otwieraja mi Rhinosa z mniejszym Assault Squadem.
W   swojej turze cos tam strzelam - niszcze Rhinosa, przestrzeliwuje   Oblity. Kompania podjezdza tak, zeby miec szarze w nastepnej turze.
I   w tym momencie zaczyna sie f**k-up. W mojej turze, w close combacie   gosc dobija mi Assault Squad - gina wszyscy do konca plus Libra. Ale nie   jest tragicznie - jak z Fista dobijam jeden squad Oblitow, Priest   dobija do konca jeden squad Plagow. W walce jest ranny Prince, resztki   drugiego squadu Plagow vs moj Priest. Przegrywam combat o 1, of course   oblewam LD, Prince mnie dogania. Loozik - 1 save 3+/FnP. Gdybym zdal,   bitwa wygladalaby calkiem inaczej. Ale of course Priest ginie ...
Slowem   gosc w swojej turze ma wolnego i Princa i Plagow z Ikona. Do tego   laduja mu oba oddzialy Termosow, ktore sobie sprytnie laduje do Ikony od   tych wlasnie uwolnionych Plagow. I zaczyna sie slaughter. Trace 2   Predy, Razora, do tego Prince wylashowuje mi jeden maly Assault Squad i   oczywiscie go trace.
Ale mysle sobie - nic straconego. Praktycznie   cala armia CSMow jest przyklejona do wzgorza. Wiec plan mam taki -   wjezdzam na gorke Landkiem, szarzuje Kompania na co sie da i to   rozpierdzielam. Do tego moj ostatni Assault Squad wskoczy sobie w   Plagow, zeby nie zostac na openie. Gdyby to sie udalo - gosciowi   zostaloby na stole 3 Termosow (juz bez combi-weaponow), dwoch Oblitow i   oddzial Plagow stojacy na znaczniku.
Tak wiec, podjezdzam Landkiem i   wysiadam. No ale - wzgorze jest strome i wysokie, nie da rady na zboczu   postawic modeli. Wiec gosc mowi do mnie, ze no skoro tak, to musze   rzucic 3, zeby doszarzowac do tego, co tam jest przyklejone do wzgorza   (ranny Prince, Oblici, resztki Plagow, dwoch Termosow - jeden zginal z   wybuchu Preda). Cala bitwa byla mega-przyjemna, wiec mysle sobie -   loozik, na bank rzuce ta 3jke, nie ma po co robic o cos takiego spine.
...
I rzucam dwie palki ... FCUK ...
...
Gosc   Lashuje mi Kompanie na open, gdzie chlopaki grzecznie lapia sie za   raczki. Dwa squady Termosow szykuja sie, zeby wspomoc Plagow w walce z   Assault Squadem. Prince na szczescie dla mnie boi sie ewentualnej szarzy   (i latajacych plackow z Plazma Cannona), wiec staje daleko od Kompanii.   Kompania kupuje Plazme od wszystkich 4 Oblitow.
W tym miejscu mam sporo farta, bo wszystkie placki polecialy w sina dal.
Assault Squad ginie w szarzy Termosow, tak wiec moge juz tylko zremisowac.
Kompania   szarzuje na Plagow i Princa, dostrzeliwuje jeden oddzial Termosow i 1   Oblita, Landek jak szalony zapierdziela w strone Plagow na znaczniku.   Kompania robi wyzynke of course.
Niestety bitwa konczy sie w 5tej   turze, gdybysmy zagrali 6, to Landek mialby spore szanse zablokowac   znacznik i bylby remis (jakbym nie rzucil palki na przejazd przez   budynek of course).
A tak - przegrywam 5:15.
Loozna bitwa, super loozny gosc i w ogole mega-plazowa bitwa. Do tego flaszeczka Bushmillsa - bezcenne  :cool:

I bitwa numer 2, Niemcy - CSM - 2 Duzych Lasherow, 8 Oblitow, 2 Landki, 2x3 Termosow, 2 Squady CSMow, 2 znaczniki, Piczka.

