Autor Wątek: Najlepsze filmy nieanglojezyczne  (Przeczytany 19334 razy)

0 użytkowników i 1 Gość przegląda ten wątek.

Offline adiego

Najlepsze filmy nieanglojezyczne
« dnia: Lipiec 29, 2003, 06:05:31 pm »
Jestem ciekaw, czy rowniez gustujecie w kinie zagranicznym - nie hollywoodzkim. A jesli juz nie hollywoodzki, to zrezygnujmy rowniez z jezyka angielskiego.

"Pobawmy" sie i sprobujmy ustalic czolowke filmow niealglojezycznych.

Umawiamy sie, ze mozna podac nawet jeden tytul, ale nie wiecej niz 5.
Swoj wybor uzasadniamy!

Jako, ze zapodalem taki, a nie inny temat - na dobry poczatek moje typy (z dosc nowych produkcji):

+Amores Perros [Meksyk]

Poniewaz autorzy znakomicie przeniesli "meksykanskie" realia - mieszajac ze soba najbiedniejszych, ubogich i bogatych ludzi. Dilm podzielono na trzy niby niezalezne od siebie nowele. Jednak perypetie bohaterow kazdej z nich przeplataja sie ze soba, lacza w pewnych momentach.
Montaz wypadl znakomicie, zas aktorzy graja na naprawde dobrym poziomie.

+Samotari (Samotni) [Czechy]

Nasi sasiedzi ukazani w krzywym zwierciadle. To trzeba zobaczyc! Mimo, ze film momentami bardzo dziwny, to zapisal sie juz jako kultowy (przynajmniej dla Czechow;-). Dla mnie rowniez taki jest - gdyby podobne filmy robiono w polsce... ech;(
Nie wspomne o znakomitej sciezce dzwiekowej (Swoja droga w "Amores Perros" tez jest co posluchac!)

+Vidocq (Francja)

Zajebisty klimat starego Paryza, groza i tajemniczosc na kazdym kroku. Dynamiczne ujecia, "zgnile kolorki" i niesamowite zakonczenie - POLECAM!!!

Teraz czekam na wasze typy...
\"Przemiany sa po to abys byl lepszy!"

Offline Kormak

Najlepsze filmy nieanglojezyczne
« Odpowiedź #1 dnia: Lipiec 29, 2003, 07:09:17 pm »
+Hana Bi (Fajerwerki) [Japonia]
Jeden z lepszych filmów Takeshiego Kitano, aktora, reżysera i scenarzysty razem wziętych. Historia byłego policjanta, obwiniającego się za śmierć kolegi i sparaliżowanie drughiego podczas nieudanej obławy. Do tego jego żona jest śmiertelnie chora, a yakuza depcze po piętach... Postanawia przed śmiercią żony zabrać ją w ostatnią podróż, a przy okazji załatwić porachunki z gangsterami. Tymczasem jego sparaliżowany kolega postanawia zacząć malować...
Film jest jednocześnie wzruszający i zabawny.

Kino japońskie trzeba lubić, a szczególnie filmy Takeshiego. Jego filmy są wspaniałe zarówno od strony wizualnej (długie, statyczne ujęcia, co za ulga, żadnego szybkiego montażu a la MTV) jak i aktorskiej (bardzo oszczędnej, w swoich filmach Takeshi bardzo rzadko się odzywa, usłyszeć chociaż jedno pełne zdanie to rzadkość, gra praktycznie jednym grymasem twarzy).

+La Haine (Nienawiść) [Francja]
Historia jednej nocy w paryskich slumsach, gdzie trzech przyjaciół (Żyd, Arab i Murzyn) stara się jakoś związać koniec z końcem. Osią wydarzeń jest znaleziona przez jednego z nich broń policjanta...
Znakomite studium społeczne, świetne czarnobiałe zdjęcia i gra katorska (Vincent Cassel!)

Anonymous

  • Gość
Najlepsze filmy nieanglojezyczne
« Odpowiedź #2 dnia: Lipiec 29, 2003, 07:10:39 pm »
La Haine (Nienawisc)
FR z 1996

/edit: Kormak  :o  :o

Offline Clayman_

Najlepsze filmy nieanglojezyczne
« Odpowiedź #3 dnia: Lipiec 29, 2003, 07:19:58 pm »
polegam na swojej zawodnej pamieci ale filmy bessona:wielki blekit,nikita i leon,uzasadnienie:bo so oryginalne,niezwyczajne,a o to chyba tu chodzi(tak,ogladalem wlasnie idola:))
:<Życie bez rzadów Tuska jest dla mnie niczym...>:.

