Jak dla mnie, ME czy to 1, czy 2, czy 3, to jest to mimo wszystko strzelanka z elementami RGP, z tym tylko, że im dalsza część tym mniej tego RPG. Widzmaka nie grałem, choć sporo moich znajomych mi go polecało, niestety jakoś nie mogłem się połapać w systemie walki (chyba za stary jestem na to
).
Co do samego Fallout 3 to jest to taki Obliwion, czyli nadal to jest cRPG z mocnymi elementami strzelanek (lub na odwrót), przynajmniej na tyle na ile mogłem popykać u kumpla. Chociaż wg mnie strasznie spartolili F3.
Tutaj poprę poniekąd Wyspę, przy ocenie czy coś jest jeszcze RPGiem, czy już tylko RPG jest dodatkiem, raczej powinno się określać w całokształcie, nie po systemie rozwoju, czy walki, ale i pozostałych elementach.
Odniosę się tu do przykładu gier w których występuje strzelanie z gnaciorów itp, czyli Fallout 2 i S.T.A.L.K.E.R. (denerwują te kropeczki). Albo, żeby być dokładniejszym weźmy Stalker:zew Prypeci.
Mamy idelany przykład w obu grach strzelamy, w obu mamy jakąś apokalipsę, mutanty, pancerze, itd. Ale o ile Fallout jest w pełni cRPG z elementami strzelania, to Stalker jest już tylko strzelanką z elementami cRPG.
W obu grach mamy spory arsenał, możliwość modyfikacji broni (coś jak +1 na mieczu, hyhy), wątek główny, jak i misje poboczne. Do tego dowolność w eksploracji świata, możemy handlować, zbierać ekwipunek z truchła i w obu grach nie da się podnieść pancerza z trupa (sic!) ku mojemu zdziwieniu.
Dlaczego zatem uważam iż F2 jest cRPG, a SzP nie, bo w stalkerze nie ma rozwoju i wyporu postaci. W SzP. dostajemy z miejsca jakiegoś bohatera, którym biegamy i zabijamy kolejne stworki, nie możemy go rozwinąć, nie możemy wybrać dla postaci innych umiejętności. Nie mamy jakiegoś rozwoju postaci, zatem wszelka interakcja z otoczeniem jest taka sama za każdym razem. Podchodząc do NPC mamy z góry narzucone opcje dialogowe i wybieramy tylko z nich, jeśli ma wpisane, że musi z nami walczyć, to co byśmy nie kliknęli, będzie z nami walczył.
Natomiast w F2 możemy wybrać postać, możemy grać jako tępy mięśniak, albo chytry łotrzyk, lub nawet pacyfista. Oglądałem jak ludzie grali w F2 nie oddając nawet strzału, bo mieli postać z dykcją, charyzmą itd. Podchodząc do NPC mamy inne dialogi zależne od inteligencji, charyzmy, umiejętności. Po za tym postać możemy rozwijać, i dostosowywać jej umiejętności tak by móc odpowiednio grać z określoną strategia, a nie tylko strzelać w określonego przeciwnika.
Ale mimo to, Stalkerowi niewiele brakuje do miana prawdziwego RPGa, choć pewnie nie takie było założenie twórców.
Jak widać, granica pomiędzy cRGP a nie-cRPG jest dość wyraźna, choć cienka i łatwo ja przekroczyć w obu kierunkach. Zresztą co innego RPG na kompie, co innego papierowe, gdzie trzeba pamiętać, że cRPG zawsze, zawsze będzie miało jakieś ograniczenia i nie da się tego przeskoczyć. W przeciwieństwie do papierowych RPGów, gdzie gracze mogą robić zawsze coś przeciwnego niż MG był w stanie wymyślić.
O czym na ostatniej sesji nasza MG się srogo przekonała, kiedy wszyscy w 5-tkę robiliśmy kompletnie inaczej, niż ona chciała nas nakierować, przez co musiała srogo kombinować, byśmy nie poginęli już na początku.