cd...
4 bitwa, ćwiartki
Romek ze Szczecina z Demonami.
strzelania to za dużo w tej rozpisce nie było.
Thirster
8 crusherów ze specjalistami
3 x 5 pinków
2 x DP nurgla z granatami, skrzydłami, oraz złym dotykiem
Z Romkiem miałem już przyjemność grać w Koszalinie. Rozsądny gracz. jak tylko sobie ładnie armie pomaluje
, będzie miał nieco więcej szczęścia, to można się spodziewać, iż będzie zajmować wysokie miejsca na turniejach.
Romek wygrał zaczynanie, i mi je oddał. potem wspomniałem, że jeszcze nigdy jak grałem z demonami, to nie rzucili poniżej 3+ na właściwą część armii. no i proszę, Romek rzucił 1. więc spadły pinki (jedne się rozbiły). trochę nimi postrzelał, ale krzywdy mi nie zrobił. jedne zabiłem w combacie, drugie zastrzeliłem. grubymi od 2 tury spadał na raty, co mi znacznie ułatwiło zadanie. choć był moment, że zrobiło się słabo. gdy spadł 1 DP i Thirster, z całego strzelania (pestki z termosów, 8 cyclonów, pred) wbiłem 1 ranę. DP nurgla w strzelaniu chyba nic nie zrobiłem, może 1 ranę (2 melty i BP). Romek włączył "god mode", a mi zrobiło się ciepło. postanowiłem zaszarżować thirstera termosami, wahałem się dość mocno. ale się opłaciło
po tym jak thirster robił cuda unikając rakiet i innych wiązek lasera, stwierdził, że stęsknił się za Khornem, i musi go osobiście odwiedzić, bo zranił dosłownie jednego termosa, ale ja zdałem Inv
po czym dostał ca 6-7 Inv, oblał 2, ale posypał się od przewagi. natomiast z DP nurgla już tak fajnie nie było. chłopak był twardy. przegrałem 2 kolejne fazy CC. czempion plewił (w 2 tury combatu, z 6 ataków z re-rollem trafił 2 ataki, a czy zranił, już nie pamiętam), dostał ranę z przewagi a chłopaki kładli się jak zboże. w kolejnej turze spadł kolejny DP, i tyle można o jego występie powiedzieć
natomiast dramat chłopaków trwał nadal. w końcu Czempion sobie przypomniał co i jak, dowalił DP, ten się zawinął, ale niestety, sam poległ. Romek podzielił ataki, i chyba nic nie trafił w kolesia z fistem, ostatniego przy życiu ze składu
Alleluja! kolega potem pobiegł w kont, za impasa, i tam spędził czas do końca bitwy.
crushery spadły coś koło 4 tury. dostawały mega ostrzał, ale nie poważyłem się wejść na odległość szarży. oczywiście, by to ja nich szarżować
w piątej turze zostało już 5 kolesi, i to przetrzebionych, zaszarżowały rino, wybuchając je. nadeszła moja 6 tura. miałem na ten moment 2 ćwiartki na bank. ćwiartka Romka była bardzo realna, ale zostało jeszcze 5 crusherów. i tu chyba trochę zachowałem się zbyt zachowawczo. co prawda nie byłem w stanie dojść już termosami do Crusherów, ale mogłem je nieźle ostrzelać. zostały 3 crushery, każdy po jednej ranie. wyszedłem rozbitkami z wraku rinosa i zdecydowałem się uciekać od crusherów. w sumie, gdybym do nich strzelił, jeszcze melta, potem sporo ataków z przerzutami, to jednak jak ciota uciekłem. Romek musiał najpierw rzucić 2 razy na trudny, a ja uciekłem od niego na 10-11". no ale romek jednak rzucał wysoko, i doszedł. no szkoda, teraz bym jednak zaryzykował. jedynie społowił mi tego troopsa, ja jeszcze dobiłem jednego crushera.
po zmianie ja wygrałem rzut na rozpoczynanie, i podobnie jak Romek, oddałem zaczynanie. Romek rozproszył sie jak tylko sie dało po planszy. a powiem, że było o co się rozbić. no i jeszcze ten rzut najważniejszy dla demonów. akurat mi wyszedł
stawiałem figurki dość odważnie. 3 razy mnie zniosło. 1 DP zatrzymał się cal lub dwa przed krawędzią (z prawej flanki obok preda i 5 z flamerem) drugi, z lewej flanki, zahaczył o gałąź w lesie i dostał ranę. thirster wyhamował raciczkami mniej niż cal od impasa na środku stołu. ufff!. a crushery rzuciły hita opodal thirstera. wszystko wyszło, jak trzeba. teraz Romek musiał się w kupę zbijać a crushery i thirster pójdą po to, co DP pogonią
Romek zaczął okładać w strzelaniu DP. mocno je poharatał. pozostawały chyba na 1 ranie każdy. Czempion ze składem ruszył na DP z 1 raną. mogłem zdecydować się bić w skład, zamiast w czempiona, dostał jedną ranę, a DP zginął. ale za to thirster był świeżynka, czy jedną ranę dostał poszedł po termosy, które akurat znalazły się w jego zasięgu. spadły pierwsze pinki. starałem się je ustawiać tak, by chroniła ich bliskość crusherów
strzeliły do termosów zabijając 2.