Offline Madcatter

Najlepsze filmy nieanglojezyczne
« Odpowiedź #4 dnia: Lipiec 29, 2003, 09:14:39 pm »
Do tego dodałbym jeszcze piękne, subtelne i niepokojące filmy Wong Kar-Wai'a (reżyser z Hongkongu):

Spragnieni miłości (In the mood for love)

Melancholijny obraz samotności człowieka we współczesnym świecie (jak większośc jego filmów). Opowiada on historię dwojga ludzi - pani Chan, której mąż zdradził ją z żoną pana Chow'a. Zdradzeni małżonkowie spotykają się i próbują odtworzyć początek romansu ich niewiernych "drugich połów". Fabuła nieco zakręcona, ale mamy tu do czynienia z jednym z bardziej urokliwych i wzruszajacych filmów dekady z absolutnie zniewalającą muzyką.

Chungking Express

Film składający się z dwóch opowieści, których bohaterowie są samotnymi, doświadczonymi przez los i spragnionymi uczucia ludźmi. Całość dośc smutna, ale urocza.

W filmach Kar-Wai'a szczególnie uderza wizualna strona filmów. Są to obrazy niesamowicie zmysłowe, czasem urywane (sławna estetyka teledysku a la MTV), a czasami niezmiernie detaliczne, leniwe, namiętne. Sceneria pokazana w sposób czasami brutalny, naturalistyczny, parny ale zarazem poetycki.
Ostatnio byłem na nocy filmowej poświęconej twórczosci tego pana i mogę tylko powiedzieć, że mimo zmęczenia (bite 5 godzin w kinie, od 0.30 do prawie 6.00) byłem zachwycony.
I dont necessarily believe there is a cure for this/so  I might join your century but only as a doubtful guest/I was too precarious removed as a caesarian/behold the worlds worst accident/I AM THE GIRL ANACHRONISM" Amanda Palmer, The Dresden Dolls

Offline Filip SB

Najlepsze filmy nieanglojezyczne
« Odpowiedź #5 dnia: Lipiec 31, 2003, 01:13:40 pm »
Filmy Emira Kusturicy : UnderGround, Biały kot czarny kot okraszone piękną muzyką Bregowicza.:) może nie nieanglojęzyczny ale również Arizona Dream tego reżysera:)

Ringu (jap.)...super horror
ho's that riding into the sun.?
Who's the man with the itchy gun?
Who's the man who kills for fun!?
Psycho Dad. Psycho Dad. Psycho Dad!
He sleeps with a gun, but he loves his son.  Killed his wife cause she weighed a ton...

Offline H.

Najlepsze filmy nieanglojezyczne
« Odpowiedź #6 dnia: Sierpień 05, 2003, 08:07:03 am »
rankingu nie zrobie, bo jest za duzo swietnych filmow, zebym byl w stanie wybrac
z nieanglojezycznych dla mnie osobiscie najlepsze jest kino japonskie - np wspomniany juz takeshi kitano, jestem swiezo po jego 'sonatine' -
swietne jest szwedzkie 'f**king amal' - polecam, francuski pociag zycia - train de vie, francuskie rowniez '8 kobiet' czy 'krolowa margot', specyficznie cudny jest 'shaolin soccer' :)
bardzo przyjemne jest tez 'bend it like beckham' w zasadzie po angielsku ale dziejacy sie w srodowisku angielskich hindusow
pare lat temu ogladalem przeswietny thiller dunski, ktory pozniej holylod przerobil na sporo gorszy 'nightwatch'  z n. nolte i e. mcgregorem. imdb mi podpowiada, ze nazywalo sie to nattevagten, ale niestety nigdzie nie moge spotkac tego filmu :(
.

Offline Kabuki Joe

Filmy nieanglojezyczne
« Odpowiedź #7 dnia: Sierpień 07, 2003, 08:39:09 pm »
Hi.

Jak juz jest mowa o najlepszych filmach nieanglojezycznych i
podano kilka filmow z Japonii to dodam dwa moje ulubione
japonskie filmy.

Pierwszy to "Samurai Fiction". Nakrecony filmem czarno bialym.
Nowoczesna historia samurajow dla generacji MTV. Dobra muzyka
i mozna sie posmiac.
Drugi to "Fukurou no shiro" - "Zamek sowy". Wspanialy film o Ninja.
Nie przekrecony, fajne farby i kulisy. Troche polityki troche
wojny troche Iga i Koga Ninja.........

Klaniam sie
abuki Joe

Offline adiego

Najlepsze filmy nieanglojezyczne
« Odpowiedź #8 dnia: Sierpień 07, 2003, 09:15:51 pm »
W takim razie ja dodam od siebie: "Returner". Ala matrix i przenosza sie w czasie;-) Efekty na bardzo wysokim pozionie, fabula rownie dobra.
\"Przemiany sa po to abys byl lepszy!"

