Autor Wątek: Dice Crusher 2011 Turniej klasy Challenger 26/27 luty 2011 Toruń  (Przeczytany 36123 razy)

0 użytkowników i 1 Gość przegląda ten wątek.

Offline Marios

Odp: Dice Crusher 2011 Turniej klasy Challenger 26/27 luty 2011 Toruń
« Odpowiedź #135 dnia: Luty 28, 2011, 10:41:06 am »
Na wstępie chciałem bardzo podziękować organizatorom DC, jak zwykle bawiłem się wyśmienicie. Formuła turnieju broni się sama, wg mnie nie ma specjalnego znaczenia, co jest dopuszczone, co nie, jakie są scenariusze i stoły bo gra się w dwie strony i każdy ma takie same szanse (nooo, ok z wyjątkiem umiejętności/farta kulania kostkami).
Co bym rzeczywiście zmienił w formule DC:
- ogólnie nie lubię IA i w ogóle bym to zbanował, bo to dla mnie jest jakiś Mattel wśród 40k, ale to moje zdanie,
- stoły 60”, 48 są zdecydowanie za małe i ograniczają taktyczne wykorzystanie wielu oddziałów, ale powiedzmy, że bez tragedii, bo jest mecz-rewanż.

Z dalszych podziękowań to bardzo dziękuję Biecie i Trejowi za przygarnięcie mnie na noc i uraczenie domowymi alkoholami. Naleweczki pierwsza klasa.

Dzięki dla moich przeciwników za miłe i wymagające gry i mojej niezbyt dużej ekipie rhinosowej.

Specjalne podziękowania dla moich kumpli od fajka, dla Was samych warto jeździć na turnieje.

A teraz o tym na co wielu czekało:

Pojechałem z rozpę SM:

1    Librarian    100
Null Zone, Gate of infinity
5    Terminator Assault Squad    200         
Thunder Hammers & Storm Shields                       
1    Dreadnaught    115       
 Assault Cannon                       
10    Tactical Marines    185         
Melta gun, Lascannon, Srg (Bolt Pistol & CC weapon)         
1    Razorback (Twin Assault Cannon)    75                   
10    Tactical Marines    185         
Melta gun, Lascannon, Srg (Bolt Pistol & CC weapon)         
1    Rhino    35                   
5    Scouts    85         
CC Weapons, Missile launcher                       
2    Attack Bikes    80         
Heavy Bolters                       
1    Predator    120         
Lascannon sponsons                       
1    Vindicator    120         
Dozer blade                                     
38    <----------- Models                                         Total Points----------->    1300

1 bitwa: Drops z Demonami.- 2 znaczniki

Thirster
8 kraszerów
3 * 5 horrorów (bez boltów)
2 * latający nurglowy DP

Moja pierwsza tura: rozlazłem się po stole, żeby utrudnić deepy. Drops spadł kraszerami, princami i tirsterem.
Tirster się rozbił i ustawiłem go w środku swojej armii, przed predziem, librą z null zonem, kowalami, meltami itd.
W mojej turze tirster dostał parę strzałów i poszeł do warpa, do tego zaciukałem jednego z prinsów. W Jego schował się kraszerami i princem. W moich paru kolejnych turach: null zone + agresywny shooting. W między czasie pojawiły się jakieś horrory to dostały troche pestek a część rozjechały motory.
Paru kraszerów spadło, DP został na 1 ranie. DP wpadł mi w dreda i w nim został, kraszery dzielnie parły na mój znacznik.
W mojej piątek naszło mnie na fantazję i wysiadłem 15ma marinami przed 2ma kraszerami + shooting z preda i czegośtam jeszcze. Niestety nie zastrzeliłem żadnego, wpadli i z 8miu ataków – 7 zgonów w marinach. Ustałem, skontrowałem termosami i miałem znacznik. Jego DP uwolnił się od dreda i skontestował swój znacznik.
Na stole został mu DP na 1 ranie, mi z połowa armii.

Rewanż: moja 1 tura, spadłem kraszerami blisko jego armii + 2 oddziały horrorów.
Jego: null zone + shooting, ale miałem covera wiec bez problemu, dałem się zaszarżować dredem, żeby do mnie nie strzelał i żeby poczekać na posiłki w postaci tirstera i DPców. Druga tura: wszedł mi prince, ale w Jego 3 rany.
Trzecia: kraszery nadal biją się z dredem ale prince wpadł i go zniszczył, wyszedł mi tirster i DP do ikony kraszerów i schowali się za obeliskiem.
W mojej zginął mi ranny prince, kraszery z monsterami zabili termosy.
Drops zorientował się, że raczej nie warto walczyć o swój znacznik i pojechał po mój, zabijając mi horrory i go zajął.
W moich kolejnych pozabijałem razorbacka, preda, bajki, taktycznych.
Na stole została 5tka taktycznych w rhino na znaczniku i libra, u mnie tirster, połowa kraszerów i horrory.
Wynik 17:3 z rozbiciem

2 bitwa: Półkownik Nathaniel :wink: – anihilacja.- Dawn of War
Miał:
Comanda z meltami w chimerze
Weci z meltami i lachą w chimerze
Weci z 1 plazmą z lachą w chimerze
Pmały comand z flamerami w chimerze
Skład z autosem
Skład z autosem
3 sentinele
3 sentinele
Leman z paniszerem
Demoliszer

Zaczął, wjechał na stół.
Moja: podjechałem rhinosem z 10tką taktycznych i dymy. Armia mi wyszła
Jego: rhino eksplozja + paru taktycznych do piachu, wyszły sentunele, wbiły immobila dredowi i urwali mu assault cannona.
Ogólnie szarpanina, bieganie za gwardią itd. Gdzieś rozwaliłem chimerę i czołg, gdzieś straciłem transport, i jakiś skład scoutów…
Zabiliśmy sobie mniejwięćej po połowie armii, ja jednak zabiłem trochę więcej tej gwardii.

