Zupełnie się nie zgadzam. Świetny, wciągający komiks. Fakt, że miejscami mroczny ale to tylko jego plus. Poza tym obecne na każdej stronie nawiązania do mitologii Cthulhu, które osobiście bardzo mi odpowiadają. Klimat tajemniczości i poczucie niedosytu na koniec (bo chce się więcej).
Nie wiem w jaki sposób go Czytałeś ale proponuję na początek przeczytać "Courtyard", który rozjaśnia wiele spraw. Inna wtedy staje się wymowa całości.
A czy Moore nie robi nic specjalnego? Kwestia gustu. Mnie osobiście bardzo podobają się "Promethea" i "Tom Strong". Jak skończę obie serie to biorę się za "Fashion Beast".
Czułem klimat tego komiksu, ale naprawdę dobre wrażenie sprawiła na mnie tylko ostatnia scena w więzieniu. Reszta to dla mnie conajwyżej przeciętniak. Ale przyznaje Ci rację co do Courtyard, nie czytałem tego, a po lekturze by mi się bardziej spodobało.
Promethea leży u mnie na półce i czeka, Tom Strong też czeka, ale na zakup
Za to bardzo mnie zawiodła Loeg, po dwóch genialnych tomach, przyszły czarne akta, które miało zaledwie przebłyski wspomnianego geniuszu, no i stulecie które już tych przebłysków nie miało. Zagubione dziewczęta ledwo przeczytałem, kilka ciekawych spostrzeżeń na postaci nie uratowało jednak tego komiksu.