Troche   sie spinalem, bo nie chcialem grac z Fritzem. Ale na szczescie dostalem   VIP-Usera, o ktorym wiedzialem od Racy i Pajaka, ze jest mega-looznym   gosciem. Stol byl dosyc lysy, z 1 budynkiem i 1 wzgorzem mogacym cos tam   zaslonic.
Wygralem rzut na zaczynanie i kazalem mu zaczac. Ustawil   swoj znacznik w rogu. Na ETC gralismy troche inaczej w tej misji, niz w   podreczniku - po jego znaczniku, ja musialem ustawic swoj. Postawilem go   przy krawedzi stolu, ale mniej-wiecej na przeciwko jego znacznika    (bardziej w kierunku srodka krawedzi stolu), za wzgorzem.
Gosc zaslonil swoj znacznik Landkiem, Oblitow ustawil w Ruinkach, a drugiego Landka i Princow przygotowal do spaceru do mnie.
Ja poslalem do rezerw jednego Troopsa w Rhinosie, a cala armie ustawilem na przeciwleglej flance.
Plan   byl prosty - gosc musi do mnie jechac przez open, wiec ustawiam sie   tak, ze w pierwszej turze nie ma do mnie zasiegu. Ja wykorzystujac   przewage szybkosci dojezdzam i strzelam pierwszy, Rhinos wyjezdzajac z   rezerw zajmuje znacznik, a Landek w dwie tury go zaslania i jest gitara.   
Gosc zaczyna, widzi, ze nie bedzie mial do mnie zasiegu, wiec pcha   Landka na maksa do przodu i Oblitow tez. Landkiem staje za lasem, bo nic   innego posrodku stolu nie ma. Ja, zgodnie z planem, podjezdzam i   wypierdzielam do Landka z calego swojego strzelania - 6 Lachonow z   Predow, 2 Lachony na Landku i 1 z Razora. Przebijam sie RAZ, gosc   coveruje na 5+ za las ... EPIC FAIL.
Gosc zwiewa Landkiem, myslac, ze   chyba farta na dzis dzien wyczerpal. Oblity dreptaja, zeby miec zasieg,   ale sa jeszcze daleko. Wlasciwie to jedynie jeden oddzial moze do mnie   wystrzelic. Ma zasiego do mojego Landka. 3 Lachony, 1 Glance, ktorego   nie odbijam na coverze za las i ... of course of course ... 6tka i   immobile. Slowem - jestem prawie w czarnej doopie. Prawie, bo uciekajac   Landkiem gosc zostawil Oblitow praktycznie na openie, jedynienie Landek   strzelal do nich przez las. Mysle sobie - loozik, wypale im z wiaderka   lachonow, przestrzelam i nie bedzie tak tragicznie - bede mial przewage   ognia i cos powalcze.
Wypalam ze wszystkiego do Oblitow i ... nie zadaje ZADNEJ rany ... kolejny EPIC FAIL.
Reszta   bitwy wlasciwie nie miala juz historii. Cos tam probowalem strzelac -   ale calkowicie bez efektow, cos tam probowalem popchnac do przodu, ale   gosc strzelal jak powalony. Pod koniec bitwy zaczalem juz ratowac   jakiekolwiek punkty.
I niestety zrobilo sie 1:19  :cry:
Generalnie   to moglem rozegrac to inaczej - ustawic swoj znacznik w roku,   zabarykadowac sie tam i probowac bronic. Ale stol byl   mocno-przestrzalowy, wiec ciezkoby bylo sie tam obronic. Takze lekki   fcuk-up z mojej strony, plus mega-mega-pech ...
Ale gosc super, zero spin, bitwa niczym z jakims looznym ziomem od nas.

Bitwa 3, Hiszpania, BA - Libra, 2xTermosy w Redeemerach, 2xPriest, 2x10 Assaultowcow, Scouci, Anihilacja, Spearhead.
Niby   loozik - mam sporo strzelania, gosc praktycznie nic. Wiec lupie lupie,   jak otworze Landki, to jest po bitwie. Jak nie, to kombinije z szarzami,   zeby wyjsc na swoje.

