Abstrahując od kwestii entuzjazmu czy jego braku, wydaje mi się, że ta misja może napotkać kilka poważnych problemów.
1) To jest fly-by, to znaczy, że nie ma wytracania prędkości i w ogóle korygowania trajektorii lotu. Przelot, zdjęcia we wszystkich kierunkach i za 5 lat mamy fotki.
2) Nie wiemy właściwie co jest w układzie Alfy Centaura. Nie wiemy czy są planety. Tzn. nie wiemy gdzie strzelać.
3) Mała masa pojazdu. Gramowy czip nie brzmi imponująco, chociaż na początek to już coś.
Na szczęście są i dobre strony.
Sondy są tanie. Dlaczego nie wystrzelić ich od razu 100? Albo jedną dziennie, przez 20 lat? Mielibyśmy wtedy stały dopływ informacji po tym, kiedy dotarłaby pierwsza z nich.
Być może po jakimś czasie udałoby nam się zbudować coś większego, już z napędem do hamowania i zmiany trajektorii. Coś jak projekt Longshot. A wtedy misja załogowa, kto wie, kto wie.
P.S. Swoją drogą w artykule pojawiła się informacja, że sonda będzie miała GPS. WTF? Chyba, że centaurianie mają swoje satelity do gpsu i to zadziała.