Rewanż: Nath był chyba zmęczony i postawił wszystko na jedną kartę, zraszował mnie taktycznymi, bajkami itd. Niestety dla Niego było to za mało i sporo Smów poległo.
Później z braku wielu jednostek już raczej starał się urwać jakieś punkty, ale zginęła raptem chimera, pół command squadu a Smom poszło ponad pół armii.
16:4 dla mnie

3 bitwa – Trej ze znacznikami

Miał lostów:
GUO,
3 aspiryny
10 zdrajców z lachą i ikona
3 kraszery
5 zdrajców z ikoną
5 zdrajców z ikoną
8 letterów
10 seekerek
5 zdrajców fastowych w rhino z ikoną
5 zdrajców fastowych w chimerze z ikoą
Leman z autocannonem i lachą.
Gryf

Zaczął, ustawi łądnie ikony, ale nie tak ładnie, to rozwaliłem rhinosa, wystawił ich z brzegu a nie za rhinosem i ich stracił.
Gryf kulnął 2 covery za las i nic się nie stało,
W Jego, wyszedł GUO, podbiegł do vindy i bił się z nią parę tur. Na szczęście dla Niego nie wyszły mu inne demony i mógł się lepiej ustawić ikonami na przyszłą turę.
W mojej, ucieczka przed ikonami i wystawiłem na wabia 5tkę taktycznych żeby Trej wpadł w nie seekerkami. Poza tym jakieś macanko zasięgowe. Trej zniwu zdaje 2 covery na 5+ gryfa.
W turze treja deamonic assault, wyszły seekerki i craszery. GUO nadal bije mi vindę.
Seekerki wpadają w oddział taktyczy – wabiowy i oddział ginie. Kraszery zabijają rhino, GUO zabija vindę.
W mojej: Seekerki dostają 20 coverów do zdania – 2 przeżyły. Craszery tracą 2 rany. Wychodzą scouci, przez 2 tury pakują 10 autohitów z kraków + klamki, obierają gryfa, ale nie mogą go zabić.
W Jego, 2 seekerki wpadają w 5 taktycznych i zostajemy w combacie. Kraszery uciekają za impasa bo nie chcę się bic z dredem.
W mojej, seekerki dostają termosów z null zonem – zgon seekerek.
W Jego, kitranko zdrajców :wink: .
W mojej GUO dostaje w papę szarżę młotkowych z null nozem i się składa.
Trej w ostatniej zabezpiecza 2 znaczniki, ja swój jeden, ale idę mu poprzeszkadzać.
Motki szarżują na letterów i dzięki nullzonowi zostają tylko młotkowi, motory z librą szarżują na oddział zdrajców sciągając ich ze znacznika, kolejny znacznik kontestujemy.
Niestety gryf przeżył całą furię i agresję jaką został obdarzony :wink: .

Wynik: koło 250vp dla mnie więc nic ciekawego.

Później dowiedzieliśmy się, że mamy zagrać koniecznie jeszcze jedną bitwę. Ok., zagraliśmy więc.
Jego: postrzelał: nic ciekawego
Moja: postrzelałem, nic ciekawego.
Jego: zgejtował się termosami, ale baaaardzo ryzykownie, wypadł za stół o zginął. postrzelał, ale nic ciekawego.
Moja: wyszły seekerki i GUO + rhino z outflanku z ikoną, seekerki zjadły jakiś combat squad z lachą, GUO zjadł vindę.
Jego, postrzelałm po seeekrkach, ale dzięki temu wyszedł z ukrycia transportów.
Moja: wyszły kraszery i lettery. Zabiłem, 10 taktycznych kraszerami, letterzy zabili predzia, zdrajcy zabili z melty ostatniego bajka.
Jego , zabił i zdrajców outflankujących
Moje kolejne: craszery zabijają taktycznych, GUO zabija dreda, wszystkie troopsy włażą na znaczniki.
20:0.
Trej był już rzeczywiście zmęczony i trochę mi ułatwił zdobycie tego wyniku.

4 bitwa Typhus z SW – ćwiartki
Miał:
Lorda na wilku z clawem i tarczą,
Lodra na wilku z młotem i tarczą,
Battleleader z fisttem na wilku i tarczą.
2 lonewolf – termit/tarcza/chain
Dred z assault cannonem
3 * 5 greyhunterów
10 wilków.

Jego pierwsze kilka tur: idzie do mnie.
Moje pierwsze kilka tur: zabijam lonewolfy, dreda, 5tkę grejów i psy.
Jego tura wpada lordami (z jednym jeszcze psem) w 5tkę scoutów. Scouci giną.
Jego: dostaje mega wygar z całęj armii + szarżę młotków + dreda w (clawowca) i ginie.

Ostatnie tury: zabijam 5ciu grejów. Zdobywam 2 ćwiartki. Dużo VP dla mnie prawie nic dla Niego.

Rewanż: Pierwsze tury: advance do Smów,Smi zabijają mi par wilków, ranią lonewolfa.
Moja druga: wpadam killsquadem(lordowie z psami) w bajki i razora, zabijam chowam się w cover.
Jego: Zadaje mi 4 rany z AC na killsquad, każdy z lordów rzuca pałkę :wink: . Ginie parę psów.
Moja: Kill squad obiera vindę, razora i preda.(nie zabijam)
Jego,: idzie do mnie dredem z drugiego końca stołu i termosami, screenuje się scoutami, żeby lordowie ich nie zaszarżowali, zabija mi odłaczonego battleleadera z boltera, kolejna jedynka na sejwa :wink:
Moja: lordowie + lonewolf szarżują scoutów/marinsów i 4 wilki angażują termosów.
Ginie termos, scouci i marinsi, giną oje 4 wilki, przegrywa combat o 6, ale termosi ustali. Lone wolf zabija preda, dread zabija vindę.
Jego: dopchał się 2ma piątkami taktycznymi do lordów (nie wiem po co), lordowie ich zabijają, ginie clawowiec od młotków, lonewolf zabija librę, temosi przegrywają znowu o 6 i wszystko ucieka.
W mojej ostatniej lonewolfi zabijają dreda, lord rozwala rhinowa i pastuszkuje termosów za planszę.
Jego: taktyczni próbują zabić lorda, bez skutku
Moja: lord zabija taktycznych, włażę na 3 ćwiary:

Stół wyczyszczony z marinsów, ja mam 3 5tki greyów, dreda, lonewolfów, lorda z młotkiem.

20:0 z rozbiciem

Z tym wynikiem udało mi się zająć 1 miejsce :wink: .

Smi rządzą :wink:

Później może coś dopiszę bo teraz jeste troche zalatany w pracy.
« Ostatnia zmiana: Luty 28, 2011, 10:46:16 am wysłana przez Marios »
Mariusz "Marios" Krakowczyk
INKWIZYTOR W-wa

Kampania przeciw "Wujkowi dobrej radzie"
Typowa wypowiedź "WDR'a": "...wywal to i tamto bo się nie opłaca a wrzuć to i to bo tak się gra..." - szerzenie schematu...

Offline pajak

Odp: Dice Crusher 2011 Turniej klasy Challenger 26/27 luty 2011 Toruń
« Odpowiedź #136 dnia: Luty 28, 2011, 11:03:13 am »
na szybko

TURBO TURNIEJ JAK ZAWSZE

formuła super, IA - kurcze nawet nie wiem co tam jest - też przeciw :)...

przeciwnicy super (Łukasz wynik jest obojętny!!), Dominik (i Dikins) super, ekipa z Trójmiasta super super ponad wszystko, wszystko super

Pozdrowienia dla wszystkich
What is your fear?
My fear is to fall

KLUB SPIDER!!!!


