W podlinkowanych recenzjach porównano już "Broma" ze wszystkim, z czym daje się go porównać (i z paroma rzeczami, z którymi niekoniecznie trzeba go porównywać). Dlatego napiszę tylko, że:
- Jest to komiks bardzo dobrze narysowany od początku do końca (konsekwentnie, sprawnie, bez nibyartystycznych nadużyć, z szacunkiem dla czytelnika)
- jest to sprawnie opowiedziana historia, przeznaczona dla ludzi (do czytania, a nie do zachwycania się, jak autor/-ka potrafi nas zadziwić)
- jest to powieść, którą niosą obrazy (dialogi są stosowane z umiarem - bez gadulstwa i bez wpisywania w nie tego, co trzeba dopowiedzieć; są tu fragmenty, w których akcja obywa się w ogóle bez słów).
Odya lokuje się swoim komiksem w tej samej okolicy, w której ulokował się KRL robiąc "Łaumę", w której znajdziemy też "Ivana Kotowicza" i parę innych komiksów. Jest to typowy komiks środka, który doceniam ioceniam wysoko, choć dla mnie osobiście jest trochę zbyt mało ambitny.