W sumie lubię burze, ale to co ostatnio miałem to lekka przesada. Jak walnęło gdzieś w pobliżu to na całej ulicy popaliło co delikatniejszą elektronikę (kompy, routery, telewizory itp.). I to walnęło w najbardziej zdradzieckim czasie - o 17tej - akurat gdy ludzie po powrocie do domku włączają sobie owe TV i kompy. A niektórzy sąsiedzi donosili, że im nawet iskry z kranów leciały...
Ja miałem szczęście, bo coś mnie tknęło i nie włączałem sprzętu po powrocie do domu. I to mnie chyba uratowało.