Offline Raca

Odp: Dice Crusher 2011 Turniej klasy Challenger 26/27 luty 2011 Toruń
« Odpowiedź #137 dnia: Luty 28, 2011, 11:09:15 am »
Rowniez bawilem sie wymienice za co dziekuje organizatorom i przeciwnikom :wink:
 
Dzieki Piszczu za pozyczenie TAU bawilem sie doskonale, w kazdej bitwie dowiedzialem sie czegos ciekawego :wink:
Np dopiero przed rewanzem z Vladdem dowiedzialem sie ze mama linkowane miski w rozpie, a caly turniej i ja i przecniwcy rzucalismy jak za zwykle :wink:
 
Sorki Piszczu za wilki, gdybym wiedzial ze tak ci nie lezy tak forma rozpy zlozylibysmy cos innego
 
Dzieki wszystkiem za super zabawe przez caly weekend, szczegolnie ekipie fajkowej, samochodowej i hostelowej jak i reszcze 3city, ktora sie zabukowala w innym miejscu, jak zwykle z wami zawsze i wszedzie :wink:
 
Co do samego turnieju to zgadzam sie z przedmowcami stoly 60" bylyby super, troche wiecej by bylo grania a mniej rzucania na moje
Co do Ia wtedy by trzeba bylo zakazac tez innych dziwactw jak jakies bolso dexy itd, ja tam za ale to chyba jedyny turniej w roku (no moze jeszcze syrenka) gdzie takie dziwactwa mi specjalnie nie przeszkadzaja :wink:

Offline Nathaniel

Odp: Dice Crusher 2011 Turniej klasy Challenger 26/27 luty 2011 Toruń
« Odpowiedź #138 dnia: Luty 28, 2011, 11:36:49 am »
a ja powiem ze stloy 48" na 1300 wcale nie sa za male  :cool:
nie sadzilem ze powiem to kiedys jako gwardzista  :eek:



@Marios
Milo mi ze zwalasz na moje zmeczenie a nie na ogolne warzywniactwo  :lol:
ja jednak nie bylbym tego taki pewien  :biggrin:

PS.
jak na poprzednim DC odkryklem potege darow Mrocznych Bogow, to teraz jakby mi taki przyszedl i powiedzial ze ofiarowuje mi niesmiertelnosc i wladze w zamian za sluzbe to bym grzecznie odmowil i poprosil o Grey Huntersow, runkow i Fangi.  :badgrin:
Moc.
Nathaniel

In dedicato imperatum ultra articulo mortis
- For the Emperor Beyond the Point of Death

As defenders we stand
... as brothers we fall

Offline trej

Odp: Dice Crusher 2011 Turniej klasy Challenger 26/27 luty 2011 Toruń
« Odpowiedź #139 dnia: Luty 28, 2011, 11:59:37 am »
@Marios
Milo mi ze zwalasz na moje zmeczenie a nie na ogolne warzywniactwo  :lol:
ja jednak nie bylbym tego taki pewien  :biggrin:

W ogóle Marios jakiś taki miły dla nas :D
Cytuj

jak na poprzednim DC odkryklem potege darow Mrocznych Bogow, to teraz jakby mi taki przyszedl i powiedzial ze ofiarowuje mi niesmiertelnosc i wladze w zamian za sluzbe to bym grzecznie odmowil i poprosil o Grey Huntersow, runkow i Fangi.  :badgrin:
Moc.

Miałem dokładnie tą samą refleksję po bitwie wilkami.
Ale to jest mocne :)

Offline ARRRDIAN

Odp: Dice Crusher 2011 Turniej klasy Challenger 26/27 luty 2011 Toruń
« Odpowiedź #140 dnia: Luty 28, 2011, 12:06:06 pm »
Turniej jak zawsze bomba, dzięki wszystkim za super weekend, ekipie bankietowej za "wieczorki", przeciwnikom za bitewki, oczywiście orgom w sile większej niż pamiętam z poprzednich lat, było pro!


W rozpie miałem 2 Lordów, 4 kawalerzystów, lone wolfa, 6 fanfów i trzy tanie toopy, szczerze nie liczyłem wynik a raczej na manewry i testy tego typu rozpiski (składając rozkręcającego się lorda z clawem głownie miałem na uwadze fakt iż mam ochotę nim pohasać po polu, a przeciwnik też pewnie się nie obrazi mając później taką sposobność).
Wyszło jak wyszło, w pierwszej bitwie z reguły robiłem maskę(z grabarzem wyszedł remisik chyba), w drugiej ku mojemu i oponentów zdziwieniu wykręciłem 2x coś koło remisu(ząbek i alek), 2x wygrałem (wspomniany już grabarz i edziu dzięki którego trzem z rzędu nie odbitym laszom mogłem ze składem wilków robić co mi się żywnie podobało i uplasować się na 4 pozycji).


Jeszcze raz dzięki
« Ostatnia zmiana: Luty 28, 2011, 01:41:35 pm wysłana przez ARRRDIAN »
ARRRR...

Offline Inkq

  • Moderatorzy
  • Stolnik bracki
  • *
  • Wiadomości: 1 420
  • Total likes: 0
  • Płeć: Mężczyzna
  • Matematyk
Odp: Dice Crusher 2011 Turniej klasy Challenger 26/27 luty 2011 Toruń
« Odpowiedź #141 dnia: Luty 28, 2011, 12:40:58 pm »
Świetny turniej! Dzięki przecinkom za fajne bitwy i ekipie pociągowej za wspólną podróż.

Dzięki PKP za nie oszukanie nas (oprócz Uriela :P) i brak jakiegokolwiek spóźnienia!

Do zobaczenia na WŚ.

P.S. Dominiku czekam na wyniki :P

Offline Migdał

Odp: Dice Crusher 2011 Turniej klasy Challenger 26/27 luty 2011 Toruń
« Odpowiedź #142 dnia: Luty 28, 2011, 01:42:51 pm »
Witam

Idąc z falą podziękowań i opinii dorzuce swoje małe co nie co :)

Był to mój pierwszy Dice Crusher i jestem pod naprawde wielkim wrażeniem, to naprawdę niezły maraton :) prawie 12h grania w sobote :eek:
Dzięki ekipie pociagowej za wspólną drogę tematy&rozkminki&degustacje  :biggrin:
Dzikuje moim przeciwnikom Urielowi, Yedliemu (Demon hosty to naprawde jakieś pokrecone dziwactwa :biggrin: ), Groobemu za super bitwe  :biggrin: i Nathanielowi za mozliwość postrzelania z Punishera  :badgrin: to sie nazywa DAKA DAKA  :biggrin: (szkoda tylko ze nic nie robi :sad: )
Ogólnie wszystkie bitwy na mega lajcie, grało się super, jeszcze raz wielkie dzięki!!

