Mam już typowy odruch nałogowy. Na dzień przed turniejem nie mogę się skupić na robocie licząc w głowie jaką szanse ma jeden z moich reaper cannonów na rozwalenie chimery na boku. Wgapiam sie w fakturę co do ktorej musze napisac pismo procesowe od godziny, za to zrobiłem symulacje gry z BA Karkówy. Nałóg to straszna rzecz. Recę mi sie trzesą ze zniecierpliwienia, już bym chciał by było po pracy bym już jechal na turniej. Chciałbym już kogoś ksrzywdzić buuuu. Głód jest silny, głód jak czarny, zły wilk wielki i strasliwy. Jakbym miał rano przekrwione oczy - to obłęd, a nie niedospanie. Gdzie mój magnez?
Btw jak wyglada sprawa z terenami? Jak bede zastawione stoły? (mam w pamieci turniej w knurowie na 18 osob i bylo nie najlepiej)
vladdi