Wygrywam rzut na zaczynanie i oczywiscie zaczynam. Na to gosc - ze cala armia w Deepie (rowniez Landki  :!: ) a Scouci w outflanku.
No   to looz, rozjezdzam sie, zajmuje jak najwiecej terenu. W drugiej turze   gosciowi wychodzi praktycznie wszystko - poza 1 Landkiem. I kolejny   zaskok - gosc laduje mega-mega-blisko mnie. Juz zacieram sobie rece -   jak cos sie rozbije, to jestem w domu. No wiec oczywiscie nie, nic sie   nie rozbilo ...
1 oddzial Assaultowcow strzela mi do Preda z 2 Melt i   Melta-Pistola. Of course mam oponke z piechoty, wiec jest na dalekim na   przedni pancerz. Of course, Pred eksploduje. Landke wali mi z Assault   Cannona na bok preda za coverem. Of course Pred eksploduje. No wiec lipa   - nie moge uciekac i strzelac, tylko musze walczyc.
Wiec plan jest   taki - moj duzy Assault Squad szarzuje na jeden jego Assault Squad i go   zmiata, DC wpada w drugi Assault Squad plus fisciarz w Landka. Zmiatam   drugi Assault Squad. No i w tym momencie gosc ma na stole jeden oddzial   do kontry, wiec nie moze lupnac mi w oba, oddalone od siebie oddzialy.   Slowem - moge skontrszarzowac i dobic jednych Termosow i generalnie bede   do przodu.
Podskakuje do obu Assault Squadow. No ale - mam lekko   pietra przy DC, bo gosc poustawial Sierzantow z Fistami w srodku, tak,   zebym nie mogl sie do nich dostawic. Wiec, zeby nie dostac w ryj   Kapelanem mysle sobie, ze walne do nich z klamek - wystarczy, ze zabije   jednego i juz bedzie looz.
Ze strzelania nie robie nic Landkowi (byl   na dy**ch), lupie z klamek do Assault Squadu, gosc oblewa 3 sejwy i w   tym momencie daje sie zwalowac (generalnie gosc byl mega-kootasem,   czesto "zapominal" o zasadach, ktore dzialaly na jego niekorzysc - a jak   mu to pokazywalem w podreczniku, to sie tlumaczyl, ze w hiszpanskiej   wersji jest inaczej) - gosc mowi, ze nie uzywa FnP. A oczywiscie nie   mogl tak zrobic ... no ale, jak to juz pisalem - jak ktos jest   mega-dzbanem i daje sie zwalowac na zasadach wlasnej armii, to jest sam   sobie winien  :???: ??: ??: ??: ??:
Of   course gosc mowi, ze rzuci 11 na LD i zwieje ... bierze kosci i rzuca   ... 12 ... FCUK. Assault Squad ucieka spod noza a Kompania zostaje w   szczerym polu. Of course jego Assault Squad ucieka dokladnie tyle ile   trzeba - zeby sie zebrac i wrocic do dobrej szarzy. Wysiada Termosami i   robi mega szarze swoim Assault Squadem na moj Assault Squad i DC.
