(...) sam Newton nie uwazal sie za fizyka (...)
Sam Newton nie, bo on jak mówisz nie znał takiego pojęcia w naszym znaczeniu. Zresztą to chyba mało istotne, bo Richard Outcault w roku 1985 też nie powiedziałby, że rysuje komiksy. Nie znaczy to jednak, że my dziś nie możemy napisać, że był twórcą komiksu. Pytanie, czy pisząc o Newtonie dziś, lepiej powiedzieć
fizyk czy
filozof?
Tytuł, który przywołujesz, czyli
filozofia naturalna (
Philosophiae naturalis) znaczy chyba tylko tyle, co „nauka o przyrodzie” i filozofią jest tylko z nazwy (poprawcie, jeśli się mylę). Tak jak świnka morska nie jest świnią.
By uznać Newtona za fizyka lub filozofa trzeba się zastanowić nad stosowaną przez niego metodologią. Tu mógłby mnie przekonać Twój argument o odpowiedzi Newtona o tym, że „dawno to juz policzyl przy okazji jakichs rozwazan
teologicznych” (podkreślenie Qwant), ale …
… zaskoczyło mnie to i trochę poszukałem. M. in. zajrzałem do „Historii Fizyki” A. K. Wróblewskiego (swoją drogą bardzo dobra książka), gdzie na str.126 jest opisana przytaczana przez Ciebie anegdota: „(…) Newton odparł: Ja już to dawno temu policzyłem.” I dalej jest o pisaniu jego opus magnum i ani słowa o teologii. Byłbym ciekawy Twojego źródła (bez żadnej złośliwości). Zresztą samo dzieło Newtona jest jak mi się wydaje z gruntu fizyczne i nawet jeśli jakieś rozważania teologiczne były inspiracją, to już samo użyte podejście niekoniecznie jest charakterystyczne dla teologii/filozofii.
(...) matematycy nie rezygnuja z definicji i precyzji wnioskowania.
W pewnym sensie rezygnują. Inaczej wszyscy musieliby na setkach stron dowodzić tak proste rzeczy jak 1+1=2 (patrz. jeden z wątków w Logikomiksie). Dowody zapisane w jakimś języku formalnym (czyli chyba jedyne do końca ścisłe) to raczej rzadkość (ja takiego nigdy nie spotkałem w książce z innej dziedziny niż lingwistyka matematyczna). Myślę, że nikt dziś nie postuluje maksymalnej możliwej ścisłości na co dzień, tylko jakieś optimum między użytecznością a ekstremalnym formalizmem.