PS. Uff mój wzornik się znalazł, jakos przez Gronibarda odbiore :)

Offline Nathaniel

Odp: Dice Crusher 2011 Turniej klasy Challenger 26/27 luty 2011 Toruń
« Odpowiedź #143 dnia: Luty 28, 2011, 02:06:11 pm »
(szkoda tylko ze nic nie robi :sad: )

oj tam oj tam, wazne ze uwolniles zielona czesc swojego wewnetrznego "ja"  :lol:
pozatym ty przynajmniej postrzelales, jak ja gralem to 5/6 tur mialem stuna  :razz:
Nathaniel

In dedicato imperatum ultra articulo mortis
- For the Emperor Beyond the Point of Death

As defenders we stand
... as brothers we fall

Offline afruniu

Odp: Dice Crusher 2011 Turniej klasy Challenger 26/27 luty 2011 Toruń
« Odpowiedź #144 dnia: Luty 28, 2011, 02:23:24 pm »
siema,
 wielkie podziękowania dla Pierników za przygotowanie wspaniałej imprezy!
bawiłem się niezwykle dobrze. zaczęło się już w piątek. siedzę sobie w lokalu  "Manekin" z rodziną oraz ze znajomymi przy kolacji, pełna kulturka,  winko, a tu wchodzi część ekipy z 3 city. i wyobraźcie sobie, co się działo  dalej odkryliśmy  lokal pod tytułem "Meta, Seta, Galareta", czyli połączenie  poznańskiego Proletariatu i Infinity (klimat PRL, zagrychy, strzały po 5 PLN).  prócz galaktycznych ilości alkoholu były tańce i inne hulanki.
ale później nadszedł świt i trzeba było ruszyć na zmagania.
zdecydowałem się na BT.
Miałem takie coś:
HQ
Czempion, z PE 140
Elity
5 termosów, 2 cyclony, TH 265
5 termosów, 2 cyclony, TH 265
Troops
7 Initiatów, Nowicjusz, fist, melta, fragi 155
 rino, ea, sl i sl, 59
7 Initiatów, Nowicjusz, fist, melta, fragi 155
  drop pod 30
5 Initiatów, flamer 86
Heavy
laserowy drapieżca, czyli pred anihilator, 145
 
Bitwa 1, 2 znaczniki
Szymon (Simon) z Torunia, CSM
Kharn,
8 berków,
5 plagów, 2 plazmy, rino
5 plagów, 2 melty, rino
3 oblity
vindyk
landek
no co tu dużo mówić mój  imiennik już dzień wcześniej, gdy podjechałem zostawić auto pod szkołą i  zastałem ekipę rozstawiającą stoły, zapytał Dominika: "czy to ten", a  Dominik przytaknął, rzucił mi czelendża, gdyż chciał od rana z kimś w miłym  towarzystwie czteropaka rozmontować  nie zastanawiając się wiele, wyzwanie przyjąłem. a biorąc pod uwagę sposób  spędzenia minionej nocy, było to zaiście "accept any challange, no matter  the odds".
generalnie była to jedna z najsympatyczniejszych gier ever. wydarzenia na stole  zeszły na plan drugi. udało nam się rozegrać 7 tur łącznie.
w bitwie nr 1 Szymkowi udało się przejąć inicjatywę. grając własną armią  straciłem termosy (zaszarżowali kharna i berków, pozabijali się wszyscy  nawzajem )  i kilku chłopaków z troopsów. udało mi się kontrolować oba znaczniki.
po zmianie stron musiałem zmierzyć się z własną porno rozpiską. wygrałem rzut,  i stwierdziłem, że zacznę. i patrząc z perspektywy czasu, to chyba jednak  należało oddać zaczynanie, i czmychnąć do rezerw. łączona szarża berków z  kharnem na 2 składy termosów skończyła się fiaskiem nim  bercy uderzyli, dwóch dziabnął sam kharn. na tyłach dzielnie się broniłem  oblitami (te miały dzień konia, zarówno gdy grał nimi Szymon (ostatni zdał w  combacie 5 z 6 Inv), jak i ja, bo chyba te zdałem wszystkie Inv) wspomaganymi  vindykiem i plagami, coś pozabijałem, landek poszedł, po wspomnianym już fiasku  szarży (termosy rozmontowywali go przez 2 tury).
każdy z nas kontrolował własny znacznik. koniec końców 16-4 dla mnie.
jeszcze raz serdecznie dziękuję Szymonowi za przesympatyczny poranek
 
Bitwa 2, Anihilacja
Sternik Młodszy (Alek), SM
Nie będąc zbytnio świadom faktu, iż Arek ma brata, najpierw przeniosłem swoje  figurki do niego na stół
później sprawa się wyjaśniła, i trafiłem na stół Alka
HQ
Libra w termosce, 3+ inv, null zone, avanger
Termosy młotkowe, landek
2 czy 3 składy skautów,
LS Storm,
2 x 2 AB z mm
2 x TFC
 
Okazało się, że The Sternik Brothers uruchomili melinę czy dziuplę na terenie  turnieju, i dealowali browarami z Biedry po 2 złocisze. needless to say, że  skorzystałem
 
