Co do samej historii ,,Narodziny Venoma", byłoby chyba lepiej przedstawić ją w całości, nawet kosztem wydania 2 tomów. To w końcu klasyka, a w Polsce nie było jeszcze kompletnego wydania.
Ale z dokupieniem brakujących fragmentów historii jest gorzej. Po pierwsze - to już stara historia. Po drugie - po wydaniu przez Hachette fragmentów nikt inny już w Polsce reszty nie wyda.
Po trzecie: fatalnie w zbiorach wygląda tom w twardej okładce + kupka zeszytów (bo tak by to wyglądało, gdyby udało się zebrać tę całość).
Dla mnie ta historia jest przedstawiona w całości.
Usunięto jedynie te zeszyty, które nie wnosiły nic do wątku symbionta i narodzin Venoma. Marco M. Lupoi wspominając we wstępniaku o 50 zeszytach raczej miał na myśli to, że między debiutem czarnego kostiumu Spider-Mana w ASM #252 (1984), a pierwszą walką Spider-Mana i Venoma w ASM #300 (1988) minęły cztery lata publikacji komiksu, i to w zasadzie nie jednej serii, a trzech ("Amazing Spider-Man, "Peter Parker, the Spectacular Spider-Man" oraz "Marvel Team-Up Featuring Spider-Man" zastąpionej przez "Web of Spider-Man").
Spider-Man miał symbionta przez 23 zeszyty różnych komiksów Marvela (wszystkie 23 macie wymienione, streszczone i zilustrowane
tutaj.) jednak zdecydowana większość z nich poświęcona była walce Pająka z różnymi jego wrogami, a nie odkrywaniu tajemnicy czarnego kostiumu.
Między zakończeniem ASM #259 gdy Peter wyrusza do walki z Hobgoblinem, a WoS #1 symbiont pojawiał się w kilku epilogach różnych komiksów uciekając z siedziby Fantastic Four i skradając się do mieszkania Petera. 2 strony z Fantastic Four #274 zawarte w wydaniu Hachette załatwiają wystarczająco ten wątek.
Między WoS #1, w którym wydaje się, że symbiont został pokonany, a ASM #298-300 gdzie debiutuje Venom minęły całe 3 lata, przez które wątek obcego nie był wcale poruszany.
Mimo, że Eddie Brock wspomina o swoim udziale w aferze z Sin Eaterem, która miała miejsce w "Peter Parker, the Spectacular Spider-Man" #107-110 (Październik 1985 - Styczeń 1986) to nie pojawił się on w tej historii. Michelinie i McFarlane wpletli go za kulisy tej historii ponad rok po jej powstaniu.
Jeszcze raz powtarzam. Nic istotnego nie pominięto w tym tomie. Jedyny z czym się zgodzę to to, że fajnie byłoby mieć w nim jeszcze ASM #315-317, ale to już raczej "Powrót Venoma", a nie "Narodziny Venoma".
Jeśli cha-cha-chette ma w planach więcej takich bryków-wycinanek-sygnałów to chciałbym zaprotestować.
Po zapoznaniu się z
listą tomów na wikipedii i dzięki znajomości wszystkich wymienionych w niej historii stwierdzam, że to jedyny taki "składak" w całej kolekcji.