Moim zdaniem tlumaczenia sa potrzebne, ale z angielskiego to juz przesada, jak slyszalem w ktorym miejscu sie smieje publicznosc z zartow, to wszyscy w wersji angielskiej, nikt nie czekal na tlumaczenie. Natomiast na warszawskim spotkaniu o Tintinie w czesci po francusku, jednak ludzie tych tlumaczen potrzebowali.
Ja sie zgadzam z Bisleyem - sluchanie drugi raz tego samego w drugim jezyku moze byc meczace. Angielski to raczej juz dzis standard, a te pare osob, ktore nie znaja, znajda tym bardziej motywacje, zeby sie podszkolic (czy jak pisze gazeta wyborcza, 'szlifowac').