Alek wygrał rzut na rozpoczęcie. ja wystawiłem rino z czempionem, on nic.
Alek zaczyna. AB dostrzegają rino i go psują dokumentnie. we własne turze niezbyt wiele robię, bo goowno widzę, idę z czempionem z wkładką z rino po AB. jak się później okazało, źle wyjechałem predem, ale z drugiej strony gdybym  inaczej wyjechał, to bym nic nie widział.
wychodzi ls storm, nic nie robi. ginie mi 2 czy 3 termosy od placków z TFC, ja  zabijam storma, akurat wyszła 5 z flamerem, i doszarżowała skautów. zabijam  jeszcze bajki (2 w strzelaniu, 1 w cc, ostatni zwiał po combat tactics). molestuję landka z cyclonów i preda, ale albo Alek zdaje covery, albo rzucam  plewne efekty.
w kolejnej turze wychodzą kolejne skauty, i los chciał, że akurat po stronie preda. z combi nic mu nie robią, ale przystawiają mu kraki, no i tyle z preda
:cry: pomny nawału placków, dokonuję jeszcze większej dyspersji sił. szac**jemy się landkiem i składem z czempionem. takie macanko. spada mój drop, chciałem obok landka, co by mu z melty przyłożyć. ale nieco mnie znosi w stronę TFC. w strzelaniu nie zdałem target priority i musiałem walić do tech marina, ale nic mu zrobiłem.widząc, że skauci ze storma stawiają niespodziewany opór, decyduję się wysłać im odsiecz w osobach czempiona et consortes. z kolei termosami z  prawej cofam się po skautów, by pomścić preda. w obu wypadkach odnoszę sukces (WOW :wink: ).
w kolejnej turze Alka skład z poda znalazł się w trudnej sytuacji. nic nie  zrobili, a na dodatek byli w zasięgu szarży termosów z landka. jednak Alek  połasił się do nich strzelić, zdjąłem kolesi z zasięgu szarży, zdałem Ld i  pobiegłem w stronę techmarina, kończąc w 6" od uciekającego AB
:wink:   z kimś się tam jeszcze biłem, we wszystko wmieszał się techmarin, ale ani on mi wiele nie zrobił, ani ja mu nic, nawet z przerzucanego ataku z fista. w następnej turze wmieszał się w to jeszcze librarian i zrobiło się nieciekawie. gdybym kropnął tego techamrina, skonsolidowałbym się, i chłopaki przeżyli by sobie pewnie do końca gry. na szczęście nim nadszedł mój kres, udało mi się dziabnąć w końcu tego techmarina :biggrin:
następna tura okazała się niezwykle pamiętna. Alek strzelił z drugiego TFC czy też z landka zrobił 4 rany na 3 czy 4 termosach, po czym ja łaskawie rzuciłem  "double double", a mianowicie podwójne oczy węża :sad: trochę  to zabolało, bo poszło od 265 do 530 punktów jednym rzutem :cry:
w mojej kolejnej turze drugie termosy oddały strzał życia. władowali penkę i 2  glany na landku, coś tam Alek odbił, rzuciłem nawet imobila i weapon destroyed, z tym że w kolejnej turze Alek podbiegł techmarinem, i oba efekty naprawił. a to było kolejne 250 VP. jak widać w dość pechowy sposób przeszło mi koło nosa  od 250 do 783 VP . coś byłem do przodu, ale maluśko.
po zmianie stron Alek ponowie wygrał zaczynanie. trochę słabo. z początku nie  wiele się działo, jak to przy DoW. w 2 turze spadł pod, na szczęście landek  wyszedł bez szwanku. termosy rozwaliły oba TFC, a jeden z techmarinów tak się stratą przejął, że najpierw oblał Ld, a poźniej rzucił 12" na ucieczkę.
w mojej turze zacząłem zasuwać bajkami, by dopaść osamotnionego preda, i czekać na odpowiedni moment, by wyskoczyć. wyszedłem termosami, rzuciłem null zona, w  zasadzie nie potrzebnie, bo do czempiona i tak okazało się za daleko, a Inv to  ma on tylko w CC. i rzuciłem 2 x "6", tarcza nie pomogła, i 140 VP  Alka. miałem obawy strzelać do ekipy z poda, by ich przed szarżą nie spłoszyć. wpadam 5 termosów, nim uderzyłem zostało się ich coś koło 2, a po uderzeniu z fista już tylko 1. kogoś tam zabijam, ale jest smutno. zdałem Ld na szczeście. w jakiś  dziwny sposób tracę 2 bajki, ale Alek trzyma termosy i pozostałe jednostki w  dalszej odległości. stwierdziłem, że trzeba ratować tego jednego termosa, więc  wyskoczyłem librą oraz techmarinem, i udeje mi się wreszcie ostatecznie sprawę rozwiązać. w międzyczasie wychodzą skauci, ale ustawiam ich bardzo zachowawczo,  tak by ich cyclony nie dojrzały. w międzyczasie Alek pruje do landka, ale ten  daje radę. następnie wychodzi storm, strzelam na tyłek rino, i chyba coś mu  nawet robię. w 5 turze stwierdziłem, że czas wyskoczyć AB na preda, bo skoro  tyłkiem się wystawił, to czemu nie skorzystać. byłem na dalekim, zrobiłem jeden  stun. w następnej turze ginie 1 AB i storm. postanowiłem zapolować na termosy,  w końcu kończyłem, i mogłem wyskoczyć landkiem, techmarinem z plazmą oraz  skautami z combi meltami. po raz drugi dostaję perila (termosy na openie, więc  null zone jak najbardziej wskazany), tym razem 2 x "1", ale rzucam 2  x 3+ i libra przeżywa
:biggrin:
okazało się, że mało co ma zasięg, albo nie trafia i na tyle. podjechałem  jeszcze na bliski do preda, nawet trafiłem, przebiłem, ale nie wiele zrobiłem.
Alek miał jakieś 400 VP przewagi.
po tej bitwie miałem największy niedosyt. przez jakieś takie dziwne historie,  gdzie powinien spoko wygrać, jakieś 13 może 14, przegrywam do 9. najgorsze jest  to, że gdybym zrobił cokolwiek, rzucił lepiej jeden z rzutów, choćby na  termosach, czy niszcząc tego preda, to byłby remis.
ale nic to...szybko się uwinęliśmy, wiec poszedłem do Yarpena na obiad.
 
