Dane na ten temat są dośc rozbieżne i niejednoznaczne.
Zródła radzieckie podają liczbę ofiar ludności cywilnej w Dreźnie na 35 tysięcy, natomiast źródła niemieckie na 135 tysięcy.
W Hiroszimie i Nagasaki natomiast zginęło po ok 70 tys. cywilów, a dalsze 60 tysięcy w ciągu 6 lat umarło w wyniku powikłań spowodowanych promieniowaniem.
Racja, pospieszyłem się z tym porównaniem, najpewniej przez niedawno przeczytaną "Rzeźnię numer 5"
Skądinąd ani niemieckim ani radzieckim (tym bardziej, skoro znamy pojęcie radzieckiego kłamstwa statystycznego) bym nie wierzył na słowo, przy tak kolosalnej rozbieżności. Co do Hiroshimy i Nagasaki, to podajesz łączną liczbę ofiar obu ataków, a ja miałem na myśli jedne z miast. Niemniej przesadziłem z szacunkami strat odnośnie Drezna, wybaczysz?
.czepiasz się strasznie szczegółów i kompletnie nie dajesz wiary w postęp technologiczny.
Nie chcę tu zabrzmieć protekcjonalnie, ale uprawianie historii nie ma nic wspólnego z wiarą w postęp. W ogóle oddanie głosu w dyskusji "co by było gdyby" jest poczytywane wśród historyków starszej daty za skandal i rozbrat z naukowością historyczną.
Przecież wiadomo, że najpierw były wybuchające kotły na podwoziu przypominającym kolej a dopiero po 2 wiekach francuskie TGV. Byc może rzeczywiście taka technologia niewiele by zmieniła w historiia byc może tak a Ty ciągle twardo stawiasz na to, że to nierealne, nielogiczne itp.
Bo widzisz, moje nie wynika z założenia, że postęp jest nieuchronny i potrzeba mu jedynie czasu. To błąd popełniany często przez początkujących historyków - przyjęcie za dobrą monetę, że skoro dokonano jakiegoś odkrycia, np. że światło jest falą elektromagnetyczną podobnie jak fale radiowe, to musiało to się zdarzyć nieuchronnie. Patrząc z dzisiejszej perspektywy tak to wygląda: uczymy się o Maxwellu i wyobrażamy sobie, że odkrycie jego teorii było tylko kwestią czasu, musiało się ziścić. Ale nie musiało, bo rozwój nauki i techniki nie przebiega w jakimś konkretnym kierunku, a we wszystkie możliwe strony, z których większość to ślepe uliczki. Jak teoria istoty ruchu u Greków, epicykli planetarnych, eteru, mechaniki newtonowskiej, modeli atomowych "ciastka" przed Bohrem, no i w końcu światła, bo nie jest tylko falą.
Odniosłem się do fizyki, bo tu najlepiej widać, że bardzo trudno wyjść z utartego schematu myślowego i dokonać rewolucji myślowej. Często ten postęp cofał się i trzeba było zaczynać od zera. Nic właściwie nie gwarantowało w realiach Cesarstwa, czy nawet Republiki, że pomysł użycia pary do napędzania pojazdów mechanicznych będzie mógł się przyjąć. Nie było odpowiedniego gruntu dla tego typu wynalazków, pisałem już z jakich przyczyn.
Nie rozumiem dlaczego nie starasz się udowodnić w imię tej samej myśli, dlaczego rewolucja przemysłowa (w wydaniu parowym) nie zaczęła się na początku XVIII wieku we Francji? Przecież było tam tyle chłonnych umysłów, znających już się nieporównywalnie lepiej na maszynach niż Rzymianie i mogących czerpać takie korzyści(choćby militarne)? Albo w drugą stronę, dlaczego Rzymianie nie wynaleźli prochu strzelniczego? Siarkę, węgiel drzewny i saletrę znano już od eonów, no i zapotrzebowanie militarne było, więc co ich powstrzymało przed otrzymaniem tej potężnej broni nawet przypadkiem?
W historii kolego było mnóstwo przypadków, nieprzewidywanych zdarzeń a nie tylko logiczne i przemyślane schematy.
Mój drogi
zdarzenia losowe to trochę za dużo jak na moją głowę. Tu udowodnić można absolutnie wszystko.
A pochlebstwami mnie nie kupisz.
BTW - sądzisz, że karawana wozów parowych w skali strategicznej poruszałaby się szybciej niż legion pieszo? Skąd taki pomysł?
O to to, do tego trzeba dróg asfaltowych i piekielnie wydajnych i niezawodnych silników. Samochody parowe... zresztą wiadomo jakie były z nimi problemy.
Swoją drogą witamy na forum!