Offline Watcher

Najlepsze filmy nieanglojezyczne
« Odpowiedź #9 dnia: Sierpień 08, 2003, 12:25:21 am »
Czy muszą być tylko nowe? Jeśli nie to na pewno coś Kurosawy, może "Ren". Walka o władzę, bardzo japońska i bardzo uniwersalna.

"Das Boot". Jeden z najbrutalniejszych filmów wojennych jakie widziałem, choć trupów pada tam mało. O inną brutalność tu jednak chodzi.

"Vidocq". Zgadzam się, znakomity.
Marcet sine adversario virtus

Offline adiego

Najlepsze filmy nieanglojezyczne
« Odpowiedź #10 dnia: Sierpień 08, 2003, 01:00:06 am »
Nie musza byc nowe. Z tym, ze ja np. malo ogladalem starszych;( Dlatego wymieniam z puli nowszych;-)

Wy zas wymieniajcie, te ktore uwazacie za sluszne!
\"Przemiany sa po to abys byl lepszy!"

Offline Perfect Strangler

Najlepsze filmy nieanglojezyczne
« Odpowiedź #11 dnia: Sierpień 09, 2003, 12:24:14 am »
1). Funny Games (austriacki) Michaela Hanekego z 1997 roku.

Niewiarygodnie sadystyczny, choć przemoc ma tu głównie psychologiczne zabarwienie - film jest niemal bezkrwawy.

Dość odległe porównanie, wiem, ale gdyby Aronofsky umiał więcej wycisnąć z aktorów i nie był tak banalnym scenarzystą, może zrobiłby kiedyś podobny film.

2). Zniknięcie (Spoorloos, holendersko-francuski) George'a Sluizera z 1988 roku.

Emitowany niegdyś w TVP1 w sobotę o 20.00, za tych pięknych czasów, gdy w prime time emitowano jeszcze sensowne rzeczy.

Nie chce mi się rozpisywać na ten temat, ale to bodaj jedyne dzieło, które w jakiś sposób zmieniło wpłynęło na moją osobowość. Gdyby wszyskie dzieci oglądały ten film w wieku 13 lat, świat byłby pełen p***banych ludzi - co ciekawe, filmu nie poprzedzała nawet plansza "Tylko dla dorosłych", a to jeden z nielicznych filmów, któremu faktycznie przyznałbym taką kategorię, a nie jakieś tam Dobermany.

Doczekał się hollywodzkiego remake'u, również autorstwa Sluizera, niestety z obowiązkowym happy endem.

And last but not least...

3). Widmo (Les diaboliques, francuski) Henri-Georges'a Clouzota z 1954 roku.

Całe szczęście, że Hitchcock nie dorwał praw do pierwowzoru literackiego tego filmu - zamiast tego zrobił Vertigo i na dobre mu to wyszło.

Bodaj jedyny thriller, jaki widziałem, w którym żadna ze scen (niemal do samego zakończenia) celowo nie jest wygrana do końca, mimo iż mamy tu niejeden moment, w którym można by podbić napięcie do zenitu - na czele ze słynną sceną topienia w wannie, z której łatwo dałoby się zrobić kolejną hitchcockowską scenę pod prysznicem z dziesiątkami cięć i muzycznym jazgotem w tle. Zamiast tego Clouzot powoli i pewnie dokręca śrubę, aż do przerażającego finału.

Również doczekało się remake'u (z Sharon Stone i Isabele Adjani) - również omijać z daleka.


No i patriotycznie dorzucę jeszcze Przesłuchanie Ryszarda Bugajskiego, świetnie  wyreżyserowane i rewelacyjnie zagrane - dużo płaczą i wrzeszczą, a ja lubię filmy, gdzie dużo płaczą i wrzeszczą, miałem szczęście oglądać to w kinie, nie wiem, czy wywarłoby na mnie tak duże wrażenie, gdybym oglądał to w telewizji.


Cytat: "Kormak"
Takeshi bardzo rzadko się odzywa, usłyszeć chociaż jedno pełne zdanie to rzadkość, gra praktycznie jednym grymasem twarzy

Po wypadku motocyklowym ma ponoć w większości sparaliżowaną twarz (była rekonstruowana chirurgicznie), więc chyba nie ma nawet specjalnie czym grać.