Po przerwie 3 bitwa, znaczniki
Szymon Czaplewski, Tau wraz z sutami zagłady
Nazwy tego zioma z Tau nie pomnę, jakiś O'rail etc, etc.
obstawa, wszyscy mieli T5, masę strzelania i dron
3 x sniper drony
3 broad sidy,
6 fire warriorów
masa krótów z psami
wylosowaliśmy 3 znaczniki.
wygrywam rozpoczęcie, skład z flamerem do rezerw, czempion do rinosa, termosy  bliżej środka, pred dobrze zasłonięty, z widokiem na najbardziej oddalony  znacznik.
Szymek się wystawia, po czym rzuca 6 na przejęcie inicjatywy. pred na szczęście  wychodzi bez szwanku z pojedynku z broadsidami (ufff!!), za to jedne termosy  zostają społowione z pestek z tego mega składu. liczyłem, że zdam Ld i pobiegnę  w stronę tego tałatajstwa, ale akurat test oblałem, na szczęście niewiele  zwiałem, ale nie tak miało być. na szczęście rino działa, i jedzie schować się  za skałami. w następnej turze udaje mi się spłoszyć broadsidy, za w kolejnej  turze tracę już cały, świeży oddział termosów od pestek od tych mega sutów.
w 2 turze wychodzą krooty. i albo pójdą na 2 termosy, albo na rino. poszli na  rino i go rozmątowali. na szczęście mogłem się wydostać, i w zasadzie jedynie 2  typa nie wyszło. aha, straciłem też preda od tego mega zioma- suta. miał jakiś  strzał na 36 czy 24 z S9 i AP 2.
czempionem ruszyłem po te wraże suty, a wkładką z rinosa oraz niedobitkami  termosów po krooty. w międzyczasie pojawiły się moje rezerwy. dość mocno  przetrzebiłem suty przed szarżą, ustali, więc je zaszarżowałem. zabiłem je, ale  nie bez strat własnych.
gorzej radził sobie czempion...
wpada w te suty, macha tą szabelką, wbija 2 rany, Szymek zdaje 2 Inv, ja nie  zdaję jednego z sv na 2+, przegrywam, na szczęście moment totalnej  kompromitacji zostaje przesunięty w czasie, bo zdaję sv z przewagi
w następnej turze ekipa z rinosa dostaje niezły ostrzał, ale jakoś przeżywa,  bodajże operator melty, czempion wbija w końcu 2 rany na tym mega ziomu, ale sam po chwili ginie
:oops: w  mojej turze ruszam tym jednym kolesiem z meltą po znacznik pilnowany przez 6  dzielnych fire warriorów. termosy rozstrzeliwują jedne sniper drony, spada pod,  zrzuciłem go obok 3 znacznika. na ten czas miałem jeden znacznik, trzymany  przez ekipę z flamerem. ekipą z poda strzeliła do mega sutów, ale bez efektu,  kolega od melty strzelił do fire warriorów, ale nie trafił (było ich 6, ale  wcześniej 1 już poległ), zaszarżowałem, ale nic nie zrobiłem. generalnie kolega  rozpoczął taniec po niezwykle kruchym lodzie. w kolejnej turze Szymek  zdecydował się ostrzelać ekipę z poda, nawet jakiś placek poleciał z powrotem  na niego, ale nic się nie stało. prawdę mówiąc ta ekipa okazała się twardsza od  termosów, zginął chyba tylko jeden kolega. zadałem ld, nawet wiele nie  podbiegałem w stronę przeciwnika, za to kolega mnie zaskoczył, bo sam na mnie  zaszarżował. ten balet trwał do końca bitwy. już nie pamiętam, czy tego przezioma ukatrupiłem, czy nie, ale koniec końców umarłem :sad: zabiły  mnie suty! nawet raz udało mi się wymusić na sutach test morale, ale ustały. w  międzyczasie dramat operatora melta guna trwał. przez 3 tury cc nie bardzo kogokolwiek  zabił. dopiero chyba w ostatniej turze, rzutem na taśmę zabił jednego kolesia,  ci nie zdali morale, zadeptałem ich, i skonsolidowałem się w stronę znacznika.  termosy próbowały jeszcze kogoś tam ponękać z placków, ale bezskutecznie.  miałem 2 znaczniki, Szymek nie miał żadnego. miałem przewagę, ale nie taką,  jaką bym sobie życzył.
zmiana stron, Szymek zaczyna.
Powiem szczerze, że o ile w pierwszej bitwie nie było nudno, tak w drugiej były  mega jaja. pred nie wiele widział, dobrze się pokitrałem. fire warriors i  krooty do rezerw.
1 tura, strzelanie na mega sutach dostałem może 2 rany od termosów z cyclonów  (trudno było je schować), nie jest źle. rino zasuwa z całej epy. czempiom w  podzie.
brodkami uciszam preda (widziałem go 2 z 3 brodków), dostaje stuna, strzelam z  sniper dron do termosów, zabijam 1. pruję do rino z mega sutów, ale nic nie  robię.
przypomniałem sobie, że termosy powinny rzucić Ld, rzuciły 10, następnie  9", i dosłownie o piczy kłak poszły za stół
w kolejnej turze dostaję może jeszcze 1 czy 2 rany na super sutach, ale tak są  rozlokowane, że nic specjalnie nie ginie. Szymon jedzie do przodu, i wyskakuje  z rino, strzela, ale niewiele robi. w następnej turze wychodzą FW i krooty,  postawiłem je tak, by móc ewentualnie potem zaszarżować zuchów z rino. mega  sutami dziesiątkuję skład z rino, podchodzę brodkami, by lepiej zobaczyć preda,  podbija sobie BS, obniżam covera, czy jakieś podobne techno gusła. przez moment  nawet się zastanowiłem, czy aby przypadkiem nie wypalić jednym brodkiem do  rino, ale stwierdziłem, że ze wszystkiego sypnę do preda. pred padł. w  międzyczasie wyszła Szymkowi 5 z flamerem, strzeliłem z dron, chłopaki oblali  ld, i poszli szukać kolegów w terminatorkach
:wink: postanowiłem  dobić ekipę z rinosa mega sutami w walce wręcz. udało się
w następnej turze Szymon zrobił akcję meczu. tank shocka po 3 oddziałach.  krooty poszły, sniper drony poszły, no i mega skłąd sutów za 580 pkt też 10  Ld ze stubornem! z tej całej trójki jedynie krooty zdąrzyły się zatrzymać przed  końcem stołu. brodkami musiałem sypnąć do rino, choć były lepsze cele.  analizując sytuację, to byłem nieźle w doopie, choć miałem jeszcze oba troopsy,  broodki, i oddział dron. Szymon miał 1 troopsa, czempiona i jedne termosy.  akurat turę wcześniej spadł ale w strzelaniu nie wiele zabił. w turę później  zaszarżował czempionem na brodki a składem na drony. wiadomo z jakim skutkiem.  turę wcześniej nie miałem jak mu zwiać, bo zamiast runować, musiałem walić do  rino, by ratować krootów. FW wiałem z tego miejsca jak tylko daleko się da
termosy chciały pokontestować znacznik, który był w zasięgu krootów ale za  późno podjęly ten zamysł, i na koniec nie doszły. była ostatni tura, więc  Szymon nie mając nic lepszego do roboty został na znaczniku, ale dość mocno się  rozciągnął, tak że nie stał zupełnie przy znaczniku, wręcz tak dość na styk.  krooty zajęły znacznik, ale tak sobie pomyślałem, że fajnie by było mieć 2,  albo chociaż go jakoś przeciwnikowi odebrać. i tu mi się zrodził bombowy  pomysł. otóż ruszyłem się krootami tak, by potem zaszarżować skład na  znaczniku, ale być na tyle rozciągniętym, żeby to bardziej Szymek templarami  się do mnie dostawiał 6", niż ja do niego. chwile się wahałem, spytałem po  ile te FW. a, za 60? ok. a znacznik po 433. opłaca się choćby spróbować. no i  chłopaki z okrzykiem "za miększego bobra" rzucili się na 8 BT + czempion.  a ci się posłusznie dostawili, zabili bidulki, ale potem rzucili zbyt mało na  konsolidację. Szymek znacznika nie miał
dwumecz wygrałem 13-7
 
potem nadeszła noc, ale tu już grzecznie piwko i lulu ok północy.

cdn....
 
 
« Ostatnia zmiana: Luty 28, 2011, 02:40:46 pm wysłana przez afruniu »
"There must be some kind of way out of here..."

Offline afruniu

Odp: Dice Crusher 2011 Turniej klasy Challenger 26/27 luty 2011 Toruń
« Odpowiedź #145 dnia: Luty 28, 2011, 02:29:27 pm »
cd...
    4 bitwa, ćwiartki
  Romek ze Szczecina z Demonami.
  strzelania to za dużo w tej rozpisce nie było.
  Thirster
  8 crusherów ze specjalistami
  3 x 5 pinków
  2 x DP nurgla z granatami, skrzydłami, oraz złym dotykiem  :wink:
 
  Z Romkiem miałem już przyjemność grać w Koszalinie. Rozsądny gracz. jak tylko  sobie ładnie armie pomaluje  :wink: ,  będzie miał nieco więcej szczęścia, to można się spodziewać, iż będzie zajmować  wysokie miejsca na turniejach.
 
