Ja to się muszę zgodzić z chłopakami - gdybym mogła, tobym czytała wyłącznie papierowe polskie wydania, tylko że po prostu większości interesujących mnie tytułów w życiu Paryża żadne z wydawnictw nie wrzuci. I tyle. Akurat tak się składa, że te mangi, które posiadam po polsku, mają całkiem dobre tłumaczenia, a przynajmniej nie rzucają się w oczy jakieś mega nieścisłości (Slayers i Slump od JPFu, Michael i Pamiętniki Kociłapki z Waneko).
Btw. W życiu nie wybaczę JPFowi jednego. Zawieszenia wspomnianego Slumpa, który zresztą miał chyba jedno z lepszych tłumaczeń na polskim rynku mangowym ever.