thirster też się wykazał. zabił 2 termosy, one wbiły mu ranę. mógł jeszcze jeden zginąć, ale było ok. stałem bezpieczny od strzelania, dawałem covera crusherom. w kolejnej turze Romek spadł podem, ale nie bardzo miał co i jak zrobić. Thirster tym razem zabił 2, czyli o jednego za mało. szkoda, bo akurat by sobie wyszedł z combatu, i rozwalił preda. w mojej turze przybyły kolejne pinki, w sile 2 oddziałów. mogłem je troszeczkę inaczej wystawić, bo później Romek mi je odizolował, i ze 2 tury później pozabijał. crushery zaszarżowały tego jednego Termosa, który stał z Thirsterem, oczywiście go zabiły, ładnie się skonsolidowały, złapały covera, i były tuż, tuż obok 5 z flamerem i termosów. w swojej turze Romek próbował odsunąć się od crusherów, by nie mieć do nich zasięgu szarży. termosy postrzelały, ale już nie doszarżowały (musiały zgodnie z przysięgą). crushery dzielnie się trzymały przy strzelaniu, ale ruch splewiły (2 cale) i do 3 termosów nie starczyło, ale do 5 z flamerem już tak. skutek był wiadomy. a na dodatek tak dobrze się skonsolidowałem, że niemal przycisnąłem temosy do bocznej krawędzi, otaczając je z 2-3 stron. w następnej swojej turze Romek dalej cisnął na pinkich, kompletnie ich odcinając. nie miałem już ich czym osłaniać, ani dokąd nimi uciekać. jedna dwójka przetrwała nawet turę z czempionem, dały mu nawet szansę na oblanie sv, raniąc go, ale ten z tej możliwości nie chciał skorzystać
Romek zablokował mi rinosem drogę do kolejnej ćwiartki. termosy ruszyć wiele się nie mogły, strzeliły, nie zrobiły wiele, i musiały zaszarżować
tym razem konsolidacja poszła gorzej, gdyż z lasu nie wyszedłem. dalej ostatnimi pinkimi próbowałem trzebić już napoczęty skład, który miał widoczną chrapkę na moją ćwiartkę. plan był taki, by nie zdali ld, przebiegli obok walczących z czempionem, dzielnych pinkich, nie mogli się zebrać, uciekali dalej. no ale nie można mieć wszystkiego. zaszarżowałem jeszcze rino, by wybiec z trudnego, ale jedynie zrobiłem shaka. czempion wreszcie poskładał bidne pinki, rzucił 6" na konsolidację, i okazało się, że ma zasięg szarży do ostatniej piątki małych demonów. zuchy ustały, zginęło 2. no i teraz miałem zagwochę. ostatnia tura. drop pod blokuje ćwiartkę neutralną, pinki związane walką wręcz, a miały iść blokować własną, na najlepszej drodze do spotkania się z tzeenchem, ćwiartka Romka blokowana przez preda i rinosa, w mojej i neutralnej po troopsie Romka. a mi zostało jedynie 5 crusherów. plan miałem taki, by zaszarżować na czempiona, do niego akurat miałem zasięg, zabić go i skonsolidować w moją ćwiartkę. sam nie wiem, ale ja tego nie zauważyłem, a podpowiedział mi to Romek, że mogę doszarżować jeszcze do poda, przystawić kolesia z rendingiem i zniszczyć poda, następnie jak już wspomniałem, zabić czempiona i rzucić 6" na konsolidację, zblokować własną ćwiartkę. no nic prostszego. plan taki o, na 2, 3 razy 6+, i to jeszcze w odpowiednim momencie rzucone
no i jak do tej pory z tym szczęściem różnie bywało, tak teraz chyba wszystkie przewrotne, ciemne moce dmuchały na moje kości
posłałem 3 crushery na odsiecz pinkim, a dwa, w tym rending, na poda. rzucam na poda, automatem, m. in. 2 x "6"
auto peny. rzucam efekty. 2 x "3", ale oczywiście +1 za open toped. zatem dwa imobile, a to oznacza broń zniszczona i kolejny efekt na podzie, bo już immobil jest, zatem zniszczony
okej, pierwsza część, 2 w rankingu trudności, odhaczona. od 12 ataków czempion padł, a pinki przeżyły
czyli krok nr 2, najłatwiejszy, zaliczony
teraz akcja za 500 VP, rzut na konsolidację. chyba już wszyscy wiedzą, co się stało
"6", ale jak się okazało "5" też by stykło.
co za bitwa! wielkie dzięki dla Romka. coś tak miłego to mnie jeszcze w życiu nie spotkało ze strony przeciwnika. chylę czoła!
a takiego farta to też chyba nie miałem
14:6 dla mnie
reasumując, turniej niezwykle udany. zabawa super. Toruń strasznie mi się podoba, szczególnie stare miasto. balety z ekipą z 3city mega!
przyznam, iż liczyłem na wyższą lokatę. wygrałem 3 bitwy z 4, 11/12 z malowania i 12 miejsce. choć przy takiej obsadzie to nie jest zły wynik. o szczęściu nie będę się wypowiadał, raz mi sprzyjało, innymi razy nie. ale generalnie pod tym względem to wyszedłem na 0.
jak zdrowie pozwoli, to za rok ponownie zawitam!
no i ogromne gratki dla Szwagra! super pocisnął chłopak
jeszcze raz wielkie dzięki za wspaniały weekend!
narka