  Romek wygrał zaczynanie, i mi je oddał. potem wspomniałem, że jeszcze nigdy jak  grałem z demonami, to nie rzucili poniżej 3+ na właściwą część armii. no i  proszę, Romek rzucił 1. więc spadły pinki (jedne się rozbiły). trochę nimi  postrzelał, ale krzywdy mi nie zrobił. jedne zabiłem w combacie, drugie zastrzeliłem.  grubymi od 2 tury spadał na raty, co mi znacznie ułatwiło zadanie. choć był  moment, że zrobiło się słabo. gdy spadł 1 DP i Thirster, z całego strzelania  (pestki z termosów, 8 cyclonów, pred) wbiłem 1 ranę. DP nurgla w strzelaniu  chyba nic nie zrobiłem, może 1 ranę (2 melty i BP). Romek włączył "god  mode", a mi zrobiło się ciepło. postanowiłem zaszarżować thirstera  termosami, wahałem się dość mocno. ale się opłaciło  :biggrin: po  tym jak thirster robił cuda unikając rakiet i innych wiązek lasera, stwierdził,  że stęsknił się za Khornem, i musi go osobiście odwiedzić, bo zranił dosłownie  jednego termosa, ale ja zdałem Inv  :wink: po  czym dostał ca 6-7 Inv, oblał 2, ale posypał się od przewagi. natomiast z DP  nurgla już tak fajnie nie było. chłopak był twardy. przegrałem 2 kolejne fazy  CC. czempion plewił (w 2 tury combatu, z 6 ataków z re-rollem trafił 2 ataki, a  czy zranił, już nie pamiętam), dostał ranę z przewagi a chłopaki kładli się jak  zboże. w kolejnej turze spadł kolejny DP, i tyle można o jego występie  powiedzieć  :wink: natomiast  dramat chłopaków trwał nadal. w końcu Czempion sobie przypomniał co i jak,  dowalił DP, ten się zawinął, ale niestety, sam poległ. Romek podzielił ataki, i  chyba nic nie trafił w kolesia z fistem, ostatniego przy życiu ze składu  :biggrin: Alleluja!  kolega potem pobiegł w kont, za impasa, i tam spędził czas do końca bitwy.
  crushery spadły coś koło 4 tury. dostawały mega ostrzał, ale nie poważyłem się  wejść na odległość szarży. oczywiście, by to ja nich szarżować  :wink:
  w piątej turze zostało już 5 kolesi, i to przetrzebionych, zaszarżowały rino,  wybuchając je. nadeszła moja 6 tura. miałem na ten moment 2 ćwiartki na bank.  ćwiartka Romka była bardzo realna, ale zostało jeszcze 5 crusherów. i tu chyba  trochę zachowałem się zbyt zachowawczo. co prawda nie byłem w stanie dojść już  termosami do Crusherów, ale mogłem je nieźle ostrzelać. zostały 3 crushery,  każdy po jednej ranie. wyszedłem rozbitkami z wraku rinosa i zdecydowałem się  uciekać od crusherów. w sumie, gdybym do nich strzelił, jeszcze melta, potem  sporo ataków z przerzutami, to jednak jak ciota uciekłem. Romek musiał najpierw  rzucić 2 razy na trudny, a ja uciekłem od niego na 10-11". no ale romek  jednak rzucał wysoko, i doszedł. no szkoda, teraz bym jednak zaryzykował.  jedynie społowił mi tego troopsa, ja jeszcze dobiłem jednego crushera.

  po zmianie ja wygrałem rzut na rozpoczynanie, i podobnie jak Romek, oddałem  zaczynanie. Romek rozproszył sie jak tylko sie dało po planszy. a powiem, że  było o co się rozbić. no i jeszcze ten rzut najważniejszy dla demonów. akurat  mi wyszedł
  stawiałem figurki dość odważnie. 3 razy mnie zniosło. 1 DP zatrzymał się cal  lub dwa przed krawędzią (z prawej flanki obok preda i 5 z flamerem) drugi, z  lewej flanki, zahaczył o gałąź w lesie i dostał ranę. thirster wyhamował  raciczkami mniej niż cal od impasa na środku stołu. ufff!. a crushery rzuciły  hita opodal thirstera. wszystko wyszło, jak trzeba. teraz Romek musiał się w  kupę zbijać a crushery i thirster pójdą po to, co DP pogonią  :wink:
  Romek zaczął okładać w strzelaniu DP. mocno je poharatał. pozostawały chyba na  1 ranie każdy. Czempion ze składem ruszył na DP z 1 raną. mogłem zdecydować się  bić w skład, zamiast w czempiona, dostał jedną ranę, a DP zginął. ale za to  thirster był świeżynka, czy jedną ranę dostał poszedł  po termosy, które akurat znalazły się w jego zasięgu. spadły pierwsze pinki.  starałem się je ustawiać tak, by chroniła ich bliskość crusherów  :wink: strzeliły  do termosów zabijając 2.
  thirster też się wykazał. zabił 2 termosy, one wbiły mu ranę. mógł jeszcze jeden  zginąć, ale było ok. stałem bezpieczny od strzelania, dawałem covera crusherom.  w kolejnej turze Romek spadł podem, ale nie bardzo miał co i jak zrobić.  Thirster tym razem zabił 2, czyli o jednego za mało. szkoda, bo akurat by sobie  wyszedł z combatu, i rozwalił preda. w mojej turze przybyły kolejne pinki, w  sile 2 oddziałów. mogłem je troszeczkę inaczej wystawić, bo później Romek mi je  odizolował, i ze 2 tury później pozabijał. crushery zaszarżowały tego jednego  Termosa, który stał z Thirsterem, oczywiście go zabiły, ładnie się  skonsolidowały, złapały covera, i były tuż, tuż obok 5 z flamerem i termosów. w  swojej turze Romek próbował odsunąć się od crusherów, by nie mieć do nich  zasięgu szarży. termosy postrzelały, ale już nie doszarżowały (musiały zgodnie  z przysięgą). crushery dzielnie się trzymały przy strzelaniu, ale ruch splewiły  (2 cale)  i do 3 termosów nie starczyło, ale do 5 z flamerem już tak. skutek był wiadomy.  a na dodatek tak dobrze się skonsolidowałem, że niemal przycisnąłem temosy do  bocznej krawędzi, otaczając je z 2-3 stron. w następnej swojej turze Romek  dalej cisnął na pinkich, kompletnie ich odcinając. nie miałem już ich czym  osłaniać, ani dokąd nimi uciekać. jedna dwójka przetrwała nawet turę z  czempionem, dały mu nawet szansę na oblanie sv, raniąc go, ale ten z tej  możliwości nie chciał skorzystać  :wink: Romek  zablokował mi rinosem drogę do kolejnej ćwiartki. termosy ruszyć wiele się nie  mogły, strzeliły, nie zrobiły wiele, i musiały zaszarżować  :biggrin: tym  razem konsolidacja poszła gorzej, gdyż z lasu nie wyszedłem. dalej ostatnimi  pinkimi próbowałem trzebić już napoczęty skład, który miał widoczną chrapkę na  moją ćwiartkę. plan był taki, by nie zdali ld, przebiegli obok walczących z  czempionem, dzielnych pinkich, nie mogli się zebrać, uciekali dalej. no ale nie  można mieć wszystkiego. zaszarżowałem jeszcze rino, by wybiec z trudnego, ale  jedynie zrobiłem shaka. czempion wreszcie poskładał bidne pinki, rzucił 6"  na konsolidację, i okazało się, że ma zasięg szarży do ostatniej piątki małych  demonów. zuchy ustały, zginęło 2. no i teraz miałem zagwochę. ostatnia tura.  drop pod blokuje ćwiartkę neutralną, pinki związane walką wręcz, a miały iść  blokować własną, na najlepszej drodze do spotkania się z tzeenchem, ćwiartka  Romka blokowana przez preda i rinosa, w mojej i neutralnej po troopsie Romka. a  mi zostało jedynie 5 crusherów. plan miałem taki, by zaszarżować na czempiona,  do niego akurat miałem zasięg, zabić go i skonsolidować w moją ćwiartkę. sam  nie wiem, ale ja tego nie zauważyłem, a podpowiedział mi to Romek, że mogę doszarżować  jeszcze do poda, przystawić kolesia z rendingiem i zniszczyć poda, następnie  jak już wspomniałem, zabić czempiona i rzucić 6" na konsolidację,  zblokować własną ćwiartkę. no nic prostszego. plan taki o, na 2, 3 razy 6+, i  to jeszcze w odpowiednim momencie rzucone :wink:  no i jak do tej pory z tym szczęściem różnie bywało, tak teraz chyba wszystkie  przewrotne, ciemne moce dmuchały na moje kości  :wink: posłałem  3 crushery na odsiecz pinkim, a dwa, w tym rending, na poda. rzucam na poda,  automatem, m. in. 2 x "6"  :biggrin: auto  peny. rzucam efekty. 2 x "3", ale oczywiście +1 za open toped. zatem  dwa imobile, a to oznacza broń zniszczona i kolejny efekt na podzie, bo już  immobil jest, zatem zniszczony  :wink: okej,  pierwsza część, 2 w rankingu trudności, odhaczona. od 12 ataków czempion padł,  a pinki przeżyły  :wink: czyli  krok nr 2, najłatwiejszy, zaliczony :smile:  teraz akcja za 500 VP, rzut na konsolidację. chyba już wszyscy wiedzą, co się  stało  :razz:  "6", ale jak się okazało "5" też by stykło.
  co za bitwa! wielkie dzięki dla Romka. coś tak miłego to mnie jeszcze w życiu  nie spotkało ze strony przeciwnika. chylę czoła!
  a takiego farta to też chyba nie miałem  :wink:
  14:6 dla mnie :smile:
 
