Dobra, słuchajcie Panowie i Panie, bo zaraz napiszę 100% prawdy:
Pewien mój kumpel poszedł do organizatorów, do odpowiedniego pokoju (104 chyba) w Łódzkim Domu Kultury w piątek i zapytał czy jakoś usprawnili działanie strefy autografów. Dowiedział się, że nie. Dlatego w sobotę rano męczył mnie, żeby pójść do Textilimpeksu już na 8:30 (wiecie, jemu naprawdę zalezy na tych rysunkach). Przed 9 poszedł raz jeszcze do organizatorów z tym samym pytaniem co dnia poprzedniego. Dialog był mniej więcej taki:
- Wymyśliliście coś?
- Nie.
- Czyli sami mamy to jakoś zorganizować?
- Tak. Róbcie co chcecie.
No to się mój kumpel wkurzył. Przed dziewiątą zebrało się parę osób, przed bramką do Textilimpeks, tych którym bardzo zależało na rysunkach/autografach.
Do Textilimpesu zaczęli wpuszczać ok 8:50. Osoby, którym zależało i które przyszły wcześniej, poszły od razu do strefy autografów, stworzyły sobie listy i powpisywały się na pierwsze miejsca. Każdy kto tam był, wpisał się na listy. KAŻDY. Żadnych znajomości z organizatorami festiwalu, wpisywania kumpli, których tam jeszcze nie było, czy innych takich. Przyszedłeś - wpisują cię na listę. Kulturalna sprawa, poza tym że te same osoby na czołowych miejscach do kilku autorów (czego być nie powinno, ale cóż). Ale skoro nie ma zasad, to co mają być frajerami? Wstały wcześniej, pytały o zasady, dostały zgodę na zorganizowanie, więc zrobiły dobrze dla siebie, bo to nie caritas.
Chwała za to wolontariuszom, że wzięli te listy i potem czytali nazwiska, wpuszczając do autorów (oczywiście dopisywali kolejne osoby).
Osobną sprawą była strefa autografów Timofa, czyli dwa stoliki na jego stoisku (moja ulubiona strefa). Tam dowiedziałem się od milej Pani (pozdrawiam Cię Marta:) ), że u nich nie ma żadnych list. Stoisz i czekasz. Proste.
Rysunek Melindy Gebbie otrzymałem na kartce (nie wziąłem Zagubionych do Łodzi, bo za ciężkie), bez żadnego problemu na tym właśnie stoisku (czekałem 15 minut). Nawet kolejki za bardzo nie było. Następnego dnia też bez problemu (czyli czekałem góra 20 min) Mateusz Skutnik (pozdro!) narysował mi na kartce (sam przyniósł świetny papier) kinematografistę z Rewolucji na morzu (dzień wcześniej otrzymałem jego rysunek na albumie). Zależało mi też na rysunku Sandovala w Wybrykach. I tu się zrobił problem z kolejką, bo stolik ustawiony był na tyle daleko od stoiska, że parę osób postanowiło się wryć i musiałem przyjść jeszcze raz po spotkaniu z Sandovalem, na które udał się autor i dlatego paru osobom nie zdążył się wrysować. Byłem czwarty a nagle ósmy, bo przychodzili jacyś goście i bez słowa (za to z głupim uśmieszkiem na ustach, wchodzili do kolejki, że niby tylko obserwują pracę Sandovala a nagle wyciągali albumy. Szczytem było zachowanie jednego gościa, którego nikt w tej kolejce nie widział od samego początku (czyli od przeszło godziny) a był na tyle bezczelny, że chciał nam wmówić (i to trybem oznajmującym), że miał zarezerwowane miejsce. Pech (jego) chciał, że trafił na mnie i po dość ostrej reprymendzie, postał chwilę na końcu kolejki, żeby potem zniknąć.
Podsumowując: Listy być muszą, bo ludzie to często cFaniaki i zwierzęta stadne.
Za rok musi być tak samo jak teraz, tylko, że informacja dla wszystkich, że są listy na stronie MFK i oficjalny regulamin, bez którego się nie obejdzie.
To nie jest temat na dyskusję, bo rozwiązanie jest proste jak drut.