nie rozumiem więc dlaczego przywołałeś mnie jako autora, którego stawiasz jako przykład osoby nierzetelnej, która mimo zapowiedzi czegoś nie zrobiła. Ty to przywołujesz nie ja.
Post dotyczył innej sprawy. Przedstawiłem w nim wszystkie znane mi przypadki, gdy czyjś komiks prezentowany w zapowiedziach nie ukazał się w "Krakersie". Opisałem również sytuację, dlaczego do druku nie doszło. Nie napisałem, że jesteś nierzetelny, tylko że z powodu ostrej kłótni między nami komiks nie został opublikowany. Jeśli odebrałeś to inaczej, to jeszcze raz przepraszam. Pamiętam Cię z czasów, gdy swobodnie rozmawialiśmy na różne tematy u Marka czy na konwentach. Wtedy nie było między nami żadnych kłótni, złośliwości. Dlatego chciałbym, by ów incydent z 2-planszówką odszedł w końcu w niepamięć. Pamiętajmy to co dobre. Może nawet przy jakiejś okazji spotkamy się osobiście oko w oko, zobaczysz wtedy, że nie jestem jakimś potworem i można się ze mną dogadać. Często to co piszemy w internecie sprawia, że postrzegamy człowieka inaczej, przez pryzmat jego słów, które nie zawsze są precyzyjne. Często dochodzi do emocji wywołanych niedopowiedzeniami czy niezamierzonymi kontekstami. Przeprosiłem cię dlatego, że chciałem się z Tobą wtedy pogodzić. I to wszystko.
Podsumowując - Daniel Gizicki nie jest nierzetelny. Nie mam żadnych podstaw by tak sądzić. Pozostałe osoby z listy również nie były nierzetelne, tylko z powodu różnych zrządzeń losów coś poszło nie tak (jeden autor pomylił terminy a drugiemu zaginęły plansze).
Chcę żyć z ludźmi w pokoju, współpracować, itd., a nie walczyć na kły i pazury. To jak, Danielu? Mamy przestać o sobie pamiętać, jak zaproponowałeś, czy spróbujemy zakopać wojenny topór i będziemy dla siebie życzliwsi? Co ty na to? Choć dzisiaj wydawać by się mogło to absurdalne, to może nawet dawne urazy pójdą w niepamięć tak bardzo, że zagościsz w którymś z przyszłych numerów? Przypomnij sobie nasze rozmowy sprzed lat. Chociaż urósł mi brzuszek, głowa zaczęła łysieć i mam nowe oprawki okularów podkreślające kształt wiecznie podkrążonych oczu, to wewnętrznie jestem taki sam, jaki byłem przed 8 czy 10 laty. Nie chcę się z tobą kłócić.
Pozdrawiam.
Zawiedliśmy się na Tobie Michasiu. (...) Ale sprawa będzie raczej o naruszenie praw autorskich, bo ani ja, ani kilku kolegów z branży żadnych umów, dotyczących publikacji, z Tobą nie zawieraliśmy
Nie wiem, dlaczego piszesz w liczbie mnogiej, jakbyś reprezentował dużą grupę osób i dlaczego udajesz dawnego współpracownika? Analizując to co piszesz doszedłem do wniosku, że nigdy ze mną nie współpracowałeś, bo nie opisujesz własnych doświadczeń, tylko jakieś plotki, które ktoś rozsiewa (z niechęci do mnie lub z zazdrości). Jeśli jest inaczej - przedstaw się z imienia i nazwiska. Czego się obawiasz? Jeśli coś ci zrobiłem i masz uraz - wyjaśnijmy to.