W   tym miejscu pokazuje znowu jakim jest zlamasem. Przed szarza pytam sie,   czy bedzie szarzowal na Assault Squad, bo chce rzucic Unleash Rage (gosc   ma juz figurke w reku, zeby sie dostawic do Assaultowocow). No wiec on   na to, ze za chwile mi powie, bo musi sie zastanowic. Ja na to - loozik,   jak sie zastanowisz, to daj mi znac. Po czym, bez zadnej deklaracji,   najpierw dostawia sie do Landka, a pozniej do Assaultowcow. Ja of course   chce rzucic Unleash'a, a ten kootas zlamany na to, ze sorry, ale on juz   ruszyl pierwszy model a ja zapomnialem rzucic mocy i jest juz za pozno.   
Of course z tym poruszeniem modelu mial racje, ale choojek zrobil   to specialnie - przed moim pytaniem chcial najpierw szarzowac na   Assaultowcow. Poklocilismy sie, ponazywalismy ladnie w swoich ojczystych   jezykach, gosc powiedzial, ze on tutaj nie przyjechal spotykac   przyjaciol i takie tam chore teksty. Slowem - zlamas jakich malo. Z   reszta po bitwie podszedl do mnie kapitan Hiszpanski i powiedzial, ze   przeprasza - wiedza, ze gosc jest zlamasem, ale wygral jakis ich turniej   kwalifikacyjny i po prostu musieli go wziac. A na zeszlym ETC tez robil   takie numery.
W tym momencie musialm juz ratowac co sie dalo, ale nie bylo latwo.
Niestety   gosc wyladowal za chwile drugim Landkiem zamykajac mnie praktycznie   calkowicie juz w cwiartce. Probowalem jeszcze spierdzielac Predatorami i   Landkiem, przy okazji niszczac jego Landka z MMelty, ale of course   dostalem jakiegos immobila z jego MMelty, a Predy na fartach trafial   Mlotkowymi na 6tkach i of course niszczyl.
Generalnie w 6 tur   wyczyscil stol - ja zabilem mu Landka, 1 duzy Assault Squad,   przetrzebilem Termosow i tyle. Przez te po...bane klamki przegralem 0:20   ... Oczywiscie pozniej w samochodzie jak sie dowiedzialem, ze kupilem   wala z tym FnP, to sie strasznie wpienilem, ale cush ... jakbym nie byl   warzywem, to by tak to sie nie skonczylo.
Do tego tak naprawde gosc   mega-ryzykowal spadajac z Deepa wszystkim, w tym dwoma Landkami - jakby   mu sie chociaz jeden rozbil, to by byla totalna zima dla niego. Ale   wszystko mu wyszlo, mimo ryzykownego ladowania tuz przy moich   jednostkach. Ale w sumie tak po prawdzie, to nie mial innego wyjscia -   ja zaczynalem, dalem mu pusta cwiartke i do tego mialem powazne   strzelanie. Takze grajac klasycznie nie mial kompletnie szans.
No i   oczywiscie - najbardziej nieprzyjemna bitwa w calym turnieju. Gosc gral   jak ostatni kootas, a ja od tego numeru z Unleash Rage'm nie   pozostawalem mu dluzny. Non-stop spina i w ogole zero fun'u. No ale -   taki lajf.
Tak wiec - na zakonczenie pierwszego dnia tak jakos mi sie lekko wydawalo, ze chyba jestem przeklety  :wink:

