Do mnie też wczoraj paczuszka przyszła. Dzięki folii bąbalkowej komiksy w stanie idealnym, lepszym nawet niż jak kupowałem w kiosku, więc zostaje przy prenumeracie, wolę dać jak najwięcej zarobić Hachette.
Narodziny Venoma to jak na razie najlepsza rzecz jaka pojawiła się w kolekcji, czułem się jakbym wsiadł w wehikuł czasu i wrócił do epoki Semica
. Lata 80-te to według mnie najlepszy okres w komiksie amerykańskim i aż szkoda, że w kolekcji zamiast tylu nudnych komiksów Bendisa, nie ma więcej historii z tego okresu (np. The Death of Jean DeWolff). Narodziny mają ponad 200 stron, więc jak za taką cenę naprawdę warto.