Gildia Komiksu (www.komiks.gildia.pl) > Komiksy europejskie

"Sambre" (Balac, Bernard Yslaire)

<< < (2/30) > >>

Death:


--- Cytat: Dariusz Hallmann w Październik 31, 2011, 10:47:58 am ---"Wojna Sambre'ów" - ogromne rozczarowanie. "Sambre" sprzed kilku lat to było arcydzieło. Ale pamiętam, że już wtedy odzywały się głosy, iż ten cały koncept wojny oczu jest mocno naciągany. Mnie to nie przeszkadzało, w moim odczuciu Yslaire potrafił wszystko utrzymać w idealnej równowadze, umiejętnie wykorzystyjąc motyw wojny do ukazania relacji międzyludzkich i nastrojów rewolucyjnych, do tego świetnie grając konwencją melodramatu.
W prequelu nic się nie klei, ocierając o bełkotliwość i fałsz. A na samo hasło "wojna oczu" nie mogę się powstrzymać od :roll: . I tylko tych wymuskanych komputerowo rysunków szkoda.

--- Koniec cytatu ---

Nie zgadzam się. Dopiero po przeczytaniu "Wojny Sambre`ów", "Sambre" przestało mi się wydawać naciągane. Czytając pierwszy integral musiałem przymykać oko na...wojnę oczu  :smile:  "Hugo i Iris" całkowicie przekonało mnie do pomysłu Yslaire`a. Poza tym strona graficzna drugiego tomu sagi prezentuje się lepiej niżeli ta w "Sambre" z roku 2006. Piękne stonowane kolory otoczenia, cudownie współgrają z czerwienią włosów Sambre`ów i oczami Iris.
Historia pochłonęła mnie całkowicie. Uwierzyłem w wojnę oczu; podobały mi się piękne kadry z teatru, gdzie występowała Iris; razem z Hugonem fascynowałem się odkrywaniem nekropolii i historii czerwonych oczu; zachwycałem się urodą kurtyzany Iris i przeżywałem tragedie rodzinne Sambre`ów.
Po przeczytaniu "Wojny Sambre`ów" trzeba od razu ponownie sięgnąć po kolejne pokolenie z Julią i Bernardem. Wtedy cała historia losów małej kłusowniczki i czerwonowłosego chłopaka nabiera rumieńców i z fascynacją odkrywamy nowe rzeczy.


Całość dwóch integrali to jeden z niewielu komiksów, którym przyznaję najwyższą ocenę. Dla mnie arcydzieło absolutne. Spokojnie można postawić na półce obok "Sandmana" i "Persepolis".
'Wojna Sambre`ów" to dla mnie komiks roku.

skil:
Dla mnie ten komiks jest po prostu kiczowaty - naciągana, tania fabuła i pozornie efektowne rysunki. Papka.

Julek_:
Niewątpliwie drugi integral "Sambre" to rzecz dość nieudana. Szkoda, bo pierwsza seria, to rzecz udana i na swój dość romantyczny sposób poruszająca.

Dariusz Hallmann:
"Werner i Szarlotta" - duża niespodzianka, bo po słabych "Hugo i Iris" podchodziłem do kolejnego prequela bardzo sceptycznie. Tymczasem komiks wciąga, ma świetne dialogi (brawo Maria Mosiewicz!), znakomite rysunki, a jakieś majaczące na horyzoncie przebłyski kiczu nie przebijają się dzięki sporemu ładunkowi dramatyzmu. No i ten przejmujący finał.
Jednak niektóre elementy intrygi wydają się naciągane bądź niejasne. Gdyby ktoś miał ochotę wymienić się uwagami na ten temat, niech da znać. :)

Death:

--- Cytat: Dariusz Hallmann w Sierpień 29, 2013, 08:50:08 am ---No i ten przejmujący finał.
Jednak niektóre elementy intrygi wydają się naciągane bądź niejasne. Gdyby ktoś miał ochotę wymienić się uwagami na ten temat, niech da znać. :smile:
--- Koniec cytatu ---
Przeczytałem przed chwilą i daję znać. Liczę na odpowiedź.  :smile:
No więc w tomie "Werner i Szarlotta" jest tak:
UWAGA MEGA SPOILERY Z "WERNERA I SZARLOTTY" !!!!!!!!!
(nie zaznaczam spoilerów w tym ciemnym polu, bo źle to się czyta)


Mamy tego dziadka na wózku (Hrabia Augustyn), który w młodości począł rudą intrygantkę (Joannę Zofię) z zarażoną chorobą oczu zakonnicą, która umarła przy porodzie. Kilkanaście lat później Joanna Zofia puściła się z aktorem i poczęła Szarlottę. Kolejne kilkanaście lat później Szarlotta ma urodziny (i zdaje się, ze Werner, chłopak zarażony chorobą oczu też). Młody Werner jest sierotą i ma przy sobie medalion z różańcem, z wizerunkiem Matki Boskiej. W Wernerze zakoc**je się Szarlotta, ale to jej matka podstępem robi bara-bara z Wernerem i na końcu komiksu jest z nim w ciąży. Po starciu z medalionu namalowanego wizerunku Maryi, okazuje się, że pod spodem dostaliśmy wizerunek Joanny Zofii (widać po tym pieprzyku). I co się niby okazuje na końcu? Matką Wernera musi być Joanna Zofia, co jest nieco dziwne, bo przecież pamiętałaby, że urodziła kiedyś inne dziecko, niż Szarlottę co nie? I pamiętałaby, że dała mu medalion z różańcem, gdzie jest jej wizerunek nie? Skoro Szarlotta jest w wieku Wernera i mało tego być może urodzili się tego samego dnia, to mogliby być rodzeństwem. Czyli co, na końcu komiksu okazuje się, że Joanna Zofia urodziła nie tylko córeczkę, ale i synka o którym nie wiedziała? A kilkanaście lat później Szarlotta zakochała się we własnym bracie, a jej matka zrobiła z własnym synem kolejne dziecko? W tym komiksie dwa nie do końca dodaje się do dwóch. Chyba że Joanna Zofia ma coś z głową. Joanna Zofia ma przez cały komiks jakieś sny, w których myśli, że widzi będącą w ciąży i uciekającą przez las Szarlottę. Ale w trzecim tomie widzimy, że Hrabia Augustyn pokazuje swojej wnuczce Szarlotcie portret z młodości jej matki, gdzie Joanna Zofia wygląda zupełnie jak teraz Szarlotta. Czyli co? Scenarzysta chce nam pokazać, że Joanna Zofia miała kiedyś drugie dziecko i będąc w ciąży uciekała przez las i potem dziecko wylądowało w sierocińcu? Ale wyparła to zdarzenie z pamięci? I widzi siebie w snach, myśląc że to koszmar o Szarlotcie?

Nawigacja

[0] Indeks wiadomości

[#] Następna strona

[*] Poprzednia strona

Idź do wersji pełnej