Cze !!!
Strzelanie jest dla ciot. Psychotroke granaty są dla zboków. Liczba Fistów musi być wielokrotnością liczby Rhinosów, tako rzecze święta księga.

Offline Eman

Odp: Relacja z ETC 2010
« Odpowiedź #6 dnia: Sierpień 23, 2010, 08:23:09 am »
Heyka !!!
I trzy ostatnie bitwy:

4) Dunczycy, SM - Libra na pieszo, 2 pelne Tacticale w Razorach, 1 pelny     Tactical w Rhino, 2 Dredy z dwoma Autocannonami, 1 Dred z MMelta, 3     Predy pestkopluje, 4 Speedery MMelta/HFlamer - generalnie masa smiecia,     bez kontry; 2 Znaczniki, DoW.
Gosc wygral rzut na zaczynanie i   mowi,   ze bedzie zaczynal. Swoj znacznik ustawil w rogu stolu, za duza   gorka   (taka jak ta z pierwszej bitwy - czyli mega strome zbocza), ja   swoj za   podobna gorka na srodku stolu. Gosc wystawia Rhinosa do   przodu, a   Tacticala na wzgorzu przy swoim znaczniku. Ja Razora w   okolicach wzgorza   na srodku.
Gosc wychodzi i tworzy linie   strzelecka ciagnaca sie   przez 3/4 stolu, ale piechote koncentruje na   znaczniku, pod oslona   Razora i Dredow, Speedery boostuja na srodek   stolu, Rhios proboje   oswietlic mi Razora, ale jest za daleko.
Ja   Razorem smigam za gorke i   rzucam dymy, duzy oddzial Assaultowcow   wychodzi z krawedzi i szarzuje   na jego Rhinosa, reszta armii wychodzi   na flance i jedzie na maksa w   kierunku znacznika.
Gosc znowu   boostuje Speederami - tym razem w   kierunku mojej kolumny pancernej.   Ogien ppanc koncentruje na Predach,   pestki na moim duzym oddziale   Assaultowcow - no ale wiadomo jak to jest   3+/FnP nie tak latwo sie   przebic. Ja koncentruje sie na Speederach - ale   udaje mi sie zniszczyc   tylko 3, czwarty shaken zajezdza mi droge. Gosc   nadal pestkuje   assaultowcow, ppancuje Predy (bez efektu), do tego rzuca   jakies smieci   w stylu Preda w kierunku mojej kolumny.
Przebijam sie   dalej,   Rozorek snipuje bezpiecznie zza gorki, resztki duzego Assault   Squadu   wpadaja w ta koope, ktora stoi na znaczniku - niszcze Razora i   jedna   piatke z lachonem. Gosc teraz musi albo ryzykowac, ze mnie   wystrzela,   albo skontrszarzowac - co tez robi. Czyli musi troche podejsc   - a o to   glownie chodzilo. Jedna jego 5tka pedzi w Razorze na moj   znacznik,   ale dostaje stunna i musi dalej zapylac na pieszo.
Jest 4ta   tura i   wlasciwie to doszedlem do takiego momentu, w ktorym wygrywam na   2+ -   znaczy sie musze przejechac Landkiem z kompania przez wrakowisko.   Jak   sie uda - to wbijam sie w mase jego piechoty na znaczniku. Jak sie   nie   uda - mam w miare pewny remis. W tym miejscu robimy sobie przerwe na     pogaduchy, bo gosc jest mega-spoko i przez jakies 15 minut zbijamy sie z     braku Dozerow na Landku SM i opowiadamy robie rozne historie, jak to     nasze Landki w roznych sytuacjach grzezly w sysokiej trawie. W koncu     mowie do niego, ze sam rozumie, ze musze wykonac tez rzut, on na to, ze     spoko.
No i kulam te 2+, ale tak podejrzewam, ze gdyby to byla sobota, to bym oblal.
DC     wpada w jego piechote, moj Razor musi sie ruszyc, zeby zablokowac   jego   Razora, plus jeszcze postrzelac do Tacticala - zostaje dwoch.   Kompania   zarzyna chyba z 20 SM'ow plus Libre.
Gosc biegnie jeszcze   reszta   swojego Tacticala w kierunku mojego znacznika, z MMelty na   Dredzie   niszczy mi Landka, niszczy mojego Razora. Ale generalnie to   moze teraz   walczyc tylko o remis.
Ja w swojej turze zabijam ze   strzelania   jednego z dwoch gosci od Tacticala, niszcze Razora, ktory   jak szalony   jechal w kierunku mojego znacznika. Kompania nadal czysci   co tam sie da.   Malymi Assaultowcami z Razora szarzuje na ostatniego   typa z Tacticala i   go zabijam. Jest koniec 5tej tury.
Wypada, ze   gramy jeszcze 6ta, ale   wlasciwie nic sie juz w niej nie dzieje.   Kompania musi zaszarzowac na   Dreda z Autosami i w nim grzeznie (robi   weapon destroyed), on nie widzi   mojego Assault Squadu na znaczniku i   nie ma wystarczajaco blisko zadnego   pojazdu, zeby tam dojechac. Bitwa   konczy sie w 6tej turze, 15:5 dla   mnie.
Super mily typ, bitwa pelna loozu, zartow, pogadanek i tak dalej.

5)   USA, Wilki - 5 duzych oddzial Grey Hunterow w podach, duzy oddzial     Wolf Guardow z combi-weaponami (jeden mial nawet dwie sztuki -     combimelte i combiplazme) w podzie, dodatkowi Wolf Guardzi w     Terminatorkach z Chainfistami i Combimeltami do dolaczania do squadow     Hunterow, 3x6 Fangow z 5xMissilka kazdy; 5 znacznikow, spearhead.
Wygralem     rzut na zaczynanie - wiec kazalem gosciowi zaczac a sam zaczalem w     rezerwach. I tak jak o tym dzisiaj mysle, ze w sumie to byl blad.     Powinienem byl zaczynac, pojechac na srodek stolu i rzucic dymy. No ale -     czlowiek madry po szkodzie.
Bylismy Chempionami, wiec dostalismy     ostatni stol. A na nim dwie wieksze gorki i wlasciwie to jakies smieci     terenowe. Gosc wybral sobie taka cwiartke, w ktorym bylo jedno wzgorze i     postawil tam dwa oddzialy Fangow, drugim szybko zajal drugie wzgorze -   i   tym sposobem mial ostrzal na caly stol. Zrzucil 3 Pody na srodek   stolu,   zrobil z nich murek w strone mojej krawedzi. Do tego ten murek   byl   dziurawy dla strzelania - True LoS i w koncu moze strzelac przez     otwartego Poda, a ja przez niego nie przejde.
Mi w drugiej turze   nie   wszedl jeden Pred i niestety - Landek z Kompania. Pojechalem lekko     flanka, tak, zeby objechac Pody i pozniej wbic sie w Hunterow z   flanki.   No i z tej strony stolu byly 3 znaczniki. Rzucilem dymy na     transporterach, Predami postrzelalem jednych Fangow i brace for impact.
W     tym momencie gosciowi weszlo juz wszystko. Ostatnich Hunterow   dorzucil   do murka, natomiast ten chory squad z combi-weaponami rzucil   mi na   flanke. Zeby strzelac do Assaultowcow bez covera (byli oslonieci     transporterami) musial ladowac tak z 5 cali od krawedzi. Rzucil   strzelke   w kierunku krawedzi, ale niestety tylko 3 cale zniosu, wiec   liiiipa.   Wysiadl i jak mi wypalil z tych combiweaponow, to az mi sie w   oczach   zaswiecilo. Zabil mi 8 Assaultowcow, wiec zrobilo sie lipnie. Z   Fangow   otworzyl mi Razora.
W koncu wyszla mi Kompania, ale nie   chcialem   jeszcze nia szarzowac. Assaultowcami z Razora zaszarzowalem   na jednych   Hunterow na zaczepke, resztka duzego Assault Squadu   rozpizgalem Wolf   Guardow. Ze strzelania dostrzelalem jednych Fangow.
Gosc     skontrszarzowal mi Assaultowcow dwoma squadami Hunterow, strzelanie     skupil na resztce duzego squadu Assaultowcow - przetrwali, ale na Go to     Ground. Zabil mniejszych Assaultowcow.
Ja skontrszarzowalem DC,     zabilem czesc Hunterow, ale nie wszystkich. Gosc zniszczyl mi Rhino,     dostrzelal w koncu ten wiekszy squad Assaultowcow. Na farcie doszarzowal     do oddzialu, ktory sie wysypal z Rhinosa i tez tam go klepnal. Ja     dobilem Hunterow.
W swojej turze musialem juz biec do niego, on     skupil cale strzelanie na DC, do tego z Paszczy zabil mi Kapelana.     Pozniej zaszarzowal i ze stratami zabil DC.
Na stole zostaly mi same pojazdy, a jemu dwa squady Hunterow i dwa Fangow. Bitwa skonczyla sie w 5tej turze. Bylo 4:16.
Gosc     mial dobra armie na ten scenariusz na mnie - w sensie takim, ze mial     tyle squadow, ze smialo mogl pare poswiecic, zeby pootwierac mi   pojazdy.   Do tego stol byl na tyle lysy, a Fangi tak dobrze usatwione,   ze nawet   szarzujac i zabijajac to, co mialem zabic, dostawalem pozniej   taki   ostrzal, ze glowa mala.
Jak to juz pisalem - moglem zaryzykowac i zaczac na stole. Ale nie o ryzykowanie w tej bitwie chodzilo.
Gosc     super, bardzo dobrze znajacy zasady, przygotowany technicznie do     turniej na poziomie pro - kazdy combiweapon na magnesie, po strzale od     razu odczepial. Kratery w ksztalcie pojazdow i wiele wiele innych     drobiazgow, ktore ulatwiaja gre.

