To dziwne, że konflikt, który w prawie całej zachodniej i środkowej Europie jest uważany za jeden z najważniejszych, u nas jest praktycznie nieznany. Owszem, wiemy z lekcji historii, że zaczęło się od wyrzucenia posłów cesarskich przez czeski parlament przed okno i skończyło się pokojem westfalskim i tyle. Co bardziej obecnani wspomna o działaniach Wallensteina, Tilly czy Gustawa Adolfa oraz o rajdach naszych lisowczyków na Węgrzech.
Tymczasem w Niemczech sa tysiące miejscowości, gdzie pamięć tej wojny wciaż jest żywa, choć minęło ponad 350 lat. Ba, są takie miejscowości i u nas. W Świdnicy i Jaworze są gigantyczne kościoły pokoju, wzniesione przez śląskich ewangelików w podzięce za zakończenie wojny. W Cieszynie opowiada się, że herbową roślinę tego miasta, cieszyniankę wiosenną przynieści miejscowi żołnierze, którzy wrócili z tej wojny.