[...] Pierwsze dwa tomy są ok, natomiast po przeczytaniu czterech krystalizuje się obraz ambitnej serii odwołującej się do twórczości Lema i P. K. Dicka oraz minionych lat (klimat sci-fi z lat 70 i PRL-u). Rozłożył mnie na łopatki kadr w którym kobieta mająca telepatyczne umiejętności strzela z pistoletu do czterech morderczych pralek wyłaniających się ze Stara stojącego na tle plakatu reklamującego odkurzacze Zelmera przez Jerzego Połomskiego. To powinno trawić na koszulki.
Hehehe, jeszcze nie czytałem, ale brzmi interesująco. Zamieszczony przez Ciebie opis przywodzi mi na myśl niepowtarzalny klimat, najlepszej na świecie, fantastyki rosyjskiej, w szczególności twórczość Kira Bułyczowa z jego Wielkim Guslarem.
Tak zupełnie na marginesie, gdyby Dick zobaczył, że zestawiono go z Lemem, to pewnie w przerażeniu wyskoczyłby z grobu z krzykiem: "Czerwone macki dopadną cię nawet po śmierci!!!". Dick bowiem był święcie przekonany, że żaden taki pisarz jak Lem, w rzeczywistości nie istnieje, tylko to jest nazwa komunistycznej agencji wywiadowczej mającej za zadanie infiltrację środowiska SF, o czym zresztą nie omieszkał zawiadamiać FBI. Nie ulega wątpliwości, że jego podejrzenia były całkowicie uzasadnione, bowiem jaki normalny człowiek, i to jeszcze podający się za pisarza SF z bloku komunistycznego, nazywałby się naprawdę Lunar Exploration Machine
EDIT: Powyżej zrobiłem błąd w rozwinięciu LEMa - prawidłowo powinno być
Lunar Excursion Module.