Wybrałem się nastawiony bardzo sceptycznie i miło się zaskoczyłem. Pierwszą rzeczą jaka narzuca się w trakcie oglądania, to wtórność wobec "Truman show" i "Battle royal".
Jedynym co wydało mi się oryginalnym świeżym i ciekawym jest odgrywanie ckliwego romansu przez parę głównych bohaterów. Czasami miałem wątpliwości czy ich harlequinowe zachowanie to wciąż gra, czy też zaangażowali się za bardzo.
Inną rzeczą którą twórcy nieźle uwypuklili w moim odczuciu, było groteskowe nawiązywanie do programów typu "idol". Teatralne wejście, rozmowy prowadzącego z wojownikami, prezentacje a'la miss world (tylko pokazu w strojach plażowych brakowało).
Ogólnie da się oglądać, choć nie powala