Stało się. Odbywa się obecnie ostatnia misja wahadłowca. Discovery jest obecnie przycumowany do Stacji Kosmicznej i czeka go już tylko powrót na Ziemię. Żaden prom kosmiczny więcej nie poleci.
Program promów kosmicznych miał zredukować koszty lotów w kosmos. Inżynierowie zakładali, że jeżeli ten sam statek będzie latał wiele razy, to odpadną koszty każdorazowej budowy rakiety. Nie udało się, bo koszty przygotowania do lotu były tak samo wielkie, jak budowa jednorazowego statku od zera.
Dwa wahadłowce wybuchły podczas lotu. Niektórzy mówią, że oznacza to, że są one niebezpieczne, ale ja w to średnio wierzę. Inne rakiety też wybuchają i trzeba by dokładnego porównania, jakie jest prawdopodobieństwo katastrofy dla każdego typu statku.
Wahadłowce miały swoją zaletę, jaką był ogromny udźwig. Ten charakterystyczny pomarańczowy zbiornik połączony z silnikami w samym orbiterze tworzył największą masowo wykorzystywaną rakietę. Większą zrobili tylko Rosjanie, ale nie użyli jej masowo. Wahadłowce mogły transportować w kosmos jednocześnie ludzi i sprzęt, teraz prawdopodobnie będziemy mieli osobne bezzałogowe statki towarowe i osobne dla ludzi.
No właśnie: co dalej? Jak teraz będziemy latać w kosmos? Amerykanie chcą zrobić coś podobnego do programu Apollo, tylko większe. Może to i będzie dobre, ale brzydkie. Wahadłowce miały tą zaletę, że były piękne, trochę przypominały kształtem istoty żywe: ryby lub ptaki. Kapsuła programu Apollo nie nosi żadnych śladów inspiracji biologią, stąd jest brzydka.
Zakończenie programu wahadłowców otworzy miejmy nadzieję drogę innym konstrukcjom latającym w kosmos. Osobiście kibicuję Richardowi Bransonowi, który konstruuje kosmiczny samolot. Nie ma on wystarczającej energii, żeby wejść na orbitę, ale gdyby doczepić do niego potężną rakietę, to może dałby radę.
Może wznowione zostaną badania nad wykorzystaniem energii jądrowej do lotów w kosmos.
Może w końcu w ogóle nie będziemy "latać" w kosmos, tylko będziemy wykorzystywać różne windy, liny i katapulty.
Przede wszystkim kosmos trzeba skomercjalizować, bo obecnie wszystkie loty to jeden wielki gigantyczny program badawczy. Myślę, że ogromnym kopem dla techniki lotów byłaby militaryzacja kosmosu, ale tego zabrania prawo międzynarodowe. Pozyskiwanie surowców z ciał niebieskich nie opłaca się, bo więcej surowców trzeba zużyć, żeby w ogóle tam dolecieć.
Wciąż jesteśmy zatem na etapie obniżania kosztów. W najbliższych latach ciągle moim zdaniem będziemy latać na zwykłych rakietach, ale przełom wg mnie nastąpi dopiero kiedy zastosujemy inne rodzaje napędu - wykorzystujące energię atomową i atmosferę.
A Wy co myślicie?