Dlatego 'napisałem w pewnym sensie'
"25th Hour"... to film gangsterski w szerokim sensie. Mimo wszystko wątek z Kostią i Rosjanami, jest gangsterski jak diabli. Poza tym w tym filmie Norton odtwarza takiego jakby "pre-Carlita". W końcu też chciał zerwać z handlem dragami, jak tylko będzie miał pieniądze na zrealizowanie marzeń. Chociaż z całą pewnością nie "wyrósł" w prawach gangów, to jednak ma z nimi wiele wspólnego poprzez te interesy.
"Brother" - tak jak mówię, zasady yakuzy są dla mnie niepojęte jak mechanika płynów i oglądałem ten film przez pryzmat zachodniej cywilizacji. O ile rozeznaję się w "zasadach" np. mafii włoskiej, to nie do końca pojmuję, dlaczego zarzut zdrady jest powodem dla natychmiastowego wypuszczenia sobie flaków - zwłaszcza jeżeli jest się niewinnym.
Poza tym wydaje mi się, że stronnictwa i układ sił nie był zbyt dokładnie zarysowany i chwilami gubiłem sie w akcji - ale to moja wina może, bo jak wspomniałem, przewinąłem kilka razy.