Mnie osobiście dużo bardziej podobał się zbiór "Summer Blonde". Był, że tak to ujmę, bardziej skondensowany. Problemy były bardziej wykrystalizowane, konkretniejsze. "Niedoskonałości" to opowieść o frajerze, który wszystko robi źle i jest po prostu głupim fiutem. Momentami nie chce się czytać o takiej postaci. Poza tym, to w sumie dość długi komiks na pokazanie tego, że bohater jest głupim fiutem pod każdym względem. W "SB" to było podobnie, ale, jak mówiłem, ostrzej, mocniej bo - w koncentracie".
Oczywiście zaraz mi tu ktoś rzuci, że to są tak różne komiksy, że ich nie ma co porównywać, i to nawet prawda będzie, ale coś z czymś zestawić na okoliczność porównania trzeba.