  reasumując, turniej niezwykle udany. zabawa super. Toruń strasznie mi się  podoba, szczególnie stare miasto. balety z ekipą z 3city mega!
  przyznam, iż liczyłem na wyższą lokatę. wygrałem 3 bitwy z 4, 11/12 z malowania  i 12 miejsce. choć przy takiej obsadzie to nie jest zły wynik. o szczęściu nie  będę się wypowiadał, raz mi sprzyjało, innymi razy nie. ale generalnie pod tym  względem to wyszedłem na 0.
  jak zdrowie pozwoli, to za rok ponownie zawitam! :smile: no i ogromne gratki dla Szwagra! super pocisnął chłopak :biggrin:

  jeszcze raz wielkie dzięki za wspaniały weekend!
  narka
 
"There must be some kind of way out of here..."

Offline Yedli

Odp: Dice Crusher 2011 Turniej klasy Challenger 26/27 luty 2011 Toruń
« Odpowiedź #146 dnia: Luty 28, 2011, 05:43:55 pm »
Nawijam z komóry, więc będzie krótko.
Turniej pro.
Dzięki dla:
Orgów za organizację
Graczy za gry
Thuriona za transport
Teatrzyk Różowy Juggernaut
I could hear nothing unusual, although that brought little comfort. In my experience, it's what you don't notice that kills you. ‐ Ciaphas Cain

Offline typhus1

Odp: Dice Crusher 2011 Turniej klasy Challenger 26/27 luty 2011 Toruń
« Odpowiedź #147 dnia: Luty 28, 2011, 06:15:49 pm »
Wielkie dzięki za turniej! Było super. Jak pierwszego dnia zobaczyłem, że jestem drugi to wraz z innymi osobami przy sędziówce zrobiliśmy grupowe WTF? ;)

Plusy:
-Organizacja
-Gry(super i na luzie ;) )
-Miejscówka

Minusy:
-Oprócz tylko dwóch toalet to brak :)

Wielkie dzięki za przyjemne gry:
Gronibard(Mek z SAGiem i Dread w moim wykonaniu rządzą :D )
Wojtek Malak - Power of the Wolf Lord :D - słowem immortal mode
Mój przeciwnik z WH(był wieczór, więc mało już pamiętam :) )
I jakaś plewa z Wawy co bodajże Mariusz na imię miała... chyba Marios :P , cóż nie był to dla ciebie wymagający mecz. Brak mi jeszcze skilla, plus się niewyspałem... znowu ;) .

Ogółem 9 Miejsce, jestem zajebiście zadowolony, bo to jest mój najlepszy turniej w tym roku poza naszym Warszawskim zadupiem :) .

@Dominik i wszyscy ludzie z Torunia:
Super, że to ogarnęliście, było fpytę PRO :) .

Offline sokles

Odp: Dice Crusher 2011 Turniej klasy Challenger 26/27 luty 2011 Toruń
« Odpowiedź #148 dnia: Luty 28, 2011, 06:17:42 pm »
łoooo 60 osób, ile kasiorki  :badgrin:

Offline Inkq

  • Moderatorzy
  • Stolnik bracki
  • *
  • Wiadomości: 1 420
  • Total likes: 0
  • Płeć: Mężczyzna
  • Matematyk
Odp: Dice Crusher 2011 Turniej klasy Challenger 26/27 luty 2011 Toruń
« Odpowiedź #149 dnia: Luty 28, 2011, 06:24:16 pm »
Aktualizacja Rankingu:

http://liga40k.com/dload.php?action=category&id=4

Edit: niestety się pomyliłem przy DC :/ zaraz będzie poprawka.

Edit 2: Poprawione. Te armie co pamiętałem to wpisałem.
« Ostatnia zmiana: Luty 28, 2011, 06:46:12 pm wysłana przez Inkq »

 

anything