Cytat: "Clayman_"
polegam na swojej zawodnej pamieci ale filmy bessona:wielki blekit,nikita i leon,uzasadnienie:bo so oryginalne,niezwyczajne,a o to chyba tu chodzi(tak,ogladalem wlasnie idola:))

leon jest anglojęzyczny - zostałeś zdyskwalifikowany :)

Cytat: "H."
pare lat temu ogladalem przeswietny thiller dunski, ktory pozniej holylod przerobil na sporo gorszy 'nightwatch' z n. nolte i e. mcgregorem. imdb mi podpowiada, ze nazywalo sie to nattevagten, ale niestety nigdzie nie moge spotkac tego filmu

Remake nie jest taki zły - jak na remake ofkors. Wyreżyserował go zresztą ten sam człowiek (Ole Bornedal), na szczęście zbyt wiele nie zmieniał, większość jest powtórzona praktycznie ujęcie po ujęciu, szkoda tylko że kilka scen wypadło i tekstu "Wiesz coś o tej spermie pod ścianą?" nie zrozumieją w pełni widzowie wersji amerykańskiej. Co ciekawe: to jeden z nielicznych remake'ów, które kończą się bardziej ponuro niż oryginał (z podobnych przychodzi mi do głowy tylko i wyłącznie świetny Kaufmanowski remake Inwazji porywaczy ciał).

Film był emitowany w Polsce w Canal+, później z gorszym tłumaczeniem (co zresztą staje się niestety regułą - ostatnio tłumaczenie Niebiańskich istot w TVP wołało o pomstę do nieba) w TVP1 i TVP3. Obydwie wersje można przy odrobinie szczęścia znaleźć w większych wypożyczalniach wideo jako Nocny stróż, Nocny strażnik czy jakoś tak, ale szukajcie pierwowzoru - czyli tego bez Ewana McGregora. Osobiście polecam.
WW.KOMIKSY.COM - sklep z amerykańskimi komiksami

Offline adiego

Najlepsze filmy nieanglojezyczne
« Odpowiedź #12 dnia: Sierpień 09, 2003, 09:01:19 am »
Oczywiscie, znow musialem sobie przypomniec o kolejnym tytule...
Bedac w wypozyczalni moi wzrok powedrowal na niemiecki "Eksperyment". Przypomnialem sobie, ze film ten nie tak dawno widzialem na DVD (swoja droga calkiem dobre wydanie).

"Eksperyment", to film oparty na faktach. Nawiązuje bowiem do "niechlubnego" eksperymentu, który został przeprowadzony w 1971 roku, w USA. "Stanford Prison Experiment", bo tak nazywał się ówczesny eksperyment polegał na wyodrębnieniu w laboratorium 20 osób. 12 z nich miało odgrywać rolę więźniów, 8 zaś strażników. Więźniowie przebywali w odosobnieniu, a obowiązujące ich zasady były na pierwszy rzut oka dosyć łagodne. Strażnicy tymczasem mieli pełnić swoją funkcję tak, jak zwykle robią to strażnicy, z jednym tylko zastrzeżeniem: nie mogli używać przemocy. Wszystkich uczestników eksperymentu obowiązywała zasada: mam dość, mogę wyjść. W każdej chwili można było zrezygnować. Nikt jednak tego nie zrobił.
Początkowo wydawało się, że wszystko jest w porządku. Poddani eksperymentowi ludzie odgrywali swoje role, naukowcy notowali spostrzeżenia. Z czasem pomiędzy grupami zaczęło się pojawiać napięcie. Początkowo niegroźne. Jednak sytuacja zaczęła wymykać się spod kontroli. (tekst z recenzji mojega autorstwa)

(recenzja DVD pod adresem: http://www.gildia.pl/film/filmy/das_eksperiment/dvd)
\"Przemiany sa po to abys byl lepszy!"

Offline Giovanii

Najlepsze filmy nieanglojezyczne
« Odpowiedź #13 dnia: Sierpień 09, 2003, 10:05:57 pm »
Miś :)-komentarz zbędny,
Głośniej od bomb,
a z poważniejszych to Pan Wołodyjowski,
a z niepolskich to chyba BlackCat WhiteCat
http://www.swistak.pl/uzytkownicy/Giovanni4.html  <---Garść historycznych książek:)

N.N.

  • Gość
Najlepsze filmy nieanglojezyczne
« Odpowiedź #14 dnia: Sierpień 13, 2003, 09:21:31 am »
Absolutny numer jeden: "Amelia" - czy naprawdę muszę pisać o czym jest TEN film?
numer dwa: "Chungking Express" - ktoś już pisał.
numer trzy: "Samotni" - śmieszne i gorzkie zarazem. Czesi zawsze kręcili takie filmy, ale ten jest wyjątkowo udany.
[czy mogę wymienić "Trainspotting" - słyszałem, że w USA był wyświetlany w wersji z napisami?]
 
Starszych filmów wymieniać nie chcę, za dużo by tego było.