6) Szwecja, Demony - Thirster, 2x8 Crusherow, 2x5 Horrorow, 6 Fiendow,   2x5 Plagusow, goly Grinder, Prince z Pavanka; Anihilacja, Piczka.
Slowem   - mega trudna armia dla mnie, 10 KP, w tym pare mega-twardych. Gosc   wygrywa rzut na zaczynanie i mowi, ze bedzie zaczynal. Ja sie rozstawiam   i odpowiedam, ze tym razem, to ja przejme mu inicjatywe (w zeszlym roku   tez gralismy ze soba i tez Anihilacje - rozstawilem sie na openie, zeby   zajac jak najwiecej terenu i gosc mi przejal inicjatywe). No i ...   tadada - kulam 6 i przejmuje inicjatywe.
Rozjezdzam sie na maksa, zajmuje teren. W centrum Landek i duzy squad Assaultowocow, zeby moc szarzowac w razie jakby co.
Jokke   laduje Thirsterem, jednymi Crusherami, 2xHorrorami i Fiendami.   Crusherzy w srodku stolu, Thirster na mojej flance, Fiendy obok   Crusherow, a Horrory z obu flanek. Poniewaz sie rozlazlem, to mial malo   miejsca i Horrory i Fiendy sie porozbijaly - wyszlo, ze ja je mam   ustawic. Horrory wzialem ustawilem za gorka w zasiegu szarzy, a Fiendy   daleko w rogu stolu. Generalnie moglem zrobic odwrotnie, albo w ogole   pojechac na hardcorze i sprobowac zabic wszystko, no ale ...
W   swojej turze cofam sie, lupie z czego sie da do Thirstera - wbijam dwie   rany. Duzy squad Assaultowcow wpada w Horrory i je zabija, DC wpada w   Thirstera i go zmiata tracac dwa modele. Slowem - loozik.
W tym   momencie, gdyby Jokkemu nie spadl drugi oddzial Crusherow, to bym go   ztable'owal, bo na spokojnie bylbym w stanie strzelic ze wszystkiego i   zaszarzowac polowa armii na Crushery i byloby po wszystkim. No ale -   wychodza mu drugie Crushery i 2xPlagi. Crushery zrzuca w poblize tych   pierwszych Plagi gdzies tam z tylu. Rusza sie do przodu Horrorami i   strzela do Razora - bezskutecznie, Fiendami i Crusherami rowniez do   przodu.
Zwiewam na flanki, lupie do Fiendow i Horrorow.
W trzeciej turze spada mu Grinder, w okolice Crusherow, Fiendy dopadaja mi jednego Preda i robia mu stunna.
Ja nadal strzelam do Fiendow i do Horrorow no i oczywiscie uciekam - ale nie specialnie jest juz gdzie.
W   czwartej turze spada mu Prince z Pavanka, zrzuca go do Crusherow w taki   sposob, ze ma ledwo-ledwo zasieg do duzego Assault Squadu. Fiendami   rzuca sie na Rhinosa (ale sa juz tak postrzelane, ze nic nie robi).   Crusherami pedzi w kierunku Assaultowcow. W tym momencie potrzebuje   rzucic 6 na Pavanke, zeby ledwo-ledwo dobiec do Assaultowcow Crusherami.
No   i oczywiscie trafia i kula ta 6tke na Pavanke. Crushery wpadaja mi w   Assaultowcow i w Preda, zabijaja Priesta i caly oddzial, Pred wybucha,   Libra ucieka, ale nie za stol.
Slowem - z 2:0 robi sie 2:3 dla Jokke.
Ja   nadal spierdzielam, dobijam w koncu Horrory. Tank Shockuje Fiendy plus   strzelam do nich z czego tam moge, ale za malo, zeby Libra sie zebral,   ale na tyle dobrze sie ustawiam, ze Libra nie ucieka za stol.
W KP 3:3, no ale Libra nadal ucieka.
W   tym momencie podchodza chlopaki i mowia, ze ta bitwa nie ma juz zadnego   znaczenia, bo juz wygralismy. Kompletnie sie wiec rozloozniam.
W   swojej 5tej Jokke szarzuje mi samotnym Fiendem na Landka. Trafia na 4+,   pozniej potrzebuje 6tki, zeby zrobic Rending, 6tki zeby zrobic Glana.   Oczywiscie mu to wychodzi i oczywiscie rzuca Immobila, czyli kolejna   6tke. Gdyby nie to, to na loozaku moglbym uratowac Libre odpowiednim   Tank Shockiem.
Wypada, ze mamy grac 6ta ture. Takze gdybym chcial,   to na loozaku wychodze z Landka Kompania, dobijam ostatniego Fienda i   jest remis a on nie ma juz jak mi zaszkodzic. No ale Jokke ma tak smutna   mine, ze konczymy grac tak, jak to wyglada, bo i tak nie ma to zadnego   znaczenia.
4:16 dla Jokke.
Tutaj mega-mega przydaly mi sie   wszystkie treningi z Demonami - wiedzialem co i jak robic, jaki jest   priorytet celow. Jakbym nie spekal przed Fiendami i troche zaryzykowal,   to bym je tez zabil na poczatku bitwy i bylby loozik. Jakbym mial troche   farta i w drugiej turze nie weszlyby mu drugie Crushery, to tez byloby   po bitwie. No ale - bylo jak bylo, wygralismy  :cool:
Bitwa z Jokke jak zwykle mega-loozna, zero spiny, zarciki i tak dalej.

Cze !!!
Strzelanie jest dla ciot. Psychotroke granaty są dla zboków. Liczba Fistów musi być wielokrotnością liczby Rhinosów, tako rzecze święta księga.

Offline Eman

Odp: Relacja z ETC 2010
« Odpowiedź #7 dnia: Sierpień 25, 2010, 10:54:44 am »
[Moderator mode on] Zostawilem w tym watku tylko posty z relacjami z ETC. Poztstale posty w temacie okolo-ETC prosze pisac tutaj:
http://www.forum.gildia.pl/index.php/topic,32412.0.html
[Moderator mode off]
Strzelanie jest dla ciot. Psychotroke granaty są dla zboków. Liczba Fistów musi być wielokrotnością liczby Rhinosów, tako rzecze święta księga.