Autor Wątek: Drakensang:Phileassons Geheimnis  (Przeczytany 10357 razy)

0 użytkowników i 1 Gość przegląda ten wątek.

Offline Martinezz

Odp: Drakensang:Phileassons Geheimnis
« Odpowiedź #15 dnia: Luty 22, 2011, 09:39:31 pm »
Pierwsze trzy godziny (czyli tyle ile zajmuje demo) jest dokladnie odwrotnie - sporo chodzenia, rozmawiania, trochę walki. Nawet ciekawy zwrot fabularny. Można dać się nabrać tak jak ja się nabrałem.
Potem struktura gry krok po kroku się zmienia w ciągłe wielogodzinne sekwencje rozwałki.
W pewnym momencie jest nawet kilka-kilkanaście godzin rogrywki kiedy gania się w pojedynkę i tłucze wszystko co popadnie - hacknslash i to taki w którym od czasu do czasu trzeba być myszą (sic) i przechodzić przez małe dziurki. Szkoda słów. żałosne, głupie i tak odmienne od całej reszty że długo zachozdiełm w głowę co im przyszło do głowy że zrobili coś takiego - naćpali się?
DA to przereklamowany pseudo RPG na konsole wydany po najmniejszej linii oporu. Miasto do którego w końcu docieramy składa się na przykład z... jednego placyku. Niby jest ale go nie ma. To tak jakby z Drakensang wziąć tylko sam rynek i powiedzieć że to Ferdok.
Fabua występuje w nieco mniej szczątowej postaci niż tutaj - tzn na początku jest niezła ale potem zaczyna być tak samo szyta grubymi nićmi, nieskładna i byłejaka - byłe tylko doprowadzić do kolejnej sekwencji kilkugodzinnej rozwałki.
Tyle ci